Wizja narodów, jaką częstuje nas prorok Izajasz, które przekuwają swe miecze na lemiesze (dla młodego pokolenia: lemiesz to robocza dolna część korpusu pługa odcinająca poziomo skibę od gleby), a włócznie na sierpy, połączona z lekko patetycznym obrazem Boga – rozjemcy pomiędzy ludami, to zapewne szczyty naszych ludzkich marzeń. Pragnienia pokojowego zjednoczenia całej ludzkości wydają się czystą mrzonką i pojawiającą się raz po raz utopią. Ale zupełnie inaczej brzmią takie słowa w ustach Proroka. Święty Paweł uważa, że na spełnienie tych przepowiedni nie trzeba czekać, że taką wizją można żyć już teraz, natychmiast. Taki sposób widzenia dziejów świata jest jak przebudzenie ze snu. To zbawienie jest naszym udziałem. Właśnie takie optymistyczne rozumienie dziejów świata jest jak przybranie zbroi światła. Pancerz ten odbija wszelkie katastroficzne i czarne scenariusze, przerywa projekcję najbardziej dramatycznych filmów o zbliżającej się zagładzie ludzkości. Oczywiście św. Paweł nie proponuje biernego wyczekiwania na nadciągającej katastrofy. Wręcz przeciwnie – powtarzam – chodzi tu o przebudzenie się ze snu i odważne, twórcze postępowanie jak w jasny dzień, w którym nie ma już miejsca na uczynki ciemności na czele z zazdrością, kłótniami i inną perwersją. Oczywiście nie musimy precyzyjnie rozumieć poetyckiego zwrotu: „przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa”, ważne, że zarysowany kierunek jest czytelny.
Ewangelia, mówiąc o końcu czasów, wskazuje na niespodziewany obrót wydarzeń, na zaskakujące przemiany, czy to w naszej świadomości, czy w dziejach świata, czy w obu przypadkach. Trzeba mieć dużo dystansu do siebie samego, aby porównywać swoje działania do akcji nocnego złodzieja, a właśnie taki obraz wybiera Chrystus, aby wyrazić, jak wielkim zaskoczeniem może być dla nas nagły zwrot akcji. I właśnie takim przewrotem może być optymistyczna wizja dziejów świata.