Urząd Rzecznika Praw Dziecka powołano w Polsce w 2000 r. Od dziesięciu lat pełni go Marek Michalak, który 31 sierpnia kończy drugą pięcioletnią kadencję. Tuż przed odejściem ze stanowiska zaproponował uchwalenie nowego Kodeksu rodzinnego. Jako rzecznik praw dziecka może występować do organów państwowych z wnioskiem o podjęcie inicjatywy ustawodawczej. Z taką prośbą zwrócił się do prezydenta, marszałków Sejmu i Senatu, premiera oraz przewodniczących klubów parlamentarnych. Teraz piłka jest po ich stronie.
Nowa rzeczywistość
Obecnie obowiązujący Kodeks rodzinny i opiekuńczy ma już… 54 lata. Był wielokrotnie nowelizowany, ale nigdy nie przyjęto gruntownych i kompleksowych zmian, dostosowujących przepisy do aktualnych potrzeb. „Obecne pojmowanie praw człowieka, w tym praw dziecka, praw rodziny – w porównaniu z prądami myślowymi lat 60. ubiegłego wieku, a także rzeczywistość, w której przyszło żyć współczesnej rodzinie – są diametralnie inne” – stwierdzono w uzasadnieniu projektu.
Prace specjalnej komisji trwały blisko siedem lat. Wreszcie w połowie lipca zaprezentowano projekt nowego kodeksu. „To przełom w myśleniu o dziecku i jego rodzinie, to nowa koncepcja ochrony dzieciństwa, rodzicielstwa, małżeństwa, rodziny” – mówił wówczas Marek Michalak.
Rzeczywiście wiele propozycji jest przełomowych. W dużym stopniu dotyczy to praw dzieci. Na nich właśnie skupię się w tym artykule.
Wysłuchać dziecko
Jak podkreśla sam rzecznik, projekt kładzie szczególny nacisk na podmiotowość dziecka. Świadczy o tym kilka elementów. I tak np. proponowane zapisy nadają dziecku status uczestnika postępowania sądowego. Sąd ma też mieć obowiązek wysłuchać dziecko we wszystkich sprawach dotyczących jego osoby lub jego majątku. Ma też „stosownie do okoliczności, rozwoju intelektualnego, społecznego i psychicznego oraz stanu zdrowia dziecka uwzględnić jego stanowisko i rozsądne życzenia”. Takie wysłuchanie ma mieć miejsce np. w przypadku adopcji. Autorzy projektu tłumaczą to faktem, że „adopcja dziecka i jego pojawienie się w rodzinie adopcyjnej jest ważnym przeżyciem nie tylko dla rodziców adopcyjnych i dziecka adoptowanego, ale musi być także w pełni akceptowane przez dziecko czy dzieci biologiczne rodziców adopcyjnych. To nowa sytuacja dla wszystkich, dlatego prawo do wysłuchania powinno przysługiwać nie tylko adoptowanemu, ale i innym dzieciom wychowywanym w rodzinie”.
Koniec władzy rodzicielskiej
Projekt wprowadza też do polskiego prawa nową instytucję w postaci adwokata dziecka. Jest to adwokat lub radca prawny, wyspecjalizowany w sprawach ochrony praw i wolności dziecka. Ma on reprezentować je w postępowaniach w sprawach rodzinnych. Obligatoryjnie występować miałby w sprawach m.in. o ustalenie macierzyństwa, adopcję zagraniczną, ograniczenie lub pozbawienie odpowiedzialności rodzicielskiej obojga rodziców.
Z tym ostatnim określeniem związana jest kolejna zmiana. Proponuje się zniesienie pojęcia władzy rodzicielskiej przez zastąpienie jej terminem „odpowiedzialność rodzicielska”. „Jest to pojęcie zdecydowanie szerszym od władzy rodzicielskiej, zdejmuje z rodziców formę władztwa nad dzieckiem i wskazuje na położenie nacisku na podmiotowość dziecka w rodzinie” – napisał Marek Michalak w liście do władz.
Ponadto do projektu przeniesiono z obecnie obowiązującego kodeksu zakaz stosowania wobec dzieci kar cielesnych jako metody wychowawczej (wprowadzono go w 2010 r., z inicjatywy zresztą samego rzecznika praw dziecka). Marek Michalak proponuje teraz rozszerzyć go na wszelkie formy przemocy, uznając za nią także poniżające traktowanie.
W projekcie mowa też o ochronie nienarodzonych dzieci przed skutkami picia przez matkę alkoholu czy nadużywania innych substancji psychoaktywnych. W ostateczności sąd będzie mógł nawet „skierować kobietę w ciąży na leczenie lub ustanowić nadzór zawodowego kuratora sądowego”.
Istota od poczęcia
Najwięcej kontrowersji, szczególnie w środowiskach popierających aborcję, wzbudziła definicja „dziecka”. Dotąd w Kodeksie rodzinnym nie była ona w ogóle ujęta. Nie zawiera jej także konstytucja. Teraz projekt proponuje, aby dzieckiem określić „istotę ludzką od poczęcia do osiągnięcia pełnoletności”. Co ciekawe, definicja ta została wzięta z ustawy o… Rzeczniku Praw Dziecka. Czym innym jednak jest umieszczenie jej w ustawie powołującej instytucję rzecznika (tu określa zakres jego obowiązków, jest to więc definicja użyta tylko w tym kontekście), a czym innym w głównym dokumencie dotyczącym spraw dziecka, małżeństwa i rodziny. Użycie jej w Kodeksie rodzinnym oznaczałoby, że taką definicję polskie prawo przyjmuje jako podstawową. Czy to zwiększyłoby ochronę życia nienarodzonych?
Konwencja i jej preambuła
Właśnie ze względu na aborcję, kwestia definiowania dziecka jest przedmiotem ostrych polemik na całym świecie przy okazji uchwalania prawa. Świadczy choćby o tym fakt, że była to najczęściej i najdłużej dyskutowana sprawa podczas dziesięcioletnich prac nad Konwencją praw dziecka z 1989 r., przyjętą przez wszystkie państwa świata (jedynie USA dotąd jej nie ratyfikowały). Ostatecznie określono, że dzieckiem jest „każda istota ludzka w wieku poniżej osiemnastu lat, chyba że zgodnie z prawem odnoszącym się do dziecka uzyska ono wcześniej pełnoletność”. Nie ma więc określenia początku bycia dzieckiem, czy bycia nim przed urodzeniem. Jednak w preambule konwencji odwołano się do Deklaracji praw dziecka ONZ z 1959 r., w której mowa, że „dziecko z uwagi na swą niedojrzałość fizyczną oraz umysłową wymaga szczególnej opieki i troski, a zwłaszcza właściwej ochrony prawnej, zarówno przed, jak i po urodzeniu”. Choć preambuła nie ma takiego znaczenia jak część zasadnicza danego dokumentu, to stanowi tzw. ogólny kontekst, w świetle którego powinny być interpretowane wszelkie niejasne i nieprecyzyjne pojęcia zapisane w umowie.
Ten brak precyzji w określeniu początku życia człowieka w Konwencji praw dziecka był celowy – stanowił kompromis w kontekście aborcji. Mimo to część państw ratyfikując tę umowę, określiło swoje stanowisko w tym względzie. I tak np. Francja zgłosiła zastrzeżenie, że konwencja nie może stanowić przeszkody wobec postanowień prawa francuskiego, co do dobrowolnego przerywania ciąży. Z kolei Argentyna, w której obecnie parlament chce wprowadzić najbardziej liberalne w Ameryce Południowej prawo aborcyjne, stwierdziła, że „artykuł ten powinien być interpretowany w ten sposób, iż dziecko oznacza każdą istotę ludzką od chwili poczęcia do wieku 18 lat”.
Pośrednia ochrona
Mimo że w projekcie nowego Kodeksu rodzinnego nie ma mowy o aborcji, to jego przyjęcie może realnie wzmocnić prawo do życia nienarodzonych: akty prawne wzajemnie na siebie oddziałują i pośrednio niejako od siebie zależą. Co ciekawe, pośrednie uznanie prawa do życia zawiera m.in. Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych ONZ z 1966 r., który zakazuje wykonania kary śmierci w stosunku do… kobiety w ciąży. Z kolei Amerykańska Konwencja Praw Człowieka z 1969 r. zakazuje nie tylko wykonywania, ale i orzekania kary śmierci wobec ciężarnych.
Skoro polska konstytucja „zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia”, a Kodeks rodzinny mówiłby, że dzieckiem jest się od poczęcia, to pośrednio polskie ustawodawstwo dawałoby prawo do życia od poczęcia. Choć nie oznaczałoby to automatycznie uchylenia w polskim prawie wyjątków dopuszczających aborcji, to sam fakt pojawienia się zasady prawa do życia od poczęcia byłby dużym krokiem naprzód.
*
Autor jest teologiem i politologiem oraz autorem książki Dzieci żołnierze we współczesnych konfliktach zbrojnych, wydanej przez Europejskie Centrum Edukacyjne w 2009 r.