Logo Przewdonik Katolicki

Uroki „tolerancji”

Tomasz Królak
fot. Magdalena Książek

W minioną niedzielę odbyły się modlitwy ekspiacyjne za świętokradztwa i profanacje, jakie ostatnio miały miejsce w naszym kraju.

W tym kontekście ważne pytanie postawił przewodniczący Episkopatu: Jak w odpowiedzialny sposób relacjonować kwestię nadużyć seksualnych wśród duchownych i w innych grupach społecznych, aby nie kreować fałszywego, jednostronnego wizerunku Kościoła i nie prowokować kolejnych aktów słownej i fizycznej przemocy oraz aktów profanacji?

Słowem kluczowym jest tu odpowiedzialność, bo to jej właśnie brakuje wielu kreatorom problemu pt. „pedofilia w Kościele”. Czyniąc cały Kościół – a więc i wszystkich księży – odpowiedzialnymi lub przynajmniej współodpowiedzialnymi za haniebny skądinąd proceder wykorzystywania dzieci, trzeba liczyć się z konsekwencjami takiej nagonki.

To oczywiste, że te smutne incydenty, związane m.in. z próbą parodiowania Eucharystii, należy wiązać z problemem wykorzystywania seksualnego małoletnich przez duchownych. Rzeczywisty problem krzywdzenia dzieci stał się bowiem, zwłaszcza dla środowisk LGBT oraz ich medialnych sprzymierzeńców, idealną okazją do wyszydzania tego, w co wierzy Kościół.

Ale na wyszydzaniu nie poprzestano. Posunięto się o krok dalej – do czynnej przemocy. Można domniemywać, że ks. Ireneusz Bakalarczyk, ugodzony nożem we Wrocławiu tuż przed Mszą św., jest ofiarą takiego właśnie, jednostronnego i ideologicznie nacechowanego przedstawiania w mediach problemu wykorzystywania seksualnego dzieci. Skoro winny jest cały Kościół, w takim razie i wszyscy księża – taka prawdopodobnie była logika sprawcy.

W tym kontekście zdumienie musi budzić fakt, że media, które w przypadku zabójstwa Pawła Adamowicza starały się (i bardzo dobrze, że to robiły!) skwapliwie odtworzyć społeczny klimat, w jakim dokonała się ta potworna zbrodnia, zupełnie straciły rezon przy sprawie ataku na wrocławskiego księdza. Jakoś zabrakło im dociekliwych pytań, domniemań i hipotez dotyczących przyczyn tej napaści. Jakoś nie chciano wiązać tego faktu z klimatem szyderstwa i wysypem prymitywnych opinii o instytucji Kościoła i – zwłaszcza – duchownych.

– Dość już mowy nienawiści i tworzenia atmosfery, która sprzyja atakom na ludzi wierzących – apeluje trafnie metropolita wrocławski. Trafnie, bo „mowa nienawiści”, której stosowanie tak ochoczo lewica przypisuje swoim przeciwnikom, okazuje się głównym atrybutem obrońców „tolerancji”, którzy dowiedli ostatnio, jak złowieszczą moc ma „mowa nienawiści”, którą podobno zwalczają. Mam nadzieję, że owi wybiórczo tolerancyjni pójdą po rozum do głowy, zanim gdzieś wydarzy się kolejna tragedia.

Na atmosferę życia publicznego można oczywiście wpływać. A najskuteczniej mogą ci, którzy na ten klimat wpływ mają największy, a więc głównie media. Niestety, coraz wyraźniej widać, że dla większości z nich – uwaga: niezależnie od opcji – prawda jest mniej zajmująca od zaspokajania oczekiwań partyjnych czy biznesowych zleceniodawców. W związku z czym nie ma widoków na poprawę społecznej atmosfery w Polsce. Niestety.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki