Logo Przewdonik Katolicki

Polski produkt? Kupuję!

Piotr Wójcik
FOT. MARCIN BEDNARSKI/PAP

Robiąc zakupy, coraz chętniej wybieramy nasze towary, a rodzimi producenci coraz częściej oferują nam dobra i usługi porównywalnej jakości z zagraniczną konkurencją.

W pewnym norweskim mieście otwarty został market niemieckiej sieci. Z naszej perspektywy wydawałoby się, że to nic szczególnego. Tylko że akurat w Norwegii dyskont ten przetrwał jedynie kilka miesięcy. Klienci po prostu niemal zupełnie go nie odwiedzali. Można było wręcz mówić o swego rodzaju bojkocie.
Dlaczego Norwegowie tak potraktowali inwestorów z Niemiec? Bynajmniej nie dlatego, że mają jakąś awersję do naszych zachodnich sąsiadów. Sklep został masowo zbojkotowany przez Norwegów nie dlatego, że był niemiecki, tylko dlatego, że nie był norweski. A Norwegowie znani są ze swojego patriotyzmu, który przejawia się także w codziennych zachowaniach konsumenckich. Tą krótką historię opisał Eryk Łon w wydanej właśnie książce Patriotyzm gospodarczy. W czasach pokoju (oby trwały wiecznie!) to właśnie codzienne zakupy mogą być jedną z tych sfer, w których wyraża się nasze przywiązanie do ojczyzny.
 
Konsumenci mogą wiele
Patriotyzm gospodarczy to w największym uproszczeniu faworyzowanie produktów i usług krajowych producentów. Nie ma w nim nic dziwnego. Pod każdą szerokością geograficzną są państwa, które w jakiś sposób starają się faworyzować rodzime przedsiębiorstwa, np. USA utrudniają dostęp firm spoza kraju do zamówień publicznych. Jednak olbrzymią rolę mają do odegrania przede wszystkim indywidualni konsumenci. Kupując na co dzień dobra i usługi wytworzone w kraju, niejako dają miejsca pracy swoim rodakom, gdyż zwiększają dochody oraz popyt działającym w kraju przedsiębiorstwom. Zwiększają także ogólny poziom PKB swojego kraju. Jeszcze więcej mogą zrobić, jeśli będą preferować towary nie tylko wyprodukowane w kraju, ale także produkcji firm z polskim kapitałem. Dzięki temu większe zyski pozostaną w kraju, a nie zostaną wytransferowane do zagranicznych właścicieli przedsiębiorstw działających nad Wisłą.
Wydawałoby się, że wpływ takich indywidualnych decyzji powinien być niewielki. Nic bardziej mylnego – konsumpcja gospodarstw domowych to zwykle największy element produktu krajowego brutto. Co więcej, w Polsce jej udział jest stosunkowo duży w porównaniu do innych krajów. W 2016 r. konsumpcja polskich gospodarstw domowych wyniosła 58 proc. PKB, tymczasem średnia unijna wynosiła 55 proc. (w Czechach ten wskaźnik wyniósł jedynie 46 proc., na Węgrzech 49 proc., a w Niemczech 52 proc.). Inaczej mówiąc, wybory konsumentów nie tylko mają wpływ na ponad połowę polskiej gospodarki, ale też mają proporcjonalnie większe znaczenie w Polsce niż w sąsiednich krajach.
 
Dobre, bo polskie
W jaki sposób ma się przejawiać faworyzowanie polskich produktów przez konsumentów? Czy powinniśmy przymykać oko na ich niedostatki, czy jednak ich rodzimość ma być jedynie jedną z cech, które bierzemy pod uwagę? Prof. Eryk Łon w swojej książce wyróżnia dwa poglądy. Reprezentantem pierwszej była generałowa Jadwiga Zamoyska, która wzywała do faworyzowania polskich dóbr i usług nawet wtedy, gdy są wyraźnie gorsze od konkurencji. Swoje poglądy głosiła ona w czasach zaborów, nic więc dziwnego, że w takich czasach można było wymagać od polskich konsumentów przynajmniej takiego poświęcenia. Natomiast już w dwudziestoleciu międzywojennym prof. Roman Rybarski twierdził, że patriotyzm gospodarczy to faworyzowanie polskich produktów wtedy, gdy ich jakość jest podobna do konkurencji. W innym wypadku efekty takiego działania byłyby wręcz szkodliwe – gdyby rodzimi przedsiębiorcy mieli pewność, że wybierzemy ich produkty, to straciliby motywację do rozwoju i finalnie cała rodzima wytwórczość zaczęłaby się stawać coraz bardziej zapóźniona w stosunku do zagranicznej. We współczesnych czasach to drugie podejście wydaje się dużo bardziej uzasadnione.
Obecnie w wielu wypadkach nie musimy już zagryzać zębów, by wybierać to, co polskie. Nasze produkty coraz częściej są na równym poziomie z zagraniczną konkurencją, a w niektórych przypadkach nawet ją przewyższają. Polskie artykuły rolno-spożywcze są rozchwytywane na całym świecie jako wzór doskonałej jakości. Podobnie możemy powiedzieć o polskich meblach oraz stolarce okiennej (to jedne z naszych czołowych produktów eksportowych). Na wysokim poziomie są także artykuły budowlane, a niezłym wyborem może też być polski sprzęt AGD. Także usługi polskich firm stoją na zdecydowanie wyższym poziomie niż jeszcze 10 lat temu, np. polskie banki dysponują najnowocześniejszymi technologiami bankowymi i nie muszą się wstydzić wobec zachodniej konkurencji. Oczywiście sprzęt RTV czy elektronika są już na wyraźnie niższym poziomie, ale za to są znacznie tańsze, więc mogą być racjonalnym wyborem dla kogoś, kto chce bardzo mało wydać. Nie mamy co prawda polskich marek samochodów, ale zawsze możemy wybierać te, które są przynajmniej produkowane w Polsce.
 
Zakupy z telefonem w ręce
Coraz wyższy poziom polskich produktów widać też po badaniach polskich konsumentów. W badaniu przeprowadzonym przez Open Research z 2016 r. połowa pytanych stwierdziła, że polskie pochodzenie zachęca ich do zakupu produktu rolno-spożywczego. Dla 40 proc. byłoby ono ważną zaletą podczas zakupu mebli, odzieży oraz usług bankowych. Generalnie badania pokazują, że Polacy chętnie deklarują preferowanie polskich produktów. W badaniu opisanym przez Adama Figla w książce Etnocentryzm konsumencki ponad 60 proc. respondentów stwierdziło, że gdy ma wybór, woli kupować polskie produkty. Próbują to wykorzystać także firmy zagraniczne, starając się wykreować się w oczach konsumentów jako przedsiębiorstwa polskie. Swego czasu duża zagraniczna sieć dyskontów reklamowała się hasłem „My, Polacy, tak mamy”. Inna ogłosiła akcję „Tydzień polskich marek”, podczas której promowała produkty firm, które nie są już wcale polskie, lecz zostały wykupione przez zagranicznych inwestorów.
Przed takim praktykami możemy się jednak bronić. Można wykorzystywać bezpłatną aplikację mobilną Pola, która po zeskanowaniu smartfonem kodu kreskowego pokazuje, w jakim stopniu dany produkt jest polski. Od 2017 r. istnieje możliwość znakowania polskich produktów rolno-spożywczych znakiem „Produkt polski”. Szczegółowe kryteria korzystania z tego znaku są uregulowane ustawowo, więc możemy mieć pewność, że produkty tak oznakowane są rzeczywiście rodzime. Chyba warto to rozszerzyć także o inne gamy produktów, np. kosmetyki czy chemię domową.
Ale oczywiście i tak najwięcej do zrobienia mają polscy producenci. Polaków nie trzeba specjalnie zachęcać do kupna polskich produktów, wystarczy, że będą one odpowiedniej jakości.
           

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki