Niemal od początku pandemii w mediach społecznościowych pojawiały się zazwyczaj jakieś bieżące przemyślenia znajomych i nieznajomych, przefiltrowane przez ich wrażliwość newsy z telewizji. Do tego tytuł obowiązkowo zawierający słowo „pamiętnik” bądź „dziennik” (najczęściej „z czasów zarazy”) i już się niektórym wydawało, że tworzą literaturę. Najgorzej było, gdy w swoich wywodach takie osoby chciały polemizować z teoriami naukowymi, sprzedając steki bzdur teorii spiskowych. Trochę więcej wolnego czasu sprawiło, że boleśnie można się było przekonać o słuszności tezy, którą usłyszałem z ust prof. Przemysława Czaplińskiego – że obecnie ludzie więcej piszą (postów, komentarzy itp.), niż czytają. Nie odbierając nikomu prawa do ekspresji własnych uczuć, ucieszyłem się, że na scenę internetowego pisarstwa w trakcie pandemii wkroczyli pisarze. I to z bardzo ciekawymi propozycjami.
Trudne sprawy
Pierwszym, który ogłosił publikację na swojej stronie dla fanów powieści w odcinkach, był Wojciech Chmielarz. 13 marca zamieścił on na swoim Facebooku informację, że przedstawi bohatera, o którym wspominał na spotkaniach autorskich. Zdradził też założenia procesu twórczego: „Plan jest taki, żeby oderwać Państwa myśli od pandemii, postaram się raz na dzień lub raz na dwa dni wrzucać kolejny rozdział pisanej na gorąco powieści. Proszę pamiętać, to jest pewna zabawa. Nie mam planu tej książki, nie zrobiłem żadnego researchu, tekst nie jest sprawdzony przez redaktora”. Trzeba przyznać, że do dziś Chmielarz wrzuca odcinki powieści z żelazną konsekwencją.
Prosta sprawa – bo taki tytuł ma powstająca wciąż przecież powieść, to historia Prostego, który rozpłynął się w powietrzu, jego przyjaciela, który chcąc oddać mu tylko pieniądze wplątał się sporą intrygę, z lokalną mafią w tle. Sama lokalizacja powieści jest bardzo ciekawa, bo rozpoczyna się w Jeleniej Górze, a rozciąga niemal na całe Sudety. Bliskość granicy sprawia też, że w sprawę włączają się czescy i niemieccy gangsterzy, którym nowo przybyły do miasta daje niezłego łupnia i krzyżuje szyki ich ciemnych interesów. O tym, że Chmielarz potrafi zarysować w bardzo ciekawy sposób swoich bohaterów, mogliśmy dowiedzieć się już z jego powieści – pięciotomowego cyklu z głównym bohaterem, komisarzem Jakubem Mortką, cyklu gliwickiego i z innych książek (właśnie miała miejsce premiera jego książki tradycyjnej zatytułowanej Wyrwa).
Jeśli iść tropem, o którym mówił pisarz, że Prosta sprawa powstaje na bieżąco, to w tym przypadku osobowość bohatera ewoluuje w bardzo ciekawy sposób. Najpierw mamy wrażenie, że to prosty chłopak, może ktoś z blokowisk, który chce po prostu oddać dług niewidzianemu od lat koledze. Gdy jednak tylko orientuje się, że Prosty jest w tarapatach, zamienia się wręcz w wyrafinowanego detektywa, sprytnie łączy zaobserwowane szczegóły, podąża za wątkami, których nikt inny by nie dostrzegł. Równocześnie dzięki kilku pierwszym akcjom dowiadujemy się, że jest kimś, kto potrafi się bić, a nawet wykorzystać psychologiczną słabość przeciwnika. Powoli rozpracowując lokalny układ, staje się mścicielem, z uporem godnym lepszej sprawy rozprawiającym się z lokalnymi watażkami.
Trzeba przyznać, że kolejne odcinki śledziło się z zapartym tchem. Nie są one długie, więc z pewnością nawet jeśli cały dzień pomagamy dzieciom przy lekcjach i jesteśmy już zmęczeni nadmiarem interakcji, śledzenie Prostej sprawy jest naprawdę przyjemne. Świadczą o tym też interakcje, w jakie wchodzą czytelnicy pod zamieszczonymi postami: większość z nich to prośba o kolejne części i pochwały. Internet daje także możliwość wysłania bezpośredniej uwagi do autora, dla wielu czytelników taki kontakt jest czymś wyjątkowym. Przy tworzeniu fabuły na bieżąco interakcja z czytelnikami może być bardzo cenna, pomaga dodawać nowe wątki lub korygować te niezbyt udane. I wreszcie, nowoczesne media dają możliwość szerokiej promocji. 28 marca Chmielarz ogłosił, że Audioteka zgłosiła się do niego z propozycją czytania książki. W ten sposób niemal na bieżąco można ją zarówno przeczytać, jak i posłuchać.
W czasie pandemii swoje powieści w odcinkach zaprezentowali też (jak sami przyznają, na wzór Wojciecha Chmielarza) m.in. Grzegorz Kalinowski czy Jakub Ćwiek.
Na cztery ręce
Muszę tu jednak wyraźnie zaznaczyć, że w owej kwarantannowej twórczości odcinkowej dominują kryminały. Nie każdy musi ten gatunek lubić, a skądinąd wiem, że grono odbiorców takiej literatury dzieli się na bardzo wiele podzespołów: takich, którzy nie czytają kryminałów polskich lub tylko polskie albo którzy czytają książki tylko jednego autora. W kryminałach, których akcja dzieje się na granicy oficjalnego świata oraz bardzo często ich tematem jest natura zła, spotkać też można przemoc, wulgarność. Nie brakuje w nich dreszczu emocji, tajemnicy, którą odkrywamy powoli, a jeśli ktoś ma intuicję i odkryje ją wcześniej – z tym większą satysfakcją łączy wątki na końcu dzieła. Może w czasie takiej kwarantannowej nudy właśnie dlatego popularność zyskują powieści z dreszczykiem.
Taką postanowili też stworzyć dwaj uznani i utytułowani już pisarze, których nowe dzieło od razu zostało w formie audiobooka udostępnione na platformie Storytel. Oryginalności temu projektowi dodaje fakt, że pisarze tworzą go na zmianę: jeden rozdział pisze Szczepan Twardoch, jeden Łukasz Orbitowski (który zresztą parę lat temu tworzył już powieść w odcinkach – Warszawiacy). Jak zapewniają – nie konsultują oni ze sobą treści poszczególnych części, dotychczas mogliśmy przeczytać 36 rozdziałów pod zbiorczym tytułem Na zarazę Zarazek.
Tytułowy bohater, Zdzisław Zarazek, jest niefrasobliwym detektywem, który na samym początku epidemii koronawirusa dostaje bardzo nietypową sprawę – ma nie tyle znaleźć zaginionego męża, ile nie dopuścić, by powrócił on do domu. Zarazek, który ze sprawami kryminalnymi miał wspólnego dotychczas tyle, że zdarzało mu się uciekać przed policją w czasie meczów Legii, trafia w sam środek konfliktów wysoko postawionych elit i defraudacji ogromnej sumy pieniędzy. To zdecydowanie powieść dla dorosłych, bo poziom zepsucia, pokazywanie mechanizmów działania półświatka przerasta wszelkie wyobrażenia, za tym idzie też wulgarność języka i spora dawka przemocy, ale umówmy się – przestępcy nie zwracają się do siebie dialogami z Hamleta, a jako krytyczni czytelnicy możemy ten zabieg uznać za uwiarygodnianie przedstawionego świata.
Obok tego powstająca powieść kipi humorem, wynikającym głównie z tego, że postacie chciałyby być niczym bohaterowie z gangsterskich filmów, a przez różne gafy wychodzi im raczej z tego gang Olsena. Pisarze dość ostro oceniają też nasze społeczeństwo, ale trzeba przyznać, że sprawiedliwie dostaje się obu stronom polityczno-społecznego konfliktu.
Staromodna powieść w odcinkach zyskała więc w XXI wieku nowe życie. Pewnie przysłużyła się temu sama pandemia, która zatrzymała nas w domach, prostota formy, służąca głównie rozrywce, to, że udostępnione dzieła można czytać za darmo, możliwość interakcji, a nawet wsparcia organizacji charytatywnych, do czego zachęcali autorzy. A może tajemnica odkrywana w odcinkach smakuje jeszcze lepiej?