Brak dróg to zatem naturalna ochrona przyrody?
– Tak. Przyrodzie wystarczy nie przeszkadzać.
Jednak droga drodze nierówna.
– Oczywiście, że mniejsze szkody w naturze wywoła droga polna czy leśna, a większe autostrada, która jest dla zwierząt barierą prawie nie do pokonania. Jednak każda droga środowisku szkodzi. Chcąc użyć metafory, można by powiedzieć, że drogi dla natury są niczym rany cięte na naszym ciele. Do tego czasem szkodzą samym ludziom. W Chinach w czasie budowy wielkich, szerokich dróg czasami wyburza się nawet kilkadziesiąt wiosek, dla ich mieszkańców to czasami wielki dramat.
Od kiedy nauka bada niekorzystny wpływ dróg na przyrodę?
– Wpływ ten obserwuje się niemal od zarania dziejów, czyli mniej więcej od kiedy na większą skalę drogi zaczęto budować w Imperium Rzymskim. Naukowe podejście do problemu kształtowało się stopniowo wraz z rozwojem nauki. Skala zainteresowań naukowych też rosła wraz ze zwiększającą się liczbą dróg.
Czy można określić taki punkt krytyczny w historii, w którym liczba dróg zdecydowanie przeważyła „siły obronne” natury?
– To trudne pytanie, bo każdy gatunek roślin i zwierząt reaguje inaczej, każdy ma inne możliwości adaptacyjne do niekorzystnych warunków. Z pewnością jednak ten punkt został przekroczony już dawno. Czasem wydaje się nam, że na jakimś terenie drogi nie zaszkodziły naturze, bo to jest jak ze smogiem nad Krakowem. Na pierwszy rzut oka nikomu nic nie jest, wszyscy dalej tu mieszkają i pracują, ale to nie znaczy, że smog nie szkodzi.
Czy budowa dróg podlega jakiejś kontroli?
– Teoretycznie tak, ale w wielu miejscach na ziemi drogi powstają po prostu tam, gdzie jest jakiś zysk: buduje się domy, fabryki, pozyskuje surowce naturalne albo po prostu chce się czerpać dochody z turystyki. Jak zbuduje się na odludziu drogę, to jest to dla natury jak zakaźna choroba albo nowotwór. Komuś, komu spodoba się okolica, zechce zbudować przy tej drodze dom. Droga ułatwi transport materiałów budowlanych itp., do domu trzeba poprowadzić kanalizację, prąd. Czemu nie zbudować przy nim drugiego domu, potem trzeciego i kolejnego? Jak jest już osiedle domków, to przydałby się sklep, przystanek autobusowy, bar itd. Tych zmian się już właściwie nigdy nie odwróci.
W którym kraju w Europie jest najwięcej dróg?
– Na pewno w Holandii, Luksemburgu, Francji i Niemczech, ale problem ten jest wszędzie. W Polsce na terenach tak dzikich jak Karpaty naliczyliśmy tylko 14 obszarów bez dróg, które są większe niż cztery kilometry kwadratowe. Tak było w 2010 r., teraz z pewnością jest ich mniej.
Czy dla Europy nie ma już ratunku?
– W całej Europie ludzie nie chcą już mieszkać w miastach, wolą tereny podmiejskie, a zatem tam, gdzie jeszcze do niedawna były bezdroża pojawiają się domy. Ich mieszkańcy muszą dojeżdżać do pracy, a więc pojawiają się samochody. Ekolodzy budzą świadomość, ale jedyne co mogą robić to docierać do władz i polityków, by roztropniej gospodarowały terenami pod zabudowę.
Pamiętam, jak 10 lat temu całą Polskę poruszyła sprawa Doliny Rospudy, przez którą miała przebiegać obwodnica Augustowa.
– To właśnie wtedy zaczęłam się interesować wpływem dróg na przyrodę. Dużo czytałam na ten temat. Oczywiście byłam przeciw ingerencji w ten ekosystem. Siedemnastokilometrowa trasa miała przeciąć tereny objęte międzynarodowym programem ochrony przyrody Natura 2000, który ma chronić najcenniejsze europejskie siedliska oraz zagrożone wyginięciem gatunki roślin i zwierząt. Ekolodzy koczowali nad Rospudą, by udaremnić prace budowlane. Ostatecznie obwodnica ominęła cenne przyrodniczo tereny. Dzięki całej akcji problem niekorzystnego wpływu dróg na przyrodę zaistniał w świadomości społecznej Polaków. Ta świadomość od tego czasu jest na szczęście coraz większa.