Tak może sugerować rzeźba współczesnego brytyjskiego artysty Anisha Kapoora Blood Cinema. To wielka czerwona soczewka umieszczona w obręczy. Poprzez nią można spojrzeć na świat po drugiej stronie, na drugiego człowieka, ale i na siebie. To idealny wstęp do wystawy zatytułowanej – jakże wymownie – „Krew. Łączy i dzieli”.
W każdej kulturze krew jest obarczona dużym znaczeniem symbolicznym. Dla Żydów stała się dodatkowo obciążeniem. Z substancji życiodajnej stała się substancją przynoszącą zagładę. Ekspozycja, której scenariusz zrodził się w Muzeum Żydowskim w Londynie, w Polsce jest poszerzona o nowe konteksty, w tym te bardziej współczesne i polskie. Niektóre prace zostały przygotowane przez artystów specjalnie na tę wystawę, wiele eksponatów pochodzi z polskich instytucji.
Krew: czysta czy nieczysta, źródło życia czy symbol umierania, znak pokrewieństwa czy obcości, płyn fizjologiczny czy substancja określająca tożsamość?
Wspólnota
Ekspozycja podzielona jest na kilka części, ale właściwie dotyka dwóch płaszczyzn: religijno-kulturowej i biologiczno-medycznej. Tę pierwszą rozpoczyna wędrówka biblijna. Tora po raz pierwszy używa słowa „krew”, opisując zabójstwo Abla – scenę tę przedstawia grafika autorstwa Marka Chagalla. Ta pierwsza część zatytułowana „Wiara i rytuał” wychodzi od wydarzeń opisanych w Biblii, bardzo istotnych dla społeczności żydowskiej, bo wiążącej ją w naród połączony przymierzem z Bogiem. Właśnie krew zaczyna być znakiem i pamiątką tego przymierza, które Izraelici zawarli z Bogiem na górze Synaj, kiedy to Mojżesz pokropił ich krwią, łącząc tym samym we wspólnotę. Rolą krwi w judaizmie było także oczyszczanie z grzechów. W tym celu składano ofiary ze zwierząt. To było podstawą kultu religijnego aż do zburzenia świątyni jerozolimskiej w 70 r.
Od źródeł biblijnych zilustrowanych w zebranych tu dawnych modlitewnikach przechodzimy do bardziej drastycznych rycin. Ale i Biblia jest ich źródłem. Przepisy dotyczące obrzezania i nieczystości krwi menstruacyjnej wciąż są w judaizmie znakiem tożsamości. „Albowiem dusza ciała we krwi jest” – mówi Księga Kapłańska, a nam cierpnie skóra, gdy oglądamy zestaw do obrzezania sprzed wieków i ten współczesny, sterylnie zapakowany. Zwyczaj obrzezania niemowlęcia płci męskiej w ósmym dniu od urodzenia jest praktykowany jako jeden z głównych obrzędów judaizmu, a moment upuszczania kropli krwi w czasie tego rytuału jest kluczowy. Poprzez ten znak żydowscy chłopcy stają się pełnoprawnymi członkami wspólnoty Izraela.
Rodzina
Wśród przepisów zawartych w Księdze Kapłańskiej (a rozwiniętych w Talmudzie) znajdują się i te dotyczące czystości rodzinnej. Podczas gdy krew pojawiająca się przy obrzezaniu symbolizuje życie, krew wydalana przez kobiety w czasie menstruacji jest krwią symbolizującą utratę życia, śmierć. Ta krew staje się nieczysta, a przez nią i sama kobieta. Obowiązuje zakaz jej dotykania w czasie menstruacji i kilka dni po. Dopiero gdy przestaje krwawić (a do sprawdzenia tego służą specjalne śnieżnobiałe kawałki gazy lub płótna), może iść do mykwy, czyli łaźni rytualnej, i po oczyszczeniu staje się znowu czysta. Relacje współczesnych żydowskich kobiet pokazują, jak różnie można odbierać te nakazy. Bardzo osobiste odniesienie do czystości rodzinnej ukazuje instalacja Elizy Proszczuk. Sukienka z błon jagnięcych zszytych czerwoną nicią budzi wiele skojarzeń związanych z sytuacją kobiety w judaizmie: jednoczesnego jej uświęcenia i odrzucenia, czystości i nieczystości, tradycji żydowskiej czystości rodzinnej i związanego z nią stanu odseparowania.
Od tej sfery profanum znów wchodzimy w sferę sacrum, tym razem chrześcijańską. Ta część wystawy zatytułowana jest „Krew żydowska – krew chrześcijańska” i pokazuje łączność pomiędzy dwiema religiami. Zebrana tu ikonografia jasno i przejrzyście, choć może niezbyt szczegółowo, pokazuje nierozerwalny związek judaizmu z chrześcijaństwem. Przyniesienie małego Chrystusa do świątyni i jego obrzezanie są dosadnym dowodem na Jego włączenie w naród Izraela. Chrześcijańskie święto Obrzezania Pańskiego (które Kościół katolicki obchodzi 1 stycznia jako uroczystość Bożej Rodzicielki Maryi) upamiętnia upuszczenie krwi Jezusa zgodne z żydowskim obrządkiem, ale także zapowiada przelanie Jego krwi podczas ukrzyżowania. Inny obraz – piękna Tłocznia mistyczna z Lelowa z XVII w. – pokazujący Chrystusa w mistycznej tłoczni jako ilustrację słów zawartych w Księdze Izajasza, jest łącznikiem między Nowym Testamentem a Biblią hebrajską. W chrześcijaństwie symbolika krwi wiąże się także z ofiarą i odpuszczeniem grzechów, tyle że ofiarą nie jest baranek, ale Chrystus, a kielich błogosławieństwa obecny w paschalnych obrzędach żydowskich staje się kielichem Jego krwi.
Oskarżenia
Część zatytułowana „Krew i rasa” rozpoczyna biologiczno-medyczną część wystawy, ale odnosi się także do związanych z nią wydarzeń obyczajowych nawiązujących do tzw. kłamstw krwi i rodzącego się antysemityzmu. Pierwsze udokumentowane legendy o mordzie rytualnym, którego dopuszczają się Żydzi na chrześcijańskich dzieciach, pojawiły się w 1144 r. Winą za śmierć chłopca z Norwich oskarżono – bez żadnych dowodów – nowo powstałą gminę żydowską. Być może takie bezpodstawne oskarżenia były znane już wcześniej, z pewnością zaczęły się jednak pojawiać później. Twierdzono, że Żydzi do wyrobu paschalnej macy potrzebują chrześcijańskiej krwi. Tak jak inne czarne legendy (np. dotyczące bezczeszczenia hostii czy zatruwania studni) zanikły, to pogłoski i oskarżenia o mordzie rytualnym okazały się niezwykle żywotne, co miało swój wyraz w sztuce na przestrzeni wieków i było skutecznie wykorzystywane przez propagandę, przyczyniając się do wielu pogromów.
Ukazywanie Żydów jako narodu szczególnie krwiożerczego i przyczyniającego się do kryzysów ekonomicznych, a więc jako narodu wrogiemu ludzkości, stało się przyczynkiem do nauki o rasach. Ciekawe, że jednym z pierwszych naukowców, który zajął się zagadnieniem rasy, był Żyd, Joseph Jacobs. To on w 1880 r. chciał określić „typ żydowski” i wykorzystywał do tego metaforę „żydowskiej krwi”. Twierdził, że „większość ludzi potrafi rozpoznać Żyda, gdy go zobaczy”, i choć miał inne intencje, to stąd był tylko krok do teorii rasowych utrwalających antysemickie stereotypy. Żydów więc postrzegano jako ludzi nie tylko odmiennych kulturowo, ale i biologicznie, a te ich cechy miały być wrodzone i niezmienne. Żydowska krew miała determinować charakter, więc nie można było jej mieszać ze szlachetną krwią aryjską.
Rasizm
W części „Medycyna i genetyka” obok osiągnięć naukowców żydowskiego pochodzenia dotyczących grup krwi i transfuzji można przeczytać słowa Ludwika Hirszfelda z 1942 r.: „Postanawiam mówić o głosie krwi. Czy istotnie Żydzi są odrębną rasą, czy nie łączyli się z narodami, wśród których żyli? Zawsze obcy i wrodzy? Nawiązuję do moich badań nad grupami krwi, które dowiodły, że struktura serologiczna krwi Żydów upodabnia się do struktury krwi narodów, wśród których żyli. (…) Cała bajka o rasie żydowskiej jest mitem stworzonym po to, by uzasadnić morderstwa”. Tymczasem ten mit jest wciąż żywy, o czym świadczy wideo ukazujące protesty etiopskich mieszkańców Izraela, po tym, jak okazało się, że krew, jaką oddają do szpitali, nie jest wykorzystywana z powodów rasowych.
Wystawa „Krew. Łączy i dzieli” przede wszystkim otwiera na drugiego człowieka. Bo czy mamy na niego patrzeć jak przez czerwoną soczewkę pochodzenia, krwi i rasy?