Podczas muzycznego festiwalu Pol'and'Rock w Kostrzynie nad Odrą Kazik Staszewski wraz ze swoim zespołem Kult jako tło jednej z piosenek wykorzystał swoisty montaż. Na ekranie pojawił się prezes TVP Jacek Kurski oraz czołowi luminarze „Wiadomości” Danuta Holecka i Michał Adamczyk – w mundurach. Zaraz po wprowadzeniu stanu wojennego przez komunistów 13 grudnia 1981 r. tak ubrano prowadzących telewizyjny dziennik. Starsze pokolenia pamiętają scenki z nimi do dziś. Tę samą analogię zastosował ostatnio Robert Mazurek w swoim liście do Danuty Holeckiej, ale krążyła ona już wcześniej. Co ja na to?
Proste analogie są niedopuszczalne. Wtedy mieliśmy kraj dyktatury jednej partii, w tamtym momencie uzupełniony o pierwiastek dyktatury wojskowej. Teraz co prawda PiS zawłaszczył telewizję publiczną, w wyjątkowo bezwzględny sposób zmieniając ją w narzędzie swojej propagandy, ale czekają nas wybory, które, jak się zdaje, będą wolne. Poza tym opozycja ma własne media, więc to stanowczo nie to samo. Zarazem kiedy się sięga po takie porównania, to nie po to, aby być precyzyjnym czy sprawiedliwym. Sięga się po nie po to, aby tamtych zabolało, aby wstrząsnęło. Bo oni sami już nie dość, że uprawiają propagandę w miejsce informowania i dawania głosu różnym stronom, to w konkretnych materiałach często posługują się metodą nagonki, naginania faktów, a czasem próby niszczenia ludzi (patrz: rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar opisywany przez pryzmat grzechów swego syna). Ta propaganda mogła być mniej bezwzględna. W każdym razie przedstawieni w mundurach sami są zawodnikami dość brutalnymi. Na bezbronnych więc nie trafiło.
Mnie ciekawi co innego. Staszewski – artysta, którego obdarzam wyjątkowym sentymentem (to ktoś więcej niż jeden więcej muzyk rockowy) – na miejsce swojej manifestacji wybrał festiwal w Kostrzynie. Ten festiwal osądzam z kolei przez pryzmat tego, co o nim pisała „Gazeta Wyborcza” czy mówił TVN. Wyłania się z tego obraz imprezy na wskroś politycznej, gdzie goście, celebryci z różnych dziedzin, spotykali się z młodzieżą, żeby prowadzić dyskusję sami ze sobą. Żadnych niuansów, żadnych prób wyjścia poza zaklęty krąg jedynie słusznych poglądów obecnej opozycji. Jerzy Owsiak uprawiał czystą agitację. Na dokładkę TVN oznajmił, że w Kostrzynie „muzyka jest mniej ważna”. Mieliśmy do czynienia z politycznym wiecem. Każdy ma prawo w takim wiecu uczestniczyć. Skoro młodzi ludzie gromadzili się na spotkaniach z Mariuszem Szczygłem, Wojciechem Smarzowskim czy Adamem Bodnarem, widać było im to potrzebne. Mogę tylko żałować, że Staszewski, artysta zawsze osobny, wybrał tę scenerię dla swojej politycznej manifestacji. Do tej pory nie wiązał się z nikim.
Kiedy słuchałem zachwytów TVN-u nad „lekcją wychowania obywatelskiego”, jaka odbywa się w Kostrzynie, też miałem poczucie, że słucham topornej, choć naiwnej, propagandy. Oczywiście odbywało się to za prywatne środki, nikt nikomu niczego nie narzucał. Ale tak sobie myślę, że kiedy wahadło się przechyli i PiS straci władzę, to właśnie ludzie z Kostrzyna będą tymi, którzy zaczną nas reedukować. Będą to robić bez oporów i bez półcieniów, a jednym z miejsc, gdzie zaczną to uskuteczniać, będzie przejęta i odwrócona telewizja publiczna.
Może więc i oni powinni przywdziać mundury? Niekoniecznie tej barwy i kroju, jakie nałożono na prezesa Kurskiego i jego ekipę. Ale jakieś. Coraz więcej w Polsce umundurowanych instytucji, imprez, środowisk i pojedynczych ludzi. Cywile często nie mają się gdzie podziać. Muszą się wsłuchiwać od rana do wieczora w rytm wojskowych marszów i pobudek.