Mówiono, że nie rozumie uniwersalnego Kościoła i wprowadza polskie zwyczaje; że przyjmuje zbyt twardą pozycję w sprawach regulacji poczęć czy etyki seksualnej. Kwintesencją braku zaufania była tzw. Deklaracja kolońska, którą podpisało blisko 500 teologów uważających, że Wojtyła zdradził ducha reformy podjętej na Soborze Watykańskim II. Można więc powiedzieć, że Jan Paweł II był nierozumiany, ponieważ bronił tradycyjnego nauczania Kościoła. Fala krytyki popłynęła jednak także ze strony tradycjonalistów, którzy nie akceptowali jego zaangażowania ekumenicznego, podkreślania ważności sumienia czy promocji dialogu z innymi religiami. Za zdradę nauczania katolickiego uznali m.in. organizację modlitwy w Asyżu. Skrajni tradycjonaliści przypisali polskiemu papieżowi łącznie 101 herezji.
Trzeba jednak uczciwie przyznać, że zarzuty wobec Franciszka są znacznie poważniejsze. Ponadto podnoszą je nie tylko środowiska skrajne. Do dyskusji włącza się na przykład kard. Gerhard Müller, były prefekt Kongregacji Nauki Wiary, który w ostatnim czasie zaproponował przełamanie „impasu” przez powołanie specjalnej komisji. O postawę wzajemnego zrozumienia i dialogu z papieżem zaapelował z kolei kard. Pietro Parolin, sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej.
W tych dyskusjach stoję zdecydowanie po stronie Franciszka. I nie tylko dlatego, że to papież, choć czasem się o tym zapomina. I też nie dlatego, że zawsze musi mieć on rację, co sugerowałoby naiwną uległość. Papież może się mylić, gdy nie wypowiada się w formule ex cathedra. Jestem jednak z papieżem Franciszkiem, bo w mojej ocenie jest on całkowicie wierny tradycji Kościoła. Jego myślenie jest jednocześnie bardzo ewangeliczne i głęboko osadzone we współczesnej kulturze. A dopiero połączenie tych trzech elementów czyni tradycję rzeczywiście żywą i w istocie katolicką. „Kto jednak potrafi dotrzymać mu kroku?” – zastanawia się watykanista Gian Franco Svidercoschi (s. 20). I wydaje się sugerować, że głównym problemem nie jest prędkość zmian wprowadzanych przez Franciszka, ale niezdecydowanie innych, czy rzeczywiście chcą z nim iść dalej…