Logo Przewdonik Katolicki

Instytut i wielki impuls Franciszka

ks. Artur Stopka

Nie pierwszy raz zmiany wprowadzane przez papieża Franciszka wywołują emocje, zaniepokojenie, a nawet oskarżenia. Tym razem poszło o papieską uczelnię zajmującą się małżeństwem i rodziną.

Pod koniec lipca br. w niektórych mediach pojawiło się sporo materiałów dotyczących zmian w jednej z rzymskich uczelni. Część doniesień brzmiała alarmistycznie. Chodziło o Papieski Instytut Teologiczny Jana Pawła II dla Nauk o Małżeństwie i Rodzinie, powołany dwa lata temu przez papieża Franciszka w miejsce instytucji o bardzo podobnej nazwie – Papieskiego Instytutu Jana Pawła II dla Studiów nad Małżeństwem i Rodziną. Ta wydawałoby się bardzo wysublimowana zmiana w nazwie ma jednak swoje znaczenie: jeśli nowy „franciszkowy” Instytut ma być teologiczny, a nie tylko Jana Pawła II, to dlatego, aby swoich badań nie ograniczał do osiągnieć naukowych z czasu pontyfikatu papieża Jana Pawła II. To trochę tak jakby powiedzieć, że Jan Paweł II jest patronem i ważnym punktem odniesienia dla tej uczelni, ale nie jedynym. A to dla tradycji Kościoła rzecz zupełnie naturalna. Nie jeden papież jest nośnikiem tradycji. Dlaczego więc tyle emocji wzbudziły zmiany na rzymskiej uczelni?
Szczególne zadanie
W Konstytucji apostolskiej Magnum Matrimonii Sacramentum, podpisanej 7 października 1982  r., Jan Paweł II wskazał cel, jaki ma przyświecać działaniom uczelni, a miało nim być prowadzenie badań teologicznych i pastoralnych nad małżeństwem i rodziną oraz intelektualne przygotowanie zarówno świeckich, jak i duchownych do pracy naukowej i duszpasterskiej w tej dziedzinie. Papież był przekonany, że intelektualnie pogłębiona i systematycznie zaprezentowana wiedza dotycząca ewangelicznego spojrzenia na rodzinę należy do szczególnych zadań Kościoła. Cele i metody działań uczelni wydawały się przez dziesiątki lat jasne, no i trudno było doszukiwać się w nich jakichś błędnych założeń. Dlaczego więc 35 lat później papież Franciszek zdecydował się dokonać zmiany i powołał instytucję własną, jednak (co istotne) wciąż pod patronatem Jana Pawła II?
 
Bez retuszu
Pewnych wskazówek w odpowiedzi na to pytanie można doszukać się w przemówieniu, jakie papież Franciszek wygłosił do członków Instytutu 27 października 2016 r. Znalazła się w nim obszerna diagnoza sytuacji współczesnych małżeństw i rodzin. Zwrócić uwagę należy jednak także na powtarzane przez papieża słowo „nowe”. Pada tam ono wielokrotnie. I to ono pokazuje, że Franciszek, prawie od początku swojego pontyfikatu, jasno sygnalizował, że ma swoje oczekiwania wobec powołanej przez jego poprzednika instytucji akademickiej. A pierwszym z nich, silnie wyakcentowanym w przemówieniu, jest dialog i wymiana naukowa papieskiego Instytutu z innymi instytucjami akademickimi zajmującymi się małżeństwem i rodziną, także tymi, które należą do odmiennych kręgów religijnych i kulturowych.
Papież zaakcentował też, że więzi małżeńskie i rodzinne wystawiane są aktualnie na wiele prób. Wymienił też cały szereg przyczyn kryzysu współczesnych rodzin. Na liście znalazło się m.in. utrwalanie kultury, która wychwala narcystyczny indywidualizm, kulturowe promowanie koncepcji wolności oderwanej od odpowiedzialności za drugiego, wzrost obojętności na wspólne dobro. Tym samym wskazał szeroki kontekst problemów rodzin i trwałości związków małżeńskich we współczesnej kulturze. Szerzej niż zakładał to dotychczasowy program studiów.
Papież wskazał też wyraźnie na zjawisko narzucania ideologii, które wprost atakują dotychczasowe pojmowanie rodziny. Mówił o zwiększaniu się ubóstwa, które zagraża przyszłości wielu rodzin, oraz o problemach związanych z budowaniem więzi w świecie nowych technologii. Zwracając się do pracowników Instytutu, użył dających wiele do myślenia słów: „Zachęcam was do odważnego zajmowania się tymi nowymi i delikatnymi zagadnieniami z całą konieczną sumiennością, bez ulegania pokusie ich lakierowania, perfumowania, retuszowania odrobinę i fałszowania”.
 
Oczyszczanie talentu
Zastanawiając się nad intencjami zmian, jakich papież Franciszek dokonał w papieskim Instytucie, należy podkreślić istotny fakt: temat małżeństwa i rodziny jest jednym z priorytetów tego pontyfikatu. Już dwukrotnie z inicjatywy papieża odbyły się synody biskupów poświęcone temu tematowi. 19 września 2017 r., czyli rok po spotkaniu, na którym Franciszek wygłosił wspomniane przemówienie, zadecydował on o przekształceniu Instytutu Jana Pawła II. Zmienił status prawny uczelni i jej nazwę. Powody, cel i sens tych zmian wyjaśnia radiowa wypowiedź wielkiego kanclerza tej uczelni, abp. Vincenzo Paglii. Porównał on Instytut do ewangelicznego talentu, który Jan Paweł II dał Kościołowi i stwierdził, że wymaga on pewnego oczyszczenia. „Trzymanie go zakopanego pod ziemią oznaczałoby zdradę zarówno Jana Pawła II, jak i Franciszka” – powiedział Radiu Watykańskiemu. Wyjaśniał również, dlaczego w nazwie Instytutu słowo „studia” zmieniono na „naukę”. Zdaniem abp.  Paglii  chodzi o bardziej rozległy niż dotąd dialog z wielkimi wyzwaniami współczesnego świata.
 
Praktycznie i pozytywnie
Już wtedy pojawiały się w niektórych kościelnych środowiskach głosy zaniepokojenia. Niektórzy komentatorzy wskazują jednak, że nagłaśniają je te same grupy, które ostro krytykują również adhortację Amoris laetitia. Alarmistyczne tony nasiliły się pod koniec lipca br., gdy zatwierdzone zostały nowe statuty i ogłoszono związane z tym zmiany personalne i programowe w Instytucie Jana Pawła II. Część dotychczasowych wykładowców i studentów sugerowała zagrożenie dla tożsamości uczelni i zamiar odejścia od nauczania jej patrona. Pojawiły się nieprawdziwe doniesienia, które Biuro Prasowe Instytutu zdementowało. Szef uczelni, Pierangelo Sequeri, tłumaczył, że odnowa odpowiada na wielki impuls papieża Franciszka, który od początku zachęcał Instytut, aby wykorzystał wszelkie możliwe narzędzia do spełnienia misji, która została mu powierzona przez Jana Pawła II. Sam Pierangelo Sequeri znany jest we Włoszech z bardzo wysokiej kultury studiów i nauczania teologicznego. Jest jednym z pionierów teologii odnowionej po Soborze Watykańskim II. W jej kontekst stara się osadzić teologię ciała i rodziny, co ma skutkować jeszcze lepszym jej rozumieniem nie tylko w kontekście współczesnej filozofii, ale także kultury. Pierangelo Sequeri wykłada m.in. estetykę na Akademii Sztuk Pięknych w Mediolanie oraz opracował stosowaną w niektórych instytucjach wychowawczych we Włoszech psychoterapię muzyczną dla dzieci. Sam jest również kompozytorem. Postawienie Pieraneglo Sequeriego na czele Instytutu nie oznacza więc nic innego jak przyznanie tej uczelni wysokiego statutu naukowego, firmowanego marką jakości tego teologa. I naprawdę trudno właśnie tego teologa zakwalifikować do tzw. liberalnych postępowców.
W 2016 r. Franciszek zwracając się do pracowników ówczesnego Instytutu Jana Pawła II w Rzymie, akcentował także potrzebę jego silnej więzi z Papieską Akademią Życia (warto zwrócić uwagę, że jej przewodniczącym jest również abp Vincenzo Paglia). To zresztą kolejna założona przez Jana Pawła II instytucja, którą obecny papież przeorganizował, a co było wynikiem przyjęcia nowej watykańskiej strategii pro-life.
 
Uczelnia podąża za Kościołem
Z wypowiedzi papieża i osób, którym powierzył kierowanie Instytutem zajmującym się małżeństwem i rodziną, wynika, że zmiany w uczelni mają podobne cele. Nie chodzi w nich o odchodzenie od nauczania św. Jana Pawła II, ale o świadomość nowych wyzwań. A są nimi głównie rozpoznające się małżeństwa i kultura nowych technologii. Skala nietrwałych związków jest już tak duża – przynajmniej w Europie – że sytuacja ta wymaga nie tylko prewencji, ale też leczenia ran. Stąd akcent położony na towarzyszenie osobom zranionym, a nie tylko teoretyczne wskazywanie, jak powinno być. Franciszek dostrzega silną rolę procesów, a nie tylko wskazywania teoretycznych celów. To właśnie w tym celu każe Instytutowi wsłuchiwać się w inne nauki, które potrafią analizować procesy psychologiczne prowadzące do umacniania więzi małżeńskich i rodzinnych, i to z uwzględnieniem uwarunkowań kulturowych.
Papież Franciszek kładzie też nacisk na rzeczywistą osiągalność tych celów, aby nikt nie czuł się z góry potępiony za to, że nie może zrobić czegoś, co być może jest w tej chwili w i tych okolicznościach niemożliwe do osiągnięcia. Nie jest to etyka sytuacyjna, która wartości każe stosować właśnie w zależności od konkretnych sytuacji, ale założenie, że do pewnych wartości się dojrzewa i jest to proces czasami długotrwały. Można w te wartości wierzyć, a jeszcze do nich emocjonalnie nie dorastać. Można też być z tego powodu odsuniętym i skarconym, a można być poprowadzonym ku moralnemu rozwojowi. A jest to przecież duszpasterskie wskazanie, które w pewnym stopniu zaproponował i opisał już wcześniej Jan Paweł II w adhortacji Familiaris consortio.
Z kolei nowe technologie tak mocno zmieniły już mentalność świata zachodniego, że trudno poza ich kontekstem mówić o praktycznym przygotowaniu do małżeństwa i budowaniu relacji przyjacielskich i rodzinnych.
Ostatni ważny obszar nowych badań Instytutu, a zarazem jego większa praktyczność, jest związany z analizą ubóstwa. Bo to ono ma często decydujący wpływ na jakość związków i ich trwałość. A tematyka jest o tyle ważna, że dotyczy osób żyjących poza kulturą zachodnią, a musimy mieć świadomość, że na mentalność tej ostatniej ukierunkowane było w głównej mierze dotychczasowe nauczanie Kościoła o małżeństwie i rodzinie.
 

Nie Instytut się więc zmienia, ale obszar pastoralnego oddziaływania Kościoła na rodziny. I to zarówno w obszarze merytorycznym, bardziej rozległym niż dotychczas, jak i geograficznym, który zmusza do przekraczania granic mentalności kulturowych. O ile więc sam Kościół rozumie lepiej swoją rolę w kontekście bardziej uniwersalnie rozumianego duszpasterstwa rodzin, o tyle powinien za nim nadążać również papieski Instytut. I wydaje się, że właśnie to dzieje się obecnie na naszych oczach.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki