Odwagi wystarczyło tylko na obejrzenie zwiastuna. I całe szczęście. Skąd zatem fenomen kina Vegi? Z pomocą przychodzi niezawodny Wiesław Kot (s. 54). Niestety nie jest to dla nas – jako społeczeństwa – miła diagnoza. I nie chodzi tutaj wcale o nasz kinowy gust, ale o sposób, w jaki lubimy ze sobą rozmawiać. Jednym słowem: ma być ostro. A im ostrzej, tym lepiej. W filmach Patryka Vegi właśnie tak jest.
Czytam komentarze pod informacją o śmierci człowieka, który podpalił się przed Pałacem Kultury w Warszawie. W nich też było ostro. I zupełnie nie na temat. Za to, co się stało, jedni obarczają winą drugich. Snują wizję jak, przez kogo i do czego ta śmierć może zostać wykorzystana. A przecież mówimy o śmierci człowieka – czyjegoś syna, męża, ojca, przyjaciela, kolegi… To wszystko schodzi na dalszy plan, bo liczy się tylko to, kto komu mocniej przywali. Przypominam sobie, ile razy sam miałem ochotę to zrobić. Okazji jest bez liku – rozmowa w domu, dyskusja w pracy, jazda w korku, komentowanie w internecie. Pokusa, by to właśnie nasze było na wierzchu, jest ogromna i niestety często jej ulegamy. Bez względu na okoliczności.
Co więc zrobić? Zacząć od siebie. Po rachunku sumienia i żalu za grzechy przychodzi czas na mocne postanowienie poprawy. Papież Franciszek podczas spotkania z uczestnikami kongresu „Przemyśleć na nowo Europę” mówił o tym, jaki może być wkład nas chrześcijan w przyszłość wspólnej Europy. Wśród pięciu wymienionych przez niego elementów pierwszym był dialog. Franciszek powiedział, że jesteśmy powołani do ułatwiania dialogu politycznego zwłaszcza tam, gdzie dominuje konflikt. Odniósłbym to nie tylko do świata polityki, ale szerzej – do życia społecznego w ogóle. Wiem, że w naszej rzeczywistości brzmi to trochę jak science fiction, ale jak nie spróbujemy, to się nie przekonamy.