W większości afrykańskich i azjatyckich krajów, w których byłam, spotykałam katechistów, na których opierają się tam misje. To mężczyźni wybierani z danego plemienia czy grupy ludzi, wśród których Kościół rozpoczyna ewangelizację, będący niejako pośrednikami między misjonarzem a lokalną społecznością. To oni w pierwszej kolejności są formowani przez misjonarzy, a potem na co dzień pracują w wioskach należących zazwyczaj do bardzo rozległych parafii, do których ksiądz dociera jedynie raz na jakiś czas. Katechiści ewangelizują i katechizują dzieci i dorosłych, przygotowują do sakramentów, prowadzą modlitwy, uczą śpiewu i rozumienia liturgii, towarzyszą księdzu w wyprawach do odległych kaplic, stając się jego przewodnikami i tłumaczami na lokalne dialekty. Bez nich nie istniałyby misje, a ksiądz niewiele by zdziałał.
Każdy z nas mógłby wymienić tych, którzy byli i są dla niego przewodnikami na drodze wiary, pomagają zrozumieć i odnaleźć ową drogę, tym, co mówią i co sami robią, przygotowują nasze serca, by były bardziej otwarte na Pana. Nie są światłością, lecz tymi, którzy świadczą o światłości i do niej nas w pewien sposób prowadzą. Także my możemy stawać się tymi, którzy przygotowują Panu drogę w sercach ludzi. Pamiętając, że przychodzi tam On sam, Ten, któremu jak Jan nie jesteśmy godni odwiązać rzemyka u sandała.