Logo Przewdonik Katolicki

Miłosierdzie jest skandalem

ks. dr Mirosław Tykfer
fot. Ksenia Shaushyshvili

Arcybiskup Juliusz Paetz udzielił mi święceń kapłańskich. Krótko po publikacji „Rzeczpospolitej”, która postawiła wobec poznańskiego arcybiskupa poważne oskarżenia moralne, wiele osób pytało mnie, jak się z tym czuję. Pamiętam, że nigdy nie miałem problemu z odpowiedzią na to pytanie.

Czułem i czuję się dobrze. Bo to, że udzielił mi święceń człowiek grzeszny, nie miało i nadal nie ma zasadniczego znaczenia dla rozumienia ich ważności. Powiedziałbym nawet więcej: to, że naprawdę tego problemu nie widziałem i do dzisiaj nie widzę, wynika z mojego bardzo głębokiego przekonania, że Kościół należy do Chrystusa, nie do nas duchownych. My tylko Chrystusowi w Kościele służymy. Święcenia prezbiteratu są sakramentem, w którym Chrystus związuje się z człowiekiem i działa potem przez niego, szczególnie w Eucharystii, niezależnie od moralnej kondycji tego, który mu święceń udzielił. I nie chcę przez to bagatelizować sprawy owej kondycji moralnej, ale chcę też szczerze przyznać: naprawdę nigdy nie myślałem o Kościele inaczej, niż jak to ma miejsce w Ewangelii, gdy mowa o skale, jaką ma być dla Kościoła Piotr – a ten niedługo potem okazuje się zdrajcą. Oczywiście ten sam Piotr potem rzewnie zapłakał. No, ale czy był bez skazy?
Patrząc z tej perspektywy, mogę dzisiaj powiedzieć, że w jednej z najważniejszych posług wobec mnie miał udział człowiek, któremu postawiono zarzut molestowania kleryków. I nawet jeśli nie było żadnego procesu – ani w sądzie świeckim, ani w sądzie kościelnym – trudno dzisiaj twierdzić, że nic się nie stało. Tak zresztą odczytuję słowa abp. Stanisława Gądeckiego, wypowiedziane w dniu pogrzebu abp. Juliusza Paetza. Metropolita poznański na konferencji prasowej przypomniał bowiem kilka faktów świadczących o działaniach Stolicy Apostolskiej w celu odsunięcia zmarłego arcybiskupa najpierw od urzędu, a następnie od publicznych wystąpień. Nie mam więc zamiaru dzisiaj abp. Juliusza w jakikolwiek sposób usprawiedliwiać. Choć oczywiście szacunek wobec zmarłego wywołuje we mnie pewien dyskomfort, że teraz o tym piszę. Również ze względu na szacunek wobec rodziny. Nie chciałbym też, aby życie jakiegokolwiek człowieka – poza przypadkami naprawdę skrajnymi – było oceniane z gruntu jako złe. Nie umniejszam winy zmarłego, ale chciałbym, abyśmy zachowali proporcje. Łatwo potępiać, trudniej uznać słuszną winę i nadal w człowieku widzieć po prostu człowieka. Zresztą sam żadnych szczegółów jego winy nie znam, a na pewno nie tych, które były wynikiem zachowań niemoralnych wobec kleryków.
Nie zmienia to jednak faktu, że od stawiania sprawy jasno uciec się nie da i nie można. Pokazała to dyskusja wywołana sugestywnym komunikatem kurii poznańskiej, jakoby pogrzeb miał mieć miejsce w poznańskiej katedrze. Ostatecznie okazało się, że nie taka była decyzja arcybiskupa poznańskiego. Z powodu niejasności pojawiło się jednak wiele krytycznych głosów osób, które nie chciały się na pochówek zmarłego w katedrze zgodzić. Wielu uznało za gorszące, że arcybiskup, na którym ciążą takie zarzuty i który sam nigdy do winy się nie przyznał, będzie spoczywał razem z innymi wielkimi postaciami Kościoła i ojczyzny. I trudno się dziwić, że takie głosy się podniosły.
Mimo to byłbym skłonny mojego biskupa w katedrze pochować. Pewnie nie upierałbym się, wiedząc, że tak wiele osób takiej decyzji nie potrafi zrozumieć, a nawet się nią gorszy. Mam jednak głębokie przekonanie, że katedra to nie mauzoleum, ale kościół. Kościół, w którym oddaje się chwałę Bogu, a nie ludziom. A w tym konkretnym kościele przysługuje miejsce biskupowi. Nie jest nagrodą, że tam mógłby być pochowany. W przypadku abp. Paetza nie byłaby to żadna forma jego rehabilitacji. Byłaby to raczej kolejna – może w oczach niektórych skandaliczna – decyzja pokazująca, że Kościół nie segreguje ludzi na lepszych i gorszych na swoich cmentarzach, nie chowa gorszych pod płotem. Szanuję wszystkich, którzy dzisiaj w katedrze widzą raczej mauzoleum niż kościół. Ja wolałbym jednak pozostać przy takim rozumieniu tego miejsca, żeby ono raczej opowiadało wiarę Kościoła niż upodabniało się do muzeum narodowego: wiarę, że wszyscy potrzebujemy zbawienia.

Komentarze

Zostaw wiadomość

  • awatar
    Wolfram
    26.11.2019 r., godz. 18:38

    Każdemu Zmarłemu należy się szacunek a nie wywlekanie starych kotletów. Może jeszcze zaczniemy grzebać dzieje św. Marii Magdaleny i doszukamy się nie sensacji, tylko nikomu nie potrzebnych domysłów - ten z tym a tamta z tamtym. Proponuje zająć się ważniejszymi problemami, gdyż nawiedzonych w Polsce jest za dużo. Orkiestra potrzebuje tylko jednego dyrygenta jak wojsko dowódcę. Mąż lepiej niech doradza swojej żonie jak ma pieniądze wydawać, by na koniec miesiąca coś jeszcze z kasy zostało - to będzie rozsądniejsze rozwiązanie.

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki