Logo Przewdonik Katolicki

Lektury narodowe czy obowiązkowe?

Natalia Budzyńska
fot. Unsplash

Zastanawiam się, dlaczego jeśli narodowe, to ma więcej niż sto lat. Czy współczesność nie może być narodowa? A konkretnie, czy polska literatura współczesna nie może być narodowa? Od kilku lat prezydenci dbają o narodowe czytelnictwo swojego narodu poprzez narodowe publiczne czytanie narodowej lektury. Dotąd przeczytano: Pana Tadeusza, kompilację złożoną z dzieł Aleksandra Fredry, Trylogię Sienkiewicza, skróconą Lalkę Prusa, skrócone Quo vadis Sienkiewicza, Wesele Wyspiańskiego i poprawione Przedwiośnie Żeromskiego. A tym razem spośród przesłanych do Kancelarii stu propozycji para prezydencka wybrała kilka przeważnie pozytywistycznych nowelek. Co my tu mamy? Orzeszkowej Dobrą panią, Konopnickiej Dym, Prusa Katarynkę, Reymonta Orkę, Żeromskiego Rozdziobią nas kruki, wrony…, Rzewuskiego Sawę, i jako rodzynek w tym towarzystwie Bruno Schulz i jego opowiadanie pochodzące z tomu Sanatorium pod Klepsydrą.

Ach, gdyby prezydent trochę zaryzykował, i jeśli obawia się polskiej literatury współczesnej, to właśnie Bruno Schulz i wybór całego Sanatorium mógłby stać się idealnym wyjściem z sytuacji pomiędzy dawnymi czasami a teraźniejszością. W Schulza przecież tak wspaniale można się zasłuchać! A tymczasem będziemy się wsłuchiwać (a najprawdopodobniej większość będzie ukrywać ziewanie) w historię zaburzonej pani, dla której sieroty są tylko zabawkami, które można odesłać, gdy się znudzą, w historię kolejnego skrzywdzonego dziecka, któremu pomaga szlachetny pan mecenas nienawidzący dźwięku katarynki, w dramat głodujących chłopów w łachmanach na XIX-wiecznym polu. Czy wzruszy nas opis rozrywania przez stado wron okradzionych zwłok powstańca lub sentymentalne wspomnienia o tak zwanych lepszych czasach, kiedy to honor szlachecki coś znaczył? Przepraszam, że tak upraszczam literaturę polską, szczególnie że te nowelki wcale nie są najgorsze, to rzeczywiście klasyka polskiej nowelistyki. No właśnie, klasyka. Bezpieczna klasyka.

Zastanawiam się po prostu, według jakiego klucza w tym roku Pan Prezydent z żoną wybierali lekturę na narodowe czytanie? I dlaczego tak się boją literatury napisanej w drugiej połowie XX w.? Zaczęło się od Pana Tadeusza w 2012 r. tylko dlatego, że cała akcja rozpoczęła się w 200. rocznicę wydarzeń tam opisanych. A potem to już chyba jakąś siłą rozpędu brane pod uwagę były tylko klasyki. Wygląda to tak, jakby tytuł całości miał brzmieć: Narodowe Czytanie Lektur Obowiązkowych. Ale nawet wśród lektur mamy trochę tych młodszych. A gdyby tak: Kapuściński, Myśliwski, Stasiuk, wreszcie tak nagradzana na świecie Tokarczuk? Jaki powiew świeżości!

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki