Szumowski jest twórcą obecnej polityki walki z pandemią. Jego koledzy wysoko oceniają pomysły ministra na tę walkę. Twierdzą, że to jego wpływ na premiera Morawieckiego, z którym się przyjaźni, zdecydował, iż przyjęto dość prędko kurs na restrykcje ryzykowne z punktu widzenia gospodarki. I że uważają ten kurs za jedyny możliwy, a co więcej, zbliżający się do zwycięstwa. O którym z powodów taktycznych się nie mówi, żeby nie demobilizować Polaków. Przeciwnie, łagodny, grzeczny Szumowski straszy na potęgę. Ale i tak zwycięstwo – fakt, że uniknęliśmy losu Włoch czy Hiszpanii – ma być prawdziwe.
Minister nie jest nieomylny. Uprawia za dużo publicystyki, dezorientując odpowiednie organy państwa. Policja musiała się mocno głowić, co oznacza zakaz dłuższych spacerów i jak je odróżnić od krótszych. Naprawdę bagatelizował początkowo znaczenie maseczek, by przejść płynnie do nakazu ich noszenia. Niektórzy lekarze kwestionowali pewne jego decyzje merytoryczne. Zdaniem alergologów odcięcie dostępu do parków mogło wręcz osłabiać najbardziej zagrożone organizmy. Nie zmienia to faktu, że środowisko lekarskie całości koncepcji Szumowskiego broni, niemal jak jeden mąż. Trudno takim laikom jak ja to ignorować.
Początkowo opozycja oszczędzała ministra. Dziś atakuje go przede wszystkim za rekomendację w sprawie wyborów. Mają być korespondencyjne teraz lub zwykłe dopiero za dwa lata. To jest zgodne z grubsza z politycznym interesem PiS. I znów przed takimi laikami jak ja staje intelektualne wyzwanie. Jak odróżnić autorytet lekarza od racji polityka?
Dla obecnego powszechnego braku zaufania w Polsce charakterystyczne są najbardziej spiskowe teorie. Chętnie głoszone zwłaszcza w internecie. Zgodnie z nimi nawet najbardziej niewinne decyzje ministra, dla których można szukać różnych uzasadnień, są podyktowane polityką. Rekomenduje pierwsze poluzowania systemu restrykcji? Czy dlatego, żeby ułatwić Polakom decyzję wyjścia z domu po to, aby wrzucić głos do specjalnej skrzynki. A zarazem mówi o noszeniu maseczek nawet przez półtora roku po to, aby uzasadnić konieczność zaczekania ze zwykłym aktem wyborczym. Nie chcecie wkładania swoich głosów do kopert? To zgódźcie się na zmianę w konstytucji, która da prezydentowi Andrzejowi Dudzie dodatkowe dwa lata.
Wiara w spiski jest nieodzowną częścią polityki opartej na totalnej wzajemnej nieufności i eskalowanych oskarżeniach. Tym można by zakończyć dyskusję o człowieku, którego z wielu powodów się szanuje i chce się szanować. I tylko te przeklęte wątpliwości. Jarosław Gowin powoływał się niedawno na opinię ministra, że majowe wybory są nadmiernym ryzykiem. Ten wyparł się tego. Kto mówi prawdę?
Musimy się pogodzić z tym, że najbardziej idealistyczny polityk jest jednak tylko politykiem. Grającym w drużynie i godzącym się na najróżniejsze kompromisy. W końcu to Łukasz Szumowski wszedł do rządu, który potrzeby służby zdrowia traktował jako coś zdecydowanie niepriorytetowego. W przyszłości chyba tak się już nie da. Pandemia czegoś nas uczy. Ale odnotowuję, że to także był kompromis. Polityków nie należy bezpodstawnie przyczerniać. Ale okazywać im zaufanie w stopniu ograniczonym. Czy ja wierzę zmęczonym oczom pana ministra? Do pewnego stopnia. I niech tak zostanie.