Te, które przychodziły szybko i zwyczajnie, przynosząc zawsze wiele zamieszania i radości, jak i te, których przyjście na świat było okupione wielkim bólem i dotkliwym oczekiwaniem.
Jedni z moich najbliższych przyjaciół przez długi czas daremnie starali się o dziecko. Po jakimś czasie zaczęli przechodzić specjalistyczne badania, diagnozy, terapie – nic nie pomagało. Kilku lekarzy orzekło, że nie mają szans na naturalne poczęcie. Zdecydowali się na adopcję, przeszli żmudny proces przygotowań. Trzyletnia dziewczynka, która stała się ich córką, pochodziła z domu, w którym była przemoc. Wiedzieli, że doświadczyła jej także ona. Dwa lata później do ich domu trafił też kilkuletni chłopiec, którego mama piła alkohol w trakcie ciąży. Wiedzieli, że poważne konsekwencje będą się za nim ciągnąć przez całe życie. „Kim będzie to dziecko?” – pytali i oni, a jednocześnie za każdym razem wewnętrznie godzili się z tym, że dzieci, choć tak bardzo kochane i wspierane, prawdopodobnie nie spełnią ich marzeń i będą musiały stawić czoła trudnościom większym niż przeciętne. Patrząc na ich rodzinę zawsze myślałam, że miłość jest prosta i radosna, a jednocześnie heroiczna. Po dziesięciu latach małżeństwa zdarzył się cud: niespodziewane zajście w ciążę, potem kolejną. Czy to wierność Bogu sprawia, że niemożliwe staje się możliwe? Nie wiem. Wiem, że dla Boga nie ma nic niemożliwego. Kim będą te dzieci? Może prorokami, które przygotują drogi Panu?
Magdalena Wolnik dziennikarka, autorka filmów dokumentalnych, odpowiedzialna za Wspólnotę Sant’Egidio w Polsce.