Lęk przed samotnością i opuszczeniem jest lękiem pierwotnym, znanym nam wszystkim. Każdy z nas doświadcza opuszczenia za sprawą śmierci drogich mu ludzi. Bardzo często jesteśmy też opuszczani, kiedy ludzie się od nas odwracają.
Podtrzymywany
Głośny okrzyk Jezusa na krzyżu od dawien dawna nie dawał spokoju teologom. Jak to możliwe, aby Jezus, Syn Boży, czuł się opuszczony przez Boga? Czyżby czuł się On opuszczony nie tylko przez swych uczniów, lecz również przez własnego Ojca? Czyżby Bogu było obojętne, że Jego Syn stał się ofiarą zbrodniczych knowań arcykapłanów i Rzymian? Święty Mateusz, który pisze o tym krzyku Jezusa, opisuje Jego mękę w taki sposób, jak gdyby Bóg był w jej czasie nieobecny. Bóg nie interweniuje. Odnosi się wrażenie, że niejako oddaje On swego Syna w ręce grzeszników. Pośród owej pozornej nieobecności Boga Jezus zwraca się jednak do Ojca. Choć osuwa się w otchłań śmierci, jest jednak pewien, że i w swoim bezgranicznym opuszczeniu jest przez Niego podtrzymywany. Skarga Jezusa jest zresztą pierwszym wersetem Psalmu 22, którego autor zmaga się ze zwątpieniem, aby ostatecznie dzięki modlitwie przejść jednak do postawy głębokiego zaufania. Dalej w psalmie napisano: „Ty mnie zaiste wydobyłeś z matczynego łona” (Ps 22, 10).
Nawet Jezus
(…) Na krzyżu Jezus przedstawił Bogu całe swe cierpienie, ale pozostał Mu wierny. Wyraził wobec Boga swe osamotnienie, ale nawet w swym dramatycznym położeniu czuł się przez Niego wysłuchany i otoczony Jego miłością. (…) Poczucie opuszczenia Jezusa przeradza się zatem w głęboką ufność, że Bóg Go nie opuści i że również w chwili śmierci będzie Go otaczał swą miłością. Zarazem Jezus zyskuje pewność, że śmierć, przez którą ma przejść, przyniesie ludziom zbawienie.
Mimo zaufania, jakie w ostatecznym rozrachunku odnajdujemy w Jezusowej modlitwie na krzyżu, powinniśmy jednak rozważyć również Jego krzyk opuszczenia. Skoro nawet Jezus przez krótką chwilę czuł się opuszczony i donośnym głosem wykrzyczał swoje cierpienie Ojcu, to zaprasza nas On w ten sposób, abyśmy dopuszczali nasze poczucie opuszczenia do własnej świadomości zamiast je ignorować.
Opuszczone dziecko
Często czujemy się opuszczeni przez innych ludzi. Odwracają się oni do nas plecami akurat wtedy, gdy ich potrzebujemy. Boimy się też odejścia drogich nam osób – naszych przyjaciół lub małżonka. Lęk ten ma często swe korzenie w doświadczeniach z okresu wczesnego dzieciństwa. Rodzice niekiedy nas zostawiali, mimo że głośno płakaliśmy. Czasem ludzie opuszczani są przez ojca, który zostawia rodzinę, lub umierającą przedwcześnie matkę. Lęki takie pojawiają się w nas wciąż na nowo. Jak twierdzą psychologowie, każdy z nas nosi w sobie opuszczone dziecko; krzyczy ono w nas, gdy boimy się, że oto znów może znaleźć się w osamotnieniu. (…) Musimy stanąć twarzą w twarz z opuszczonym dzieckiem, które w nas mieszka, i z ufnością powierzyć je Jezusowi. W Jego dłoniach będzie się ono mogło uspokoić.
Wykrzyczeć skargę
Krzyk Jezusa zachęca nas do zmierzenia się z tym lękiem. Dzięki temu, że Jego opuszczenie w czasie modlitwy przemieniło się w zaufanie, nasz lęk przed osamotnieniem może ustąpić miejsca wierze, że Bóg nas nie opuści. Modlitwa Jezusa przypomina nam jednak i o tym, abyśmy nie opuszczali sami siebie. Czasem, nie mogąc znieść bólu związanego z pożegnaniem, porzucamy siebie samych. Tymczasem kto opuszcza siebie, jeszcze bardziej będzie się bał, że zostanie opuszczony przez innych; będzie miał poczucie, że Bóg go opuścił, że nie interweniuje (…).
Modlitwa potrzebuje również skargi i oskarżenia. Tylko wtedy, gdy zdobędziemy się na odwagę wykrzyczenia naszej skargi wobec Boga, nasze poczucie opuszczenia przemieni się i wraz z Jezusem będziemy mogli wyznać za Psalmistą: „Dzięki Tobie moja pieśń pochwalna płynie w wielkim zgromadzeniu. (…) Ubodzy będą jedli do syta, chwalić będą Pana ci, którzy Go szukają. «Niech serca ich żyją na wieki»” (Ps 22, 26–27).
Ćwiczenie do czwartego słowa Jezusa na krzyżu
Zastanów się, w jakich sytuacjach czułeś się opuszczony jako dziecko.
Kiedy czułeś ból związany z opuszczeniem: kiedy umierał twój ojciec lub matka, kiedy rodzice rozwodzili się, kiedy rodzina przeprowadzała się właśnie wtedy, gdy znalazłeś prawdziwych przyjaciół? Może czułeś się opuszczony, kiedy w dzieciństwie musiałeś pójść do szpitala? A może było to wtedy, gdy jako małe dziecko głośno wołałeś rodziców, a oni do ciebie nie przychodzili?
A jak znosisz pożegnania? Czy potrafisz się spokojnie pożegnać z miejscem, gdzie spędziłeś wspaniałe wakacje, i z przyjaciółmi, którzy wybrali się tam razem z tobą? Jak się czujesz po przeżyciu pięknego wieczoru? Czy nie odwlekasz pożegnania w nieskończoność? A kiedy przeprowadzasz się w inne miejsce, czy potrafisz naprawdę pożegnać się z ludźmi, z którymi dotychczas żyłeś? A może udajesz, że żadne pożegnanie nie musi mieć miejsca?
Następnie znów skrzyżuj ręce na piersi i obejmij opuszczone dziecko, które w sobie nosisz. Wyobraź sobie, że wewnątrz ciebie chowa się małe, zapłakane dziecko. Spójrz na nie i powiedz do niego: „Już cię nie opuszczę. Zostanę przy tobie”. Potem wyobraź sobie, że Jezus w swoim osamotnieniu obejmuje dziecko, które w tobie mieszka; że jest On z tobą, że cię rozumie i że przemienia twoje poczucie opuszczenia w poczucie bezpieczeństwa.
Fragmenty pochodzą z książki Anselma Grüna Ojcze, przebacz im opublikowanej przez Wydawnictwo Świętego Wojciecha.
Skróty i śródtytuły pochodzą od redakcji.