Logo Przewdonik Katolicki

Marnujesz, więc płać

Piotr Wójcik
FOT. JOHN HOLCROFT/GETTY IMAGES

Świat produkuje wystarczająco dużo żywności, by wykarmić każdego żyjącego człowieka. A jednak wielu głoduje. Jedną z przyczyn jest marnotrawienie żywności. Na szczęście coraz więcej państw decyduje się coś z tym zrobić.

Światowa produkcja żywności wynosi równowartość około 3 tys. kalorii na głowę dziennie. To wyraźnie więcej niż przeciętne dobowe zapotrzebowanie człowieka (około 2–2,5 tys. kalorii). Mimo to niemal miliard ludzi na świecie głoduje. W Polsce w 2016 r. prawie 5 proc. społeczeństwa żyło poniżej progu skrajnego ubóstwa. To oznacza, że 1,9 mln naszych rodaków żyje na poziomie niższym od minimum egzystencji.
Problem głodu czy niedożywienia ma oczywiście wiele przyczyn. Kraje Trzeciego Świata są szczególnie dotykane szczodrym dotowaniem rolnictwa w bogatych krajach Zachodu, a także brutalnymi praktykami koncernów, wykupujących na globalnym Południu ziemię oraz zanieczyszczających środowisko. Niedożywienie na Zachodzie wynika zaś raczej z niewydolności instytucji pomocy społecznej oraz braku równych szans wszystkich obywateli. Jedną z tych wielu nakładających się na siebie przyczyn jest również problem marnowania żywności. Problem na szczęście coraz częściej dostrzegany, również w Polsce.
 
Zasypani tonami odpadów
Dane dotyczące zjawiska marnowania żywności są siłą rzeczy niedokładne i często różnią się od siebie. W jednym są jednak zgodne – skala zjawiska jest ogromna. Agencja ONZ do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) wyliczyła, że na świecie marnowanych jest 1,3 mld ton żywności rocznie. Według badaczy z unijnego projektu „EU Fusion” w Unii Europejskiej co roku marnowane jest 88 mln ton jedzenia. To jakieś 174 kg na Europejczyka. Inaczej mówiąc, aż 20 proc. unijnej produkcji pożywienia idzie na straty. Jeszcze większe liczby podaje tegoroczny raport Komisji Europejskiej, w którym podano skalę marnotrawstwa w 14 krajach Europy w 2014 r. W Polsce wyniosło ono 300 kg na głowę, ale to i tak był trzeci najniższy wynik wśród badanych krajów. W Austrii wskaźnik ten wyniósł 550 kg, a w Holandii aż 1100 kg. Według tego raportu Polska „produkuje” rocznie 11,5 mln ton odpadów żywnościowych. I warto zaznaczyć, że w stosunku do poprzedniej edycji raportu odnotowaliśmy spory postęp – w 2012 r. marnotrawiliśmy aż 450 kg żywności na osobę, co było wtedy trzecim najwyższym wynikiem, po Belgii i oczywiście niedoścignionej Holandii. Chyba najczęściej komentowane i rozpowszechniane dane Eurostatu  mówią, że w Polsce marnujemy rocznie 9 mln ton żywności, co w przeliczeniu na mieszkańca jest piątym najwyższym wynikiem w UE. Jednak te wyliczenia są mocno nieaktualne – pochodzą z 2006 r. Podsumowując, zapewne marnujemy obecnie nieco więcej niż 10 mln ton żywności rocznie, ale też najprawdopodobniej nie jesteśmy już w unijnej czołówce w tej wstydliwej statystyce.
Dostrzegając problem, coraz więcej krajów decyduje się wprowadzić przepisy ograniczające to szkodliwe zjawisko. Jednym z pionierów jest Francja, w której pod koniec 2015 r. przegłosowano ustawę zakazującą sklepom powyżej 400 mkw. wyrzucania żywności o kończącym się terminie przydatności. Zamiast tego, muszą one przekazywać ją organizacjom charytatywnym lub przynajmniej na paszę dla zwierząt. Tym, którzy się nie zamierzają ze swych nowych obowiązków wywiązywać, grożą kary pieniężne. Zakazano również oblewania przeterminowanej żywności wybielaczem czy innymi szkodliwymi substancjami, co powszechnie stosowano, by odstraszyć osoby zbierające wyrzuconą żywność. Co ważne, powyższe przepisy dotyczą nie tylko żywności, której kończy się termin, ale również obarczonej wadą – na przykład uszkodzonym opakowaniem. Ona również nie może trafiać na śmietnik. Poza Francją własne przepisy wprowadziły też m.in. Czechy, Włochy oraz Belgia.
 
10 groszy za kilo
Także w Polsce prowadzone są prace nad wprowadzeniem podobnych regulacji. Niestety, delikatnie mówiąc, nie toczą się one w zbyt szybkim tempie. Projekt Senatu był gotowy w lipcu 2016 r., a więc ponad rok temu. Zakłada on, że sklepy powyżej 250 mkw. będą płaciły 10 groszy za każdy kilogram odpadów żywnościowych. Zebrane kwoty trafiać będą do organizacji charytatywnych, które dostarczają żywność potrzebującym. Moglibyśmy więc upiec dwie pieczenie na jednym ogniu – organizacje zostaną dofinansowane, a sklepy będą zmotywowane, by marnować jak najmniej pożywienia.
Organizacja Greenpeace przedstawiła swoje propozycje ulepszenia projektowanych przepisów. Proponuje, by sklepy wyrzucające żywność płaciły 20 groszy za kilogram, a 10 groszy te sklepy, które przekazywałyby żywność do dalszej, darmowej już dystrybucji. Wydaje się, że lepszym wyjściem byłoby, gdyby te drugie były zwolnione z opłaty. Greenpeace chciałby także wprowadzić zakaz zwrotu niesprzedanej żywności dostawcom, by wielkie sieci nie zrzucały na nich odpowiedzialności.
Nowe pomysły pojawiają się także na szczeblu unijnym. Grupa posłów do Parlamentu Europejskiego zaapelowała, by wprowadzić unijne regulacje umożliwiające zwalnianie z podatku VAT żywności o kończącym się terminie ważności, przekazywanej na cele charytatywne.
 
Do banku zamiast na śmietnik
Jak na razie w większości krajów Europy organizacje muszą sobie radzić bez wsparcia przepisów prawnych. I robią to z niezłym skutkiem. Na terenie całej Unii działają tak zwane banki żywności. Ideę tę wykreował w latach 60. Amerykanin John van Hengel, który wraz ze współpracownikami zbierał od handlowców wyrzucaną żywność i przekazywał do lokalnych jadłodajni socjalnych. Według danych KE, w 2014 r. banki żywności przekazały 411 tys. ton żywności.
W Polsce działają 32 takie organizacje – w każdym województwie jest co najmniej jedna. Zebraną żywność przekazują one organizacjom pomocowym, a nie osobom indywidualnym. W 1997 r. pierwszych siedem banków wspólnie stworzyło Federację Polskich Banków Żywności. Dziś współpracuje ona chociażby z czterema wielkimi sieciami handlowymi (Auchan, Carrefour, Makro i Tesco) oraz wrocławskim AmRestem, który jest polskim operatorem sieciowych restauracji (m.in. KFC). W 2016 r. 32 banki z federacji przekazały 93 tys. ton żywności dla 3,5 tys. organizacji charytatywnych, które pomogły w sumie 1,8 mln osób w Polsce.
Trzeba pamiętać, że regulacje dotyczące dużych podmiotów na niewiele się zdadzą, jeśli każdy z nas nie zmieni swoich nawyków. Według przytoczonych wyżej danych „EU Fusion” za 53 proc. zmarnowanej żywności odpowiadają gospodarstwa domowe, firmy przetwórcze za 19 proc., gastronomia za 12 proc., a handel jedynie za 5 proc. Najwięcej do zrobienia mamy więc my, szeregowi konsumenci. Możemy więc sami przekazywać żywność z kończącym się terminem do organizacji charytatywnych. No i przede wszystkim powinniśmy kupować żywność z głową, a więc tyle, ile rzeczywiście zjemy, a nie na zapas. Sklepy w Polsce, niestety, są otwarte w każdy dzień tygodnia, a niektóre nawet 24 godziny na dobę. Nawet jeśli czegoś nam zabraknie, możemy to dokupić niemal w każdym momencie dnia i nocy.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki