Decyzja o odwołaniu spotkania na Lednicy była dla Ojca trudna?
– Dla mnie osobiście nie. Znaleźliśmy się w sytuacji, którą musieliśmy przyjąć, skoro takie były wytyczne ze strony rządu i służb sanitarnych. Jest jasne, że trzeba dbać o zdrowie i bezpieczeństwo ludzi, również tych, którzy mieliby się spotkać na Polach Lednickich. Ponadto żyjemy w Kościele, ja jestem zakonnikiem i z posłuszeństwem nie mam problemu. Tego, co się stało, nie traktuję jako straty, ale jako wyzwanie.
Rozumiem, że takim wyzwaniem było przede wszystkim przygotowanie nowej formuły, jakiej dotąd nie było, i znalezienie sposobu na przeżycie spotkania bez fizycznej obecności na Polach.
– Lednica zazwyczaj skoncentrowana była właśnie wokół tego, co dzieje się na Polach Lednickich. Kiedy myślałem o innej formule i o jej przygotowaniu, ważne było dla mnie coś więcej. Tu, na miejscu, będzie niewielka grupa osób, które to spotkanie poprowadzą. Zależy mi jednak, żeby naprawdę zaangażowali się przede wszystkim ci, którzy nie tylko będą przed ekranami, ale którzy przez trwające trzydzieści trzy dni rekolekcje już się do tego wydarzenia duchowo przygotowują. Żeby Lednica odbyła się realnie w ich domach.
To przygotowanie nie jest łatwe. Rekolekcje trwające aż trzydzieści trzy dni?
– Przygotowując się do tego, czytałem dużo Jana Pawła II, wszystko to, co mówił do młodzieży. On też był wymagający. Nie możemy się oszukiwać, że zawsze będzie łatwo i pięknie, że życie chrześcijańskie to tylko taniec, śpiew, zabawa i radość. Tak przecież nie jest. Jan Paweł II stawiał wymagania i my również powinniśmy je stawiać. Nie sądzę jednak, żeby to były wymagania zbyt duże. Nie proszę o wyłączenie internetu na trzydzieści trzy dni, ale o to, żeby wyłączyć go codziennie na kwadrans. Chodzi o to, żeby zapanować nad tą sytuacją, żeby zacząć rządzić swoim życiem, żeby ten czas przeznaczyć na wsłuchanie się w ciszę własnego serca. To jest to sanktuarium, w którym spotykamy się z Bogiem. Ekran komputera nie jest ani takim sanktuarium, ani źródłem łaski.
Jak wyglądają te rekolekcje?
– Każdego dnia publikujemy wprowadzenie do lektury tekstów Jana Pawła II, zaproszenie do modlitwy, rozważanie wybranego fragmentu Pisma Świętego i świadectwo chrześcijańskie, związane z tematem dnia. Zachęcamy również do robienia notatek z tych rekolekcji i – w miarę możliwości – do skorzystania w ich trakcie z sakramentów. Taka formuła rekolekcji zaproponowana została przez św. Ludwika Marię Grignion de Montfort na przełomie XVII i XVIII w., ale jego wersja w oczywisty sposób jest dziś dla nas trudna do przyjęcia, zbyt barokowa, trudno jest się przez nią przedrzeć. Dlatego wykorzystujemy sam schemat, ale napełniamy go treścią współczesną, skierowaną do ludzi młodych, czyli wracamy do tekstów Jana Pawła II, który jest tu znakomitym przewodnikiem. Celem rekolekcji ma być odkrycie łaski chrztu świętego poprzez zawierzenie swojego życia Matce Bożej – najlepszej przewodniczce, prowadzącej prostą drogą do zjednoczenia z Chrystusem.
A jak będzie wyglądało samo spotkanie, skoro nie będziemy razem na Polach Lednickich?
– Na pewno nie będzie tak długie, transmisja ma swoje prawa. Rozpocznie się o godz. 15.00 Koronką do Miłosierdzia Bożego, połączoną z konferencją. To będzie pierwszy blok, trwający około godziny. Od 19.00 do 20.00 trwać będzie drugi blok, związany z zawierzeniem Matce Bożej polskiej młodzieży. Ten płaszcz Maryi, który mieliśmy tkać realnie na Polach, tkać będziemy wirtualnie, żeby się pod nim schronić. Tu wydarzy się również coś, czego na Lednicy nigdy nie było: młodzież w domach będzie błogosławiła swoich rodziców, żeby docenić ich rolę w swoim życiu. Potem odprawione zostaną Msza św. i Apel Jasnogórski, transmitowany z Jasnej Góry, mamy nadzieję, że z lednickim akcentem – kwadrans papieski z przemówieniem papieża Franciszka, adoracja Najświętszego Sakramentu, wybór Chrystusa i przejście przez Bramę Rybę. Całość powinna się zakończyć około godziny 22.00.
Młodzież pewnie zapyta: co z tymi fragmentami płaszcza, który przysłaliśmy? Zdążyły nadejść przed pandemią? Co się z nimi stanie?
– Na razie tych fragmentów nadeszło do nas niewiele. Proszę, żeby młodzież się nie martwiła, bo na pewno je wykorzystamy. Przecież kiedyś spotkamy się znowu na Polach Lednickich i jeszcze pewnie utkamy ten płaszcz fizycznie, jeszcze raz się pod nim schowamy. Każdy z nas lubi i wielokrotnie wraca w matczyne objęcia.
Czy ta nietypowa Lednica zmieni jakoś sposób myślenia o kolejnych?
– Nie wiem. O to, czy i jak zmieni się świat po pandemii, pytają dziś wszyscy. To zależy od wielu aspektów, od woli ludzi, od ich otwarcia na natchnienia Ducha Świętego. To, co powinno się w nas zmienić i na co zwracam uwagę: poprzez ograniczenie możliwości uczestniczenia w sakramentach powinniśmy skierować się ku naszemu wnętrzu. Zapominamy czasem, że nosimy w sobie dar chrztu świętego i że z Bogiem i Jego łaską łączymy się w naszym sercu. To ono jest ważne, nie internet. Wszystko, co dzieje się w internecie, transmisje, całe kaznodziejstwo jest tylko narzędziem, które ma pomóc nam odkryć ten portal we własnym sercu i spróbować go otworzyć. Być może to, co robiliśmy przez lata, duszpasterstwo sakramentalne, które nie ukrywajmy, nastawione było często na ilość, przeszło do internetu, ale to nie zmieniło naszego nastawienia. Nadal im więcej transmisji, tym lepiej. Im więcej lajków, tym lepiej. Co z tego, jeśli serca ciągle pozostają tak samo zamknięte? Ograniczenia, jakim jesteśmy poddani, prowadzą nas do pytania, czy moje serce jest otwarte. Jeśli jest, to nawet pozbawiony internetu i transmisji będę w jedności z Bogiem.
Pozostaje pytanie o samą Lednicę. Jeśli ktoś jej coś w minionych latach zarzucał, to atrakcyjność, która nie przekładała się na stałą formację. Młodzi ludzie przyjeżdżali, było im ze sobą fajnie, a potem wracali do domów i niekoniecznie żyli inaczej.
– Powiem tak: wiele z tych zarzutów rozumiem. Jestem tu nowy, jestem z zewnątrz, przez wiele lat na Lednicy nie byłem, jestem przecież jej duszpasterzem od jesieni. W tym momencie bardziej koncentruję się nawet nie na samym wydarzeniu 6 czerwca, ale właśnie na rekolekcjach do niego przygotowujących. Chcę pokazać młodym trochę inny kierunek. Powiedzieć im: wyłącz komputer, odłóż telefon, nie szukaj kolejnego kaznodziei i kolejnego wydarzenia. Wsłuchaj się w swoje serce i powierz się Bogu, który cię poprowadzi. Bardzo liczę na to, że to właśnie młodym pomoże. Taki jestem i w tym kierunku będę pracował: trudno jest przecież zrezygnować z siebie i z tego, co w wymiarze duchowym uważam dla młodych za ważne i pożyteczne.