Logo Przewdonik Katolicki

Stało się

Piotr Zaremba
fot. Magdalena Książek

Zacznę niejako od końca tej historii, czyli od reakcji nie na miarę. Chodzi o film Tomasza Sekielskiego Nie mów nikomu. Wiadomości, główny program telewizji publicznej, były w stanie go przedstawić wyłącznie jako atak opozycji wobec obecnego rządu na Kościół.

Uderzająca jest, jak zwykle zresztą w mediach rządowych, selektywność relacji. Nie znalazła się tam nawet wzmianka o tym, że prymas Wojciech Polak i przewodniczący Konferencji Episkopatu abp Stanisław Gądecki uznali przedstawione w filmie fakty za problem i podziękowali jego autorom. Mamy więc do czynienia ze swoistym ratowaniem Kościoła wbrew niemu samemu. W każdym razie wbrew jego pokaźnej i miarodajnej części, bo reakcje hierarchów i duchownych były, uczciwie mówiąc, różne.

Jest oczywiście druga strona medalu. Cały czas pokaźna grupa osób, od znanych publicystów  po znajomych z Facebooka, przekonuje mnie, ze złośliwą satysfakcją, że Kościół się po tym filmie nie podniesie, a prawie wszyscy księża „są tacy”. Najczęściej ogłaszają to ci, którzy mają najmniejszą styczność z Kościołem, więc to raczej „intuicja”, a tak naprawdę intencja, że prawie wszyscy są tacy. Kiedy na podstawie brzydkich historii, ba brzydkich przykładów korporacyjnej zmowy milczenia, rządowa prawica uogólniała, oskarżając lekarzy czy prawników, ci sami ludzie krzyczeli o antyinteligenckiej nagonce.

Mamy nasiloną nagle wojnę kulturową nałożoną na starcie polityczne. Czytam, że PiS dzięki filmowi Sekielskiego ma przegrać wybory. Ale czytam też wypowiedzi mające maksymalnie zranić wierzących, dokuczyć im. Taką naturę ma obrona rozmaitych prowokacji mających dotknąć już nawet nie duchownych, a pozostałych wiernych – ostatnio choćby rozklejanych także na toaletach i śmietnikach wizerunków Matki Boskiej na tęczowym tle. Kraj, w którym religia może być bezkarnie poniewierana, nie będzie krajem lepszym, szczęśliwszym. Będzie krajem, gdzie poniewiera się bezkarnie także człowieka.

To rodzi odruch oblężonej twierdzy. Tyle że obrona tej twierdzy staje się okropniejsza od ataku, kiedy ludzie podobno „w obronie wartości” stają się nieczuli wobec zła. I na przykład uważają – wracam do filmu Nie mów nikomu – że nic się tak naprawdę nie stało. Ba, prowadzą dywagacje godne sztuczek adwokatów mających wybronić klienta. Dlaczego Tomasz Sekielski nie zajmuje się wszystkimi, a tylko księżmi, pytają na przykład. Więc odpowiadam: bo jednak odsłania grzech wyjątkowo straszny jakiejś części instytucji powołanej do mówienia nam, jak powinien wyglądać świat. A czyny są w tym przypadku okropniejsze niż te prawników czy lekarzy. I problem osłaniania poszczególnych przypadków dla Kościoła też jest problemem większym niż dla jakiejkolwiek instytucji „ziemskiej”, świeckiej. Więc skala zjawiska jest tu problemem drugorzędnym. Choć należą nam się również informacje, jaka to jest skala.
A więc zatem stało się. STAŁO SIĘ. Polecam po raz kolejny zresztą wypowiedź Tomasza Terlikowskiego na ten temat. Oskarżany wiele razy o klerykalizm mówi duchownym: jednak się rozliczcie. Znów okazuje się, że przede wszystkim warto, trzeba być po prostu wrażliwym. Kalkulowanie jest w przypadku tych historii czymś wyjątkowo obrzydliwym.

Jestem pesymistą. Wezwania do opuszczania Kościoła służą – pomijając już doraźne konteksty polityczne – nihilistom i osobistym wrogom Pana Boga. Ale mnie bardziej przeraża fakt, że my sami nie stajemy się pod wpływem tej sprawy lepsi. Że przegrywamy na własne życzenie. Chociaż… Słowa prymasa Polaka i abp. Gądeckiego, nawet jeśli cokolwiek spóźnione, mogą budzić odrobinę nadziei. Odrobinę…

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki