Logo Przewdonik Katolicki

Mokra robota

Jacek Borkowicz
FOT. SERGI REBOREDO/SIPA USA-EAST NEWS

Nilowi już za kilka lat grozi całkowite wyschnięcie. A wszystko za sprawą tamy, budowanej w Etiopii, tuż nad granicą Sudanu.

Użyźnia pola Egiptu, był źródłem potęgi faraonów, pozostał obiektem mitów i legend znanych całej cywilizowanej ludzkości. Tak było od zawsze, ale... już niedługo może przestać. 
Tama jest na ukończeniu, w przyszłym roku planowane jest jej otwarcie. Nagromadzenie kolosalnej ilości piętrzonej tam wody zająć ma kolejne trzy lata. Czy zajmie? Do 2022 r. wiele może się wydarzyć. Tama Wielkiego Odrodzenia, bo tak nazwali ją Etiopczycy, jest bowiem nie tylko sprawą Etiopii, Sudanu i Egiptu. Od jej losów zależeć może znacznie więcej.
 
Czy zatrzymają Nil
Tama jest największą tego rodzaju inwestycją w Afryce i siódmą pod względem wielkości na świecie. To wielki betonowy próg, wysoki na ponad 150 metrów i długi na prawie dwa kilometry. Odgradza od sudańskiej niziny górską dolinę, która ma zostać zalana na długości prawie 250 kilometrów. Maksymalna objętość tego kolosalnego zbiornika to 74 miliardy metrów sześciennych wody. To tak, jakby ustawić obok siebie 74 wypełnione po brzegi akwaria-sześciany, z których każde liczyłoby sobie kilometr długości, szerokości i tyleż wysokości.
Miłośnicy rekordów mogą sobie poszukać kolejnych liczb w Wikipedii. Tutaj chcę zwrócić uwagę jeszcze tylko na jedną. Przytoczona wyżej objętość przekracza o półtora raza roczny przepływ wód Błękitnego Nilu, spadających z wyżyn Etiopii w kierunku Egiptu. A Błękitny Nil, który na terenie Sudanu łączy się z Białym w jedną wspólną rzekę zwaną Nilem (już bez przymiotnika), zaopatruje egipską dolinę w ponad 80 proc. wodnej masy. Mówiąc krócej: po uruchomieniu tamy Etiopczycy, jeśli tylko zechcą, będą mogli pozbawić Egipcjan dopływu słodkiej wody na całe półtora roku.
Zgoda, sto milionów Egipcjan nie od razu umrze z pragnienia, gdyż wody Nilu spiętrzone Tamą Nasera powyżej Asuanu dadzą im zapas na całe 10 lat. Ale i tak włos się jeży, jeśli pomyśleć że takie rzeczy już niedługo będą teoretycznie możliwe.
 
Duma Etiopczyków...
Każdy, kto zna reportaże Ryszarda Kapuścińskiego, wyobraża sobie Etiopię jako kraj nędzy, wyróżniający się ubóstwem nawet na poziomie całego, niebogatego przecież kontynentu. Tak rzeczywiście było przez całe dziesięciolecia, ale teraz zaczyna się to zmieniać. Dziś stołeczna Addis Abeba, tętniąca życiem metropolia, jest najszybciej rozwijającym się miastem wschodniej Afryki.
Etiopia oczywiście nie zmieni się z dnia na dzień i długo jeszcze pozostanie krajem kontrastów. Jednym w symptomów czasów mijającej biedy jest katastrofalny poziom elektryfikacji. Pozbawione są jej całe regiony kraju, a prawie połowa etiopskich przedsiębiorców korzysta z energii napędzanych ropą generatorów.
Tama ma to zmienić w sposób rewolucyjny. Etiopczycy, przyzwyczajeni już do tego, że świat patrzy na nich jak na biedaków, w pewnym momencie zastanowili się nad losem sąsiadów z drugiej strony Morza Czerwonego. Zanim zaczęto tam wydobywać ropę, Półwysep Arabski był suchą, ubogą i nieznaną nikomu prowincją. Teraz, na eksploatacji „czarnego złota”, wyrosły światowe fortuny Saudów, emirów Kuwejtu i Kataru. Naszym „złotem” są wody Nilu Błękitnego – pomyśleli Etiopczycy. Dlaczegóż by ich nie wykorzystać?
Energia, jaką będzie w stanie wyprodukować działająca przy tamie elektrownia, zaspokoi nie tylko bieżące potrzeby kraju, lecz także dużej części Czarnej Afryki. A są to potrzeby ogromne. Dość powiedzieć, że w tej chwili dostępu do elektryczności pozbawione jest około 630 mln Afrykańczyków, czyli połowa mieszkańców kontynentu. Jeśli etiopski plan Wielkiego Odrodzenia się powiedzie, okaże się, iż biedny górski kraj dosłownie śpi na pieniądzach. Etiopczycy mogą powtórzyć sukces Arabii Saudyjskiej.
Trzeba powiedzieć, że mieszkańcy Etiopii zrozumieli znaczenie tej szansy i do problemu podeszli z rozwagą. Nie chcą powtarzać błędu Arabów, postanowili więc zbudować tamę wyłącznie własnymi siłami. Budowę ogłoszono narodowym priorytetem, a na realizację tej inwestycji rozpisano wśród obywateli akcję zbierania funduszy. Gwarancją zwrotu są rządowe obligacje. Etiopczycy, choć niebogaci, solidarnie się na to złożyli: wierzą, że lepsza przyszłość jest już w zasięgu ręki. Kraj, od momentu secesji Erytrei w 1993 r. pozbawiony dostępu do morza, zainwestował więc w „port”, z którego zamiast kontenerów wypływać będzie za granicę tak potrzebna Afrykanom elektryczność.
 
...i duma Egipcjan
Gdy w 1959 r. Brytyjczycy oddali pełną kontrolę nad wodami Nilu Egipcjanom i Sudańczykom, nikt nie zwracał uwagi, że źródła tej rzeki biją w górach Etiopii. A już najmniej zwracali na to uwagi sami Egipcjanie. Etiopia zawsze była dla nich jakąś odległą i nieznaną prowincją, z której faraonowie, kedywowie lub sułtani przypędzali czasem kolumny niewolników. I czym taki dziki kraj mógłby zagrozić prastarej cywilizacji?
Tak myślano do całkiem niedawna. Można więc sobie wyobrazić, jakim szokiem stała się dla Egipcjan świadomość, że już niebawem ich „dzicy” sąsiedzi będą im mogli dyktować warunki w kwestii, która dla nich zawsze stanowiła temat numer jeden. Trzeba się więc będzie, o zgrozo!, z nimi jakoś dogadać. Albo rozpocząć wojnę.
Już kilka razy czołowi politycy Egiptu napomykali o tej możliwości, a plany ataku na Etiopię z pewnością leżą w sejfach ministerstw Kairu. Zbombardowanie tamy, zanim zacznie gromadzić wodę, byłoby jednak krokiem bardzo ryzykownym. Egipskie F-16 spotkałby z pewnością zaporowy ogień etiopskiej obrony przeciwlotniczej. Nie mówiąc już o politycznych kosztach agresji, która na długie lata izolowałaby Egipt na międzynarodowej arenie.
Bardziej możliwy jest scenariusz „miększy”, choć w sumie nie mniej niebezpieczny. W Etiopii, gdzie dominującą nację stanowią chrześcijańscy Amharowie, jedna trzecia mieszkańców to wyznawcy islamu. To ku nim może się zwrócić muzułmański Egipt, inicjując różnorakie akcje destabilizujące etiopski porządek.
Na razie są to oczywiście tylko scenariusze. Ale zegar wybija już ostatnie minuty. Tama Wielkiego Odrodzenia ma zacząć działać już za kilka miesięcy...

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki