Logo Przewdonik Katolicki

Gender a potrzeba dialogu

Małgorzata Bilska
fot. Unsplash

Watykański dokument rozróżnia ideologię gender od studiów o gender, co może budzić wątpliwości, jeśli ktoś wiedzę czerpie z upolitycznionych mediów. Z chrześcijaństwem nie da się pogodzić ideologii gender – jak każdej innej ideologii świata. Jednak na polu naukowym są kwestie, które mogą być przedmiotem dialogu.

W poniedziałek 10 czerwca Stolica Apostolska opublikowała dawno zapowiadany dokument „Mężczyzną i kobietą ich stworzył. Z myślą o drodze dialogu o kwestii gender w edukacji”. Opracowanie jest dziełem Kongregacji Edukacji Katolickiej i wyraża oficjalne stanowisko Stolicy Apostolskiej dotyczące problemu, który od dobrych kilku lat rozpala do czerwoności debatę publiczną, także w Polsce. Kiedy chodzi o dobro dzieci, bardzo łatwo rozhuśtać emocje do skrajności. To nie ułatwia sprawy, bo tak ważny temat wymaga chłodnej oceny rozumu, a przede wszystkim sporej dawki wiedzy. Papież Franciszek w podejściu do gender kontynuuje i rozwija posoborową linię Jana Pawła II, która prawie wcale nie jest u nas znana. To dowód na to, jak trudno być prorokiem we własnym kraju. Jan Paweł II nie tylko bronił rodziny. Postulował też zmianę pozycji kobiety, krytykował wyzysk i dyskryminację kobiet.

Czym jest gender?
Termin jest angielski i oznacza składową tożsamości płci, którą człowiek nabywa w procesie socjalizacji (proces bardziej spontaniczny i szerszy niż wychowanie; obejmuje wszystkie wpływy: rodziny, sąsiadów, rówieśników, szkoły, mediów itp.). Przyjęło się tłumaczyć go jako płeć kulturową, którą przeciwstawia się naturalnej, uniwersalnej, niezmiennej sex – płci biologicznej. U podstaw teorii gender leży przekonanie, że naturalne różnice płci są punktem wyjścia do powstania tożsamości osoby: kobiety lub mężczyzny. Podobnie jest zresztą w przypadku cech typowych dla jednostki. Naturalny talent Zosi do kaligrafii ma zerowe znaczenie w kulturze, w której znane jest tylko pismo węzełkowe. Zdolności poetyckie Janka będą rugowane w społeczności typu wojskowego, gdyż wrażliwość przeszkadza w walce itd. Natura to baza, która jest rozwijana w procesie wychowania do wartości danej kultury. Jeśli przyjmiemy za św. Edytą Stein, że antropologia ma trzy warstwy, tj. każdy jest po pierwsze człowiekiem, po drugie, kobietą lub mężczyzną i po trzecie niepowtarzalną indywidualnością, to widać, że uwarunkowania biologiczne i społeczne dotyczą wszystkich trzech. Gender nie wyklucza istnienia natury płci.
Człowiek jest istotą społeczną, a socjalizacja ma ogromne znaczenie dla rozwoju. Kościół nigdy tego nie negował. Wręcz przeciwnie! Od zawsze troszczył się o edukację dzieci, nie zostawiał jej naturze czy przypadkowi. Spór toczy się nie o to, czy płeć jest stricte naturalna – bo poza aktem stworzenia (ateista ujmie to inaczej) w ogóle taka nie była – tylko o koncepcję człowieka. Jak rozumiemy jego istotę, naturę: co jest dla niego dobre, czyni go spełnionym i autentycznym w jego potencjale – z uwzględnieniem podziału na płeć. Chrześcijanin powie – co kobietę i mężczyznę czyni podobnym do Boga, bo Jego obraz jest naszym ideałem. Co ważne, nie trzeba wierzyć w Stwórcę, by przyjąć fakt istnienia uniwersalnej, niezależnej od działań ludzi i procesów historycznych natury ludzkiej. Przecież to na wierze w istnienie takiej natury stoi oświeceniowa koncepcja praw człowieka. Humanizm, nie wojujący, lecz poszukujący obiektywizmu, może być partnerem dialogu postulowanego w dokumencie.
Watykański dokument rozróżnia ideologię gender od studiów o gender, co może budzić wątpliwości, jeśli ktoś wiedzę czerpie… z upolitycznionych mediów. Z chrześcijaństwem nie da się pogodzić ideologii gender – piszą autorzy. Jak każdej innej ideologii świata. Jednak na polu naukowym są kwestie, które mogą być przedmiotem dialogu: równa godność kobiety i mężczyzny, ich wzajemny szacunek, znaczenie kobiecości (i męskości), przeciwdziałanie „nieuzasadnionej dyskryminacji”. Sobór Watykański II uznał dyskryminację kobiet za realny problem, o czym mało kto z polskich katolików wie (także księży, liderów świeckich czy dziennikarzy). Kościół naucza, że panowanie jednej płci nad drugą jest sprzeczne z wolą Boga. Pojawiło się po grzechu pierworodnym, na skutek zerwania relacji z Bogiem oraz Adama z Ewą. Nigdy nie był to Boży plan (jak uważano przed Soborem). Do rozstrzygnięcia nadal pozostaje: co jest nienaturalną dyskryminacją, co naturalną różnicą płci; jakie cechy płci mają źródło biologiczne, a jakie społeczne; według jakich kryteriów odróżnić naukę od ideologii, skoro ideologia kwitnie na wielu prestiżowych uniwersytetach itd. Aby znaleźć na nie odpowiedź, potrzeba dziś poważnej refleksji.

Dialog a polityka mediów
W Polsce dominuje postawa obronna, oparta na strachu i innych silnych emocjach. Doraźnie może być skuteczna, lecz w dłuższej perspektywie zamiata problem pod dywan. Papież Franciszek, jak Jan Paweł II, widzi zagrożenie ideologią, ale reaguje bez lęku. Działa na rzecz przyszłości.
W polskim dyskursie publicznym słowo „gender” zlało się jakoś (mylnie) z określeniem „seksualizacja dzieci” i zostało zredukowane do ruchu LGBT. Jest to tylko dowód na skuteczność działań ruchu, bo termin pierwotnie miał służyć walce z dyskryminacją kobiet. Tytuł dokumentu nawiązuje do konferencji wygłoszonych przez Jana Pawła II podczas środowych audiencji ogólnych w latach 1979–1984 pod nazwą Mężczyzną i niewiastą stworzył ich (wydanych przez Redakcję Wydawnictw KUL, 2001) na temat teologii ciała. Kwestia seksualności, cielesności i płciowości splata się w węzeł, co stanowi kolejną trudność dla debaty publicznej. Tym bardziej że ton nadają jej media, pokazując problem tak, żeby się czytał, oglądał i klikał. „Z natury” promują krzykaczy robiących show, prowokatorów i „autorytety” generujące emocje. To się przekłada na konkretne zyski, polityczne, ale i finansowe. Nie sprzyja rozwiązaniu problemów społecznych. Do tego potrzeba spokoju, dystansu i woli prawdziwego dialogu. Atmosfera skandalu i grozy nabija słupki oglądalności, ale chrześcijanie nie mogą ulegać takim manipulacjom. Odpowiadają przed Bogiem za słowo.
Utożsamienie gender z postulatami osób LGBT oznacza uznanie reguł gry narzuconych przez ruch. Obserwator z boku ma mieć wrażenie, że Kościół jest zacofany, ignoruje dorobek nauki i nie ma w sprawie gender nic do powiedzenia. Paradoksalnie narzędzie, które miało służyć poprawieniu pozycji dyskryminowanych kobiet, w tym żon i matek, zredukowane zostało do postulatów mężczyzn gejów i kobiet homoseksualnych. Katolicy, którzy nie odróżniają ideologii od nauki, wylewają – nomen omen – „dziecko” z kąpielą. W zapale obrony tradycyjnych wartości dali się zapędzić w rolę tych, co siłą zakazują, krzywdzą i są nieczuli na cierpienie. To im zarzuca się dziś, że są pełni pychy, niezdolni do dialogu, etykę narzucają przemocą przy pomocy władzy świeckiej, bo brak im argumentów. Młodzi ludzie mają już inną wrażliwość niż ich dziadkowie i rodzice. Są lepiej wykształceni, a jednocześnie częściej skarżą się na depresje, odmawiają jedzenia mięsa, bo szkoda im zwierząt. Za czyją retoryką pójdą? Jeśli Kościół nie chce ich stracić i wystarczy mu aktywność macho (obu płci…), musi szukać dialogu. Sięgnąć po inne środki, w tym – po naukowe, logiczne argumenty. Rozum to dar Boga. Jeśli ktoś chce bronić prawdy przed ideologią, niczego nie osiągnie paleniem  książek. Nie w wieku XXI, w czasach „społeczeństwa wiedzy” i nowych technologii medialnych.

Równość i wzajemność
Polski Kościół ma niewykorzystane pole mądrego nauczania Jana Pawła II na temat płci, bez którego nie da się zrozumieć papieża Franciszka. Sporo w tym winy katolickiej inteligencji, która w zasadzie odrzuciła dorobek papieża Polaka, bo uznała go za… zbyt konserwatywny. Zamiast go krytycznie rozwijać, uległa fascynacji teologii feministycznej wywodzącej się z teologii wyzwolenia. Dziś papież z Ameryki Południowej kontynuuje nauczanie papieża Polaka, a elity intelektualne postulują kapłaństwo kobiet, bezkrytycznie przyjmując teorie amerykańskie. Mam poważne obawy, że dokument watykański będzie niewygodny dla obu stron. Tradycjonaliści i prawica wolą trzymać się jednostronnej tezy, że gender jest ideologią, a nauka o gender to wymysł postępowego papieża (oficjalnie dokumentu nie zatwierdził, jest on dziełem Kongregacji). Katolicy lewicowi będą się zaś oburzać, że papież krytykuje ostro ideologię gender, bo oni tego… nie robią. Są jednostronni inaczej. Cała nadzieja w tych, którym na prawdzie zależy bardziej niż na swoich uprzedzeniach i doraźnych celach. Są gotowi wyzbyć się uprzedzeń i słuchać z uwagą.
W liście apostolskim Mulieris dignitatem Jan Paweł II napisał, że do tej pory w Kościele źle interpretowano listy apostolskie, a zwłaszcza obowiązek poddania żony mężowi. Kościół ma być jednostronnie poddany Chrystusowi, ale kobieta mężczyźnie – już nie. Są równi przed Bogiem, a ich poddanie i posłuszeństwo ma być wzajemne [MD 24]. To samo twierdzi kard. Stanisław Dziwisz w książce Świadectwo: „Ojciec Święty uważał, że oprócz prób podjętych przez ruchy feministyczne, trzeba na nowo odczytać naturę kobiety w świetle wiary, a szczególnie postawy Jezusa wobec kobiety. Mam na myśli nowe określenie, jakim Papież opatrzył godność kobiety w jej relacjach z mężczyzną. Przypominał to, co na pierwszych stronach Biblia mówi o równości mężczyzny i kobiety. Korygował utrzymujące się przez wieki spojrzenie na kwestię «poddania», które nie dotyczy tylko kobiety w odniesieniu do mężczyzny i które powinno być rozumiane w kontekście «wzajemnego poddania»” [s. 150].
Mówiąc kościelnym językiem posoborowym, a zarazem językiem nauki, jednostronne posłuszeństwo kobiety wobec mężczyzny jest nieuzasadnioną dyskryminacją. Grzechem, który wymaga rachunku sumienia. Jakiś czas temu wybuchła debata medialna, w której lewicowe media wyszydzały warsztaty prowadzone przez parę katolickich małżonków, uczące posłuszeństwa kobiety wobec męża. Ani katolicy, ani media krytyczne wobec Kościoła nie miały pojęcia, że te warsztaty są sprzeczne z nauczaniem Kościoła i… ukochanego obrońcy małżeństwa i rodziny, św. Jana Pawła II. Czego można się spodziewać po przetłumaczeniu dokumentu na język polski?

Strach się bać… Naprawdę się lękam.
Posłuszeństwo kobiet było uzasadniane czym? Naturalnymi różnicami płci. A to nic innego, jak efekt socjalizacji do różnicy. Czyli owo gender! Równość połączona z wzajemnością zmienia też rozumienie komplementarności płci – tradycyjnie była ona hierarchiczna. A że dotąd nikt tego gender nie nazwał? Oczywiście. Gender to podobno seksualizacja dzieci.


Jan Paweł II formułował nauczanie w kontrze do przymusowego wyzwolenia kobiety przez komunizm. Polki nie wybrały masowo pracy zawodowej, bo chciały realizować swoje pasje. Zostały wysłane na traktory i budowy, do fabryk i prac fizycznych, bo tak chciał ustrój socjalistyczny. Kiedy uwzględni się ten wpływ na myśl papieża Polaka, tym bardziej trzeba docenić postulaty zmiany, jakie zawarł np. w posynodalnych adhortacjach apostolskich Christifideles laici [49–52] i Vita Consecrata [57–58]. Może zamiast stawiać mu wątpliwej jakości pomniki, warto rozwijać jego nauczanie? Papież Polak był człowiekiem dialogu. Stawianie mu pomników przy negacji postawy dialogu z pewnością go nie cieszy.

Komentarze

Zostaw wiadomość

  • awatar
    Marcin
    09.08.2019 r., godz. 11:35

    Szanowna Pani Redaktor,

    Pomieszanie nauki i ideologii w tym co Kościół mówi o gender nie wzięło się z haseł LGBT ani z nieprzychylnych mediów. Najwięcej zamieszania narobił list biskupów czytany kilka lat temu w niedzielę Św. Rodziny. W tym liście gender=straszna ideologia. Tylko i wyłączne.

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki