Logo Przewdonik Katolicki

Improwizowany Przybora

Natalia Budzyńska
FOT. MATERIAŁY PRASOWE

Gdyby żył, skończyłby właśnie 103 lata. Kto? Jeremi Przybora, Starszy Pan, kolega Jerzego Wasowskiego. Pamiętam z dzieciństwa Kabaret Starszych Panów emitowany w telewizji, tak, w telewizji państwowej, innej wtedy nie było.

Dzisiaj niestety nie byłoby miejsca dla tak wybitnej sztuki, właściwie nie wiem dlaczego, chyba tak jako społeczeństwo zgłupieliśmy. W każdym razie byłam wtedy dzieckiem, widok panów w cylindrach z laseczkami był niecodzienny dla kogoś wychowanego w PRL-u, więc oni, ci panowie, byli dla mnie po prostu dziwni, trochę przykurzeni i nie rozumiałam, dlaczego niby starzy, skoro nie aż tak starzy. Właściwie, muszę przyznać, doceniłam ich dopiero później, kiedy zrozumiałam, czym jest nostalgia i że radość nie musi być głupkowata i bezrozumna. Co ciekawe, moje dzieci nie miały takich problemów z twórczością Starszych Panów, ale to chyba dzięki temu, że w czasie naszych wielogodzinnych podróży samochodowych często grała płyta z piosenkami Przybory i Wasowskiego, które były w związku z tym znane na pamięć. I to były absolutnie genialne wykonania: Ireny Kwiatkowskiej, Kaliny Jędrusik, Barbary Krafftówny, Wiesława Michnikowskiego, Wiesława Gołasa, Przybory i Wasowskiego, a nie mojego męża za kierownicą – choć te też były ciekawe. I za każdym razem, kiedy z tego fantastycznego po prostu repertuaru korzystał jakiś aktor lub aktorka, piosenkarz lub piosenkarka, to nie dało się tego słuchać. Dlaczego? Przecież piosenki same w sobie są fantastyczne! Nie ma takich drugich w polskim repertuarze. Jakie teksty, jakie żarty, jakie słowa, jaka melodia. I tu dochodzimy do sedna: bo oprócz tego ważne jest jeszcze wykonanie i temu oryginalnemu nie sposób dorównać.
Okazuje się jednak, że można, i potrafi to zrobić Teatr Mumio, zwany przez niektórych kabaretem, ale właśnie w takim znaczeniu, w jakim słowo kabaret występuje w nazwie Kabaretu Starszych Panów, a nie w tym dzisiejszym, rechoczącym. Program „Przybora na 102” miał premierę rok temu z okazji 102. urodzin Jeremiego, ale ja zobaczyłam spektakl dopiero kilka dni temu i stąd mój spóźniony entuzjazm. Magda Umer, która jest spiritus movens przedsięwzięcia i jako Ciotka Mizeria gra na scenie z Mumio, mówiła mi potem, że Jeremi Przybora był kiedyś na spektaklu Mumio i bardzo mu się podobało. Dla niej od początku było jasne, że jeśli ktoś ma się zmierzyć z tym legendarnym programem, to tylko oni. I słowo daję, że się udało, a najfajniejsze jest to, że Mumio jako teatr improwizujący zaskakuje, więc można chodzić na ten sam spektakl i za każdym razem jest inaczej. Magda Umer chowa się wtedy za wachlarzem, bo nie może powstrzymać śmiechu.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki