Logo Przewdonik Katolicki

Niby bajki

Bogna Białecka
ILUSTRACJA AGNIESZKA SOZAŃSKA

Co ogląda twoje dziecko, wnuk? Bajki, kreskówki z internetu. Tyle że być może właśnie w tym momencie ktoś wyrządza mu krzywdę.

O dorosłych mówi się czasem, że demonizują internet dlatego, że go nie rozumieją. Obawiam się jednak, że nieznajomość internetu prowadzi raczej do niedoceniania jego wpływu na dzieci. Przygotowując ten artykuł, zrobiłam kwerendę: jak często obserwujemy małe dzieci oglądające bajki i kreskówki na smartfonach lub tabletach. Okazuje się to popularnym zajęciem podczas spotkań rodzinnych, w poczekalniach w przychodni, w czasie podróży pociągiem itp. Powód jest prosty – kilkuletni maluch zamiast „buszować po otoczeniu” i zamęczać dorosłych pytaniami czy prośbami o znalezienie zabawy, grzecznie siedzi w kącie i ogląda bajeczki. Elsa, Batman, Spiderman, Świnka Peppa przewijają się przez ekran z towarzyszeniem angielskich piosenek dla dzieci, wyliczanek, nazywania kolorów itp. Czasami pojawiają się scenki odgrywane przez aktorów w bajkowych strojach lub roześmiane dzieciaki zajadające Kinder Niespodzianki. Sielanka. Mało kto przygląda się bliżej filmikom, a jeśli już, ich zawartość kojarzy się z reguły z Teletubisiami. Kolory, paluszkowe wyliczanki – nic groźnego.
Telewizja przyzwyczaiła nas do bajek i programów, które nawet jeśli nie są najwyższych lotów, produkowane są przez ludzi mających na celu rozrywkę dla dzieci lub wręcz edukację (jak np. Ulica Sezamkowa). W internecie mamy do czynienia z zupełnie innym rodzajem twórczości.
 
Rodzaje internetowych kreskówek
Co możemy tu zobaczyć? Na przykład pełne odcinki lub fragmenty prawdziwych bajek znanych wytwórni filmowych. Producenci umieszczają je w celach promocyjnych, jednak część takich materiałów zamieszczają piraci. Dziś każdy może stać się „producentem” i wrzucić do sieci nagrany przez siebie (lub ukradziony) film. Większość serwisów filmowych, z których najpopularniejszy jest YouTube, proponuje użytkownikom wyświetlanie reklam towarzyszących ich produkcjom, dzięki czemu właściciel konta zarabia pieniądze – tym więcej, im więcej osób ogląda jego filmy. Dlatego część użytkowników kradnie popularne filmy dla dzieci i wpuszcza je na nowo jako własne. Jednak serwisy z reguły szybko wyłapują spiratowane filmy, a złodziejom zamykają konta. Pewniejszym sposobem zarabiania staje się więc tworzenie własnych filmów, wykorzystujących popularne motywy. Istnieją specjalne narzędzia pozwalające sprawdzić, co aktualnie jest najmodniejsze w sieci.
Dochodzimy do pierwszego z problemów. Serwisy pełne są bajek łączących te najpopularniejsze trendy. Mamy zatem filmy z dorosłymi aktorami przebranymi za postacie z bajek, które jednak odgrywają sceny przemocy – na przykład Joker obcinający Elsie palce. Inny modny rodzaj „bajek” z żywymi aktorami to historie „złych dzieciaków”. Pokazują one małe dzieci, które dzięki okropnemu zachowaniu wymuszają na dorosłych obdarowanie ich słodyczami lub zabawkami – na przykład gigantycznymi Kinder Niespodziankami. Innym częstym motywem są uzewnętrznione dziecięce koszmary – pająk, który wchodzi do ucha i nikt go nie może stamtąd wydostać, znęcający się nad dzieckiem dentysta itp. Kanały te wzbogacają się o kolejne odcinki co najmniej raz w tygodniu, zwykle częściej. Tworzą je ludzie zarabiający na reklamach, z reguły z Rosji i Ukrainy, gdzie dochód z reklam YouTube może przekraczać pensję. W przypadku filmów ze „złymi dzieciakami” są to rodziny, które zdecydowały się na ten sposób zarabiania.
Najpopularniejsze są jednak – i to stanowi kolejny wielki problem – kanały pełne prymitywnych, odmóżdżających kreskówek. Wykorzystują one popularne motywy, aczkolwiek pozbawione są spójnej fabuły. Filmy wyglądają wręcz jak wygenerowane komputerowo przypadkowe sceny wykorzystujące modne tematy. Pojawia się zatem np. (nawiązujący do prawdziwego odcinka) motyw halloweenowej Świnki Peppy, w który wplecione są wyliczanki, wyrywanie zębów przez dentystę i rozpoznawanie kolorów. Filmy te mają z reguły tytuły będące zbiorem słów kluczowych, np. Batman Finger Family Song – Superheroes and Villains! Batman, Elsa, Joker, Riddler, Catwoman. 
Generalnie, im więcej jakiś kanał ma filmów i osób go obserwujących, tym bardziej jest w sieci widoczny. Kanały oferujące tego typu filmy mają po kilka milionów subskrybentów, w związku z czym są najbardziej widoczne. Czy subskrybentami są prawdziwi ludzie? Raczej boty – czyli automaty. Widać to chociażby z komentarzy, które są przypadkowymi słowami lub pozbawionymi sensu ciągami liter. Niektórzy uspokajają, że są to kanały pełne filmów produkowanych przez inteligentne maszyny, subskrybowanych i oglądanych przez inteligentne maszyny. Jedyne prawdziwe są tam pieniądze zarabiane na reklamach i ludzie – właściciele konta. Niestety – oglądają je też prawdziwi ludzie.
 
Dlaczego to niebezpieczne?
Zwykle oglądanie zaczyna się od konkretnej, prawdziwej bajki. Na przykład oficjalnego kanału Świnki Peppy. Jednak kolejne filmy pojawiające się jako propozycje do obejrzenia to już bajeczki opisane wcześniej. Maluchy klikają na nie i oglądają dalej. Z tym poradzi sobie nawet dziecko półtoraroczne.
Jaki jest wpływ oglądania tych filmów na dzieci? Nawet jeśli pozostawimy na boku treści – samo śledzenie niespójnych, wciąż zmieniających się scen w połączeniu z ogłupiającą muzyczką fatalnie wpływa na rozwijający się mózg dziecka. Łatwe do przewidzenia są zaburzenia uwagi, niezdolność skupienia i zapamiętywania – a zatem przyszłe potężne problemy w szkole z nauką. Badania już pokazują wzrastającą liczbę dzieci z zaburzeniami tego typu, od kilku lat – od momentu rozpowszechnienia się dostępu do tabletów i smartfonów.
Jeszcze bardziej niepokojące są traumatyzujące treści: przemoc, sceny z dziecięcych koszmarów, co przekłada się później na wzrost lęków, koszmarów nocnych itd. Poza tym maluchy uczą się określonych wzorców zachowań: obserwują dzieci wymuszające na dorosłych podporządkowanie się ich zachciankom i objadające się czekoladą w gargantuicznych porcjach. Dodatkowo pojawiają się filmiki o treści pedofilnej lub okołopedofilnej. Do tego ostatniego rodzaju można zaliczyć np. sześciominutowy film, którego połowę stanowi obsypywanie lalki (notabene o twarzy dorosłego mężczyzny) różnokolorowymi cukierkami, a drugą połowę staranne wycieranie jej nagiej pupy z czekolady, czemu towarzyszą w pewnym momencie jęki bólu lalki, a potem westchnienia ulgi. Filmiki te uczą dzieci, że dorosły dotykający ich części intymnych oraz zadający im tam ból to rzecz normalna, wręcz przyjemna.
 
Co robić?
YouTube zapowiedziało walkę z tymi filmami. Jest ich jednak tak dużo i są tak różnorodne od strony technicznej, że trudno będzie stworzyć algorytm skutecznie je cenzurujący. Bardziej polegałabym na osobistej ingerencji dorosłych opiekunów konkretnego dziecka. Psychologowie i pedagodzy od dawna alarmują, że ani smartfon, ani tablet nie są odpowiednimi zabawkami dla dzieci.
Filmy, które oglądają dzieci powinny być sprawdzone i wybrane przez dorosłych. Najlepiej kupować je na DVD lub pokazywać na zaufanych kanałach – cały czas pod kontrolą. Dzienny kontakt dzieci przedszkolnych z mediami nie może przekraczać godziny.
Gdy byłam mała, jedyną dostępną rozrywką była krótka dobranocka. Nie chcę operować sloganem, że za PRL-u było lepiej, jednak brak atrakcyjnych programów w telewizji okazał się dla naszych pokoleń czynnikiem wspomagającym optymalny rozwój. Proponujmy więc dzieciom książeczki, gry planszowe, klocki, a nawet zwykłą rozmowę. Gdy teraz poświęcimy im więcej czasu – choć związane jest to z wysiłkiem – być może za kilka lat nie będziemy musieli chadzać po specjalistach, starających się naprawić powstałe wcześniej szkody.
 

 
 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki