Logo Przewdonik Katolicki

Czarnobyl – czas apokalipsy

Natalia Budzyńska
fot. materiały prasowe HBO

Tak prawdziwej wizji dramatycznych wydarzeń z kwietnia 1986 roku jeszcze nie widzieliśmy. Najlepszy serial roku, a nawet najwyżej oceniany serial w historii – to opinie o pięcioodcinkowym serialu stacji HBO Czarnobyl.

„Zanurz się w atmosferze apokalipsy i przeżyj niezapomniane chwile” – tak się reklamuje jedno z wielu biur podroży, specjalizujących się w organizowaniu wycieczek do Czarnobyla. Dane mówią, że w zeszłym roku Strefę Wykluczenia wokół elektrowni jądrowej odwiedziło ponad 60 tysięcy osób. Wycieczki obejmują jeden dzień zwiedzania, dwie noce w Kijowie, często także zwiedzanie ukraińskiej stolicy, i kosztują około tysiąca złotych. Takich wycieczek jest codziennie kilka. Żeby wjechać do Strefy, trzeba swoje odstać na checkpoincie. Samo zwiedzanie trwa właściwie tylko jedno popołudnie, a przewodnik popędza, więc oczywiście znawcy polecają wycieczkę dwudniową z noclegiem na miejscu i obiadem w stołówce pracowników elektrowni, a najlepiej wyjazd prywatny, choć i ten musi się odbyć w towarzystwie przewodnika. Potem można pochwalić się fotografiami przed znajomymi i całym światem, a ponieważ program obejmuje zwiedzanie Prypeci, a czasem także jednej z opuszczonych wiosek, to kadry najczęściej są podobne: łuszczące się od farby ściany, porzucone wózki dziecięce, zarośnięte ogródki przydomowe. Choć przewodnicy podczas kilkugodzinnej podróży z Kijowa opowiadają o katastrofie reaktora i o ofiarach oraz o mieszkańcach okolic, to jednak przeważa atmosfera niesamowitości i sensacji.
Czarnobyl stał się turystycznym celem. Przyjeżdżają tu ludzie z całego świata, płacą pieniądze za to, żeby doznać dreszczyku emocji związanego z pobytem w miejscu zakazanym i potencjalnie niebezpiecznym. Podejrzewam, że teraz, po emisji serialu HBO Czarnobyl będzie ich więcej, choć – taką mam nadzieję – może wielu z nich zrozumie, że to miejsce niewyobrażalnej tragedii tysięcy rodzin.
 
Niewiedza
Jestem z pokolenia Czarnobyla. Tak nazywam osoby, którym Czarnobyl naznaczył dzieciństwo. Mnie tylko wspomnieniami i smakiem płynu Lugola. Koleżanka, której mama była lekarką, nie mogła wyjść na podwórko, stałyśmy pod jej blokiem i wołałyśmy ją, a ona smutnie patrzyła na nas zza szyby. W całym jej mieszkaniu pozamykane były okna. Uważałyśmy, że przesadza. Płyn Lugola dostałam dość szybko, bo moja ciocia pracowała w szpitalu. Nie czekaliśmy na oficjalne decyzje rządu, wiedzieliśmy wcześniej. No i potem się dużo o tym mówiło, przerażenie ustępowało czarnemu humorowi. No i powstawały legendy, w których główną rolę odgrywały zmutowane rośliny i zwierzęta. Gdy już wszyscy o sprawie zapomnieliśmy, przyjechała do znajomych na wakacje krewna z zachodnich Niemiec, przywożąc ze sobą własne jedzenie i butelki z wodą. Ale mieliśmy z tego ubaw.
Kiedy po latach czytałam książkę Swietłany Aleksijewicz Czarnobylska modlitwa, odkryłam, że nie było nam daleko od postaw mentalności radzieckiego człowieka. Wprawdzie nie byłam osobą dorosłą, ale nasze dziecięce i młodzieńcze opinie były tylko odzwierciedleniem otoczenia. Mój ojciec był inżynierem, a jednak upalnego 1 maja jechaliśmy na cały dzień na działkę powygrzewać się w słońcu i kopać w ogródku. Teraz czytam, że faktycznie nie było się czego bać, promieniowanie, które dotarło nad Polskę, nie było groźne i nawet ten jod, który przyswoiliśmy sobie, pijąc płyn Lugola, nie był nam potrzebny. Ale wtedy nikt nic nie wiedział. I to było najstraszniejsze: nikt nic nie wiedział. I właśnie mechanizmy komunistycznej władzy, która do tej niewiedzy społecznej doprowadziła, która taki sobie obrała nadrzędny cel wobec tej tragedii, doskonale pokazuje serial Czarnobyl.
 
Serial
Główną postacią, wokół której toczy się historii,a jest Walerij Legasow (w tej roli świetny Jared Harris), naukowiec i akademik, który 26 kwietnia został mianowany ekspertem i członkiem komisji śledczej w celu znalezienia przyczyn katastrofy oraz skierowany do Czarnobyla, by zaradzić skutkom wybuchu. Widz poznaje go we wstępie do opowieści, dwa lata po katastrofie w chwili samobójczej śmierci. Legasow nagrał pięć kaset magnetofonowych, na których opowiedział to, czego partia mówić mu zabraniała. Pięć odcinków chronologicznie pokazuje wydarzenia od momentu wybuchu do procesu. Dopiero na końcu dowiemy się, jakie wydarzenia do katastrofy doprowadziły.
Co jednak sprawiło, że serial o katastrofie w Czarnobylu zyskał aż taką popularność? Na pewno realizacja: jedyne, co może przeszkadzać, to język angielski zamiast rosyjskiego. Scenariusz, reżyseria, ujęcia, aktorzy, scenografia, muzyka – wszystko jest absolutnie genialne. Nieprawdopodobne jest wręcz odwzorowanie tamtej rzeczywistości, kostiumograf i scenograf zasługują na najważniejsze nagrody i jestem pewna, że je otrzymają. Główne role zostały świetnie obsadzone, oprócz wymienionego Harrisa, Stellan Skarsgård w roli Borysa Szczerbiny, zastępcy przewodniczącego Rady Ministrów ZSRR, którego Gorbaczow wysłał do Czarnobyla, żeby nadzorował opanowanie sytuacji, oraz Emily Watson jako Uliana Chomiuk, fikcyjna badaczka pomagająca Legasowowi. Twórcy serialu podkreślili, że jej postać jest symbolicznym wyrazem podziękowania za pracę wielu naukowców, którzy w tym czasie pracowali, by zminimalizować skutki katastrofy. Zdjęcia powstawały w elektrowni w Ignalinie na Litwie, gdzie pracowały reaktory identyczne z tymi czarnobylskimi. Reżyserem jest Szwed Johan Renck, twórca wielu teledysków, w tym świetnych dwóch ostatnich obrazów Davida Bowiego: Blackstar i Lazarus. To oni potrafili oddać ten niepokojący klimat, w którym powietrze drży tak, że dostajemy gęsiej skórki.
 
Miłość
Jeszcze w trakcie trwania serialu, zanim wyemitowany został ostatni odcinek, dziennikarze i liczni blogerzy prześcigali się w wykazywaniu rozbieżności między rzeczywistością a wydarzeniami przedstawionymi w serialu. Nikt jednak nigdy nie twierdził, że to serial dokumentalny i faktycznie, choć twórcy pokazują historię, starając się robić to jak najbardziej autentycznie, to jednak pamiętajmy, że serial fabularny rządzi się swoimi prawami. Pewne uproszczenia i skróty są konieczne, żeby widz mógł nadążyć za akcją i nie pogubić się w niej – w końcu nie jesteśmy komisją śledczą.
Nie ma się co wykłócać, że w dyspozytorni elektrowni w momencie katastrofy było kilkunastu pracowników, podczas gdy w filmie widzimy tylko kilku. Albo: czy na ziemi zaraz po wybuchu mógł leżeć grafit, czy nie. Czy po górników pojechał sam minister i czy ich rozmowa z nim mogła wyglądać tak, jak to zostało pokazane? Wątpliwe. Helikopter także nie spadł z powodu promieniowania, ale później, w czasie budowy sarkofagu zahaczając o żuraw. Wiele jest takich wątpliwości, a niektórzy mówią nawet o przekłamaniach, ale to naprawdę tylko drobiazgi bez większego znaczenia, niezbędne dla dramaturgii. Wszystko to, co twórcy pokazali, wydarzyło się naprawdę.
Ludzkie historie wziął scenarzysta z książki noblistki, białoruskiej dziennikarki i reportażystki, Swietłany Aleksijewicz, która nagrywała wspomnienia swoich rodaków, którym katastrofa w Czarnobylu odmieniła całkowicie życie i położyła się na nim niekończącym się cieniem. Książka Czarnobylska modlitwa zbudowana jest niczym grecki dramat z licznymi monologami, chórami kończącymi kolejne akty, a całość rozpoczyna i kończy historia miłosna. To czyste i przepiękne wyznania miłosne kobiet, których mężowie byli likwidatorami zmarłymi w okropnych cierpieniach na chorobę popromienną. Jedna z tych historii – zupełnie prawdziwa – została wykorzystana jako wątek w serialu, a dotyczy Ludmiły Ignatienko i jej męża, strażaka Wasilija Ignatienki.
Pokazany nam został ogrom ludzkiego nieszczęścia spowodowanego bezmyślnymi decyzjami partii i bohaterskie postawy zwykłych ludzi. Film oczywiście oddaje chwałę tej garstce sprawiedliwych, którzy mieli odwagę walczyć z systemem, ale też tłumom bezimiennych likwidatorów oraz zwykłym ludziom, mieszkańcom skażonych wiosek. Oskarżony jest nie tyle pojedynczy konkretny człowiek, ile cały zbrodniczy system stawiający na karierowiczostwo za wszelką cenę.
Na koniec tylko warto dodać, że Rosja kończy produkować swoją wersję wydarzeń. Wieloodcinkowy serial ma zostać pokazany w rządowej telewizji NTV już w październiku. Podobno czarną owcą ma być CIA.
 
 
 
Książki o katastrofie w Czarnobylu
Czarnobyl. Instrukcje przetrwania, Kate Brown, Czarne 2019
Owoc wielu lat pracy w archiwach rosyjskich, ukraińskich i białoruskich oraz wielu rozmów z ludźmi, mieszkańców Strefy Wykluczenia oraz specjalistami i naukowcami. To książka inna niż wszystkie, bo autorka demitologizuje niektóre czarnobylskie historie, szczególnie jeśli chodzi o wątek ukrywania prawdy. Okazuje się, że to nie tylko specjalność radziecka, a podobne zachowania władz można zauważyć w wielu miejscach na świecie, łącznie ze Stanami Zjednoczonymi i Japonią. Jak dalece dajemy się uwieść medialnej kreacji?
 
Likwidatorzy Czarnobyla, Paweł Sekuła, Wydawnictwo Naukowe PWN 2019
Zapis relacji likwidatorów i ich rodzin, żołnierzy z republik nadbałtyckich, którzy brali udział w likwidacji skutków wybuchu reaktora. Opowieści o pobycie w strefie skażenia, ale także o tym, co wydarzyło się po powrocie do normalnego życia radzieckiej codzienności. Po raz pierwszy poruszony jest to temat buntu likwidatorów latem 1986 r.
 
Azyl. Zapiski stalkera, Tomasz Ilnicki, Sorus 2017
Zapiski ze strefy wykluczenia autora, który wraca tam kilkukrotnie. Pasja, jak przyznaje, zrodziła się w wyniku fascynacji grą komputerową. Postapokaliptyczne krajobrazy miasta Prypeć i elektrowni przyciągają. Autor opisuje swoje wyprawy i pokazuje, jak strefa wygląda dzisiaj.
 
Czarnobyl, Francesco Cataluccio, Czarne 2013
Wielowątkowa opowieść o Czarnobylu, o miejscu przeklętym lub wyjątkowym, o wydarzeniach, których świadkiem była ta część Ukrainy, o jej przeszłości, której apogeum miał miejsce w 1986 r. To podróż literacka, oparta trochę na faktach, trochę na wyobraźni, a trochę na wspomnieniach.
 
Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości, Swietłana Aleksijewicz, Czarne 2012
Zbiór rozmów z ofiarami katastrofy w Czarnobylu. Wszyscy rozmówcy mieszkają na Białorusi, na której zanotowano największą radioaktywność, ale władze tej republiki niewiele sobie z tego robiły. Jak wyglądało życie zwykłych ludzi po katastrofie, o czym myśleli, jak żyją teraz w jej cieniu, jak zmieniła ich życie. To przejmujące świadectwo czasu.
 
Czarnobyl baby. Reportaże z pogranicza Ukrainy i Białorusi, Merle Hilbk, Carta Blanca 2011
Niemiecka dziennikarka ze swoją białoruską koleżanką podróżuje po strefie zamkniętej, żeby sprawdzić, jak wygląda życie dwadzieścia lat po wybuchu reaktora. Rozmawia z ludźmi, stara się dotrzeć do zatajonych informacji, ale przede wszystkim przedstawia niemiecki punkt widzenia.
 
Czarnobyl. Spowiedź reportera, Igor Kostin, Albatros 2006
Ukraiński dziennikarz, któremu udało się zrobić jedyne zdjęcie znad dymiącego reaktora. W książce zamieszczono wiele innych unikalnych fotografii, które komentuje autor. Był obecny w strefie tuż po katastrofie i później, dokumentując działanie służb i likwidatorów. Pozycja dzisiaj w antykwariatach osiąga kilkusetzłotowe ceny.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki