Logo Przewdonik Katolicki

Gra o wielką stawkę

Tomasz Królak
fot. Magdalena Książek

Usłyszeć od polskich hierarchów wyznania typu „zbłądziliśmy”, „rozczarowaliśmy wiernych”, to bardzo dużo

Jestem pod sporym wrażeniem słów, jakie biskupi wypowiadali podczas Dnia Modlitwy i Pokuty wynagradzającej za grzech pedofilii. Usłyszeć od polskich hierarchów szczere wyznania typu „zbłądziliśmy”, „rozczarowaliśmy wiernych”, „skala nadużyć zaskakuje”, „jesteśmy zawstydzeni i zakłopotani”, to nie jest nic. To bardzo dużo. Nie myślę tu jednak kategoriami medialnymi, wedle których kajający się biskup (w dodatku za seksualne ekscesy duchownych) to wątek na wagę złota. Zostawmy media. Myślę o tym, czym takie zdarzenie było w oczach zwykłych wiernych. Ufam, że było po prostu budującym przykładem walki z grzechem. Budującym, bo akt pokuty czyniony wobec całej wspólnoty przez jej duchowych przewodników nie może pozostawiać wiernych obojętnymi także wobec własnych słabości. Była to więc nauka rekolekcyjna u progu Wielkiego Postu dana przez biskupów wszystkim wiernym. W tym sensie Dzień Modlitwy i Pokuty przyniósł dobroczynne „skutki uboczne”.

Ale trzeba pójść jeszcze dalej. Z tym większą nadzieją myślę o dalszym ciągu procesu oczyszczania wspólnoty Kościoła z grzechów i przestępstw wywołanych przez tych, którzy – jak to ujął jeden z biskupów – „weszli w kapłańskie szeregi jak drapieżne wilki”. Gra toczy się o wielką stawkę. Sprawa wykorzystywania seksualnego w sposób oczywisty hamuje bowiem ewangeliczny potencjał Kościoła, dlatego winien on zrobić wszystko, by tego potencjału nie zagubił i nie roztrwonił. Odpowiedzialność jest ogromna. Nieumiejętnymi zachowaniami w dziedzinie wyjaśniania przeszłości jak też prewencji w ochronie nieletnich instytucjonalny Kościół ryzykuje utratę zaufania, a co za tym idzie odejście od Kościoła i zerwanie z życiem sakramentalnym przez jakąś część wspólnoty ochrzczonych. Ryzykuje też, że nie przyjdą do niego ci, których zniechęci lub zbulwersuje niejasna postawa instytucji Kościoła wobec przypadków pedofilii duchownych. Trwoga bierze, gdy sobie to człowiek uświadomi. Ale przecież taka jest prawda: Kościół ponosi odpowiedzialność za życie duchowe, sakramentalne i zbawienie ludzi. Chcąc skutecznie pełnić tę misję, musi być więc wiarygodny. Dlatego też jeśli wiarygodność ta zaczyna ponosić uszczerbek z jakiegokolwiek powodu, powinien czynić wszystko, by odbudować swoją duchową moc.
Wierzę więc, że podczas kończącego się w czwartek zebrania Episkopatu ów niezbędny według mnie dalszy plan działania zostanie określony. A także, że jedną z decyzji będzie przedstawienie raportu na temat skali wykorzystywania nieletnich w Kościele, który ma być gotowy w najbliższych miesiącach. I znów: nie po to, żeby „zaspokoić” media, bo to w sumie najmniej istotna kwestia, lecz po to, żeby zraniona i zdezorientowana wspólnota wiernych odzyskała pełnię zaufania do Kościoła.

To jasne, że – co też trzeba sobie jasno powiedzieć – grzech i przestępstwo pedofilii nie zniknie przez to z powierzchni ziemi. Grzech, nie tylko ten, będzie towarzyszył światu do końca, „aż do żniwa”. Ale gdy się panoszy i sieje zgorszenie, trzeba wypowiedzieć mu wojnę. Odwagi!

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki