Logo Przewdonik Katolicki

Ta orkiestra zagłusza ważne tematy

Piotr Zaremba
FOT. MAGDALENA KSIĄŻEK. Piotr Zaremba zastępca redaktora naczelnego „wSieci”.

Biskupi zajmujący się dialogiem polsko-niemieckim zabrali głos, aby wyrazić swój niepokój relacjami z tym krajem i tym narodem. Politycy partii rządzącej zrobili dobrą minę do złej gry, korzystając z ezopowych sformułowań listu. Ale gdyby problemu nie było, po co pisaliby list?

List wpisuje się w ciąg sygnałów, że wielu biskupów (choć nie cały Episkopat) chce korygować obecną władzę. Ważni hierarchowie wsparli prezydenta Dudę w jego wecie. A ostatnio abp Michalik powiedział, że po obu stronach sporu są ludzie mądrzy i przyzwoici. Co wielu ludziom z prawicy przestało się mieścić w głowie.
Warto jednak zastanowić się nad istotą relacji polsko-niemieckich. Nie mam tu prostego przekazu. Nie jestem wrażliwy na argument typu: „Niemcy się obrażą”. Zwłaszcza dzisiejsze Niemcy, które od dobrych paru lat pracują nad tym, aby zmienić swoje nastawienie na swoisty nowy rewizjonizm, wedle którego twórcy obozów koncentracyjnych i alianci bombardujący Drezno to podobne zło, za Holokaust odpowiada cała Europa, a już Polacy na pewno. Powstają nowe mity, kręci się dla publicznej telewizji serial Nasze matki, nasi ojcowie. Itd. itp.
Problem wymyślony nie jest, reparacje wojenne to temat niezałatwiony. Kibice Legii mieli prawo do demonstracji przypominającej niemieckie zbrodnie. Co mi więc zgrzyta?
Ano to, że cała ta reparacyjna fala została wykreowana w pięć minut na potrzeby bieżącej polityki. Także dla zagłuszenia sporów, np. o stan praworządności w Polsce czy o uchodźców. Nie twierdzę, że i w tej materii Niemcy są bezgrzeszni, ale takie emocje na zamówienie mają już trochę inną wymowę. PiS zawsze był wobec Niemiec twardszy niż PO. Ale czy wygrał wybory pod hasłem reparacji? Nie odmawiam, powtórzę, kibicom Legii najlepszych intencji. Ale jeśli nieświadomie grają w orkiestrze po to, żeby nie było słychać innych rzeczy?
Co więcej, dyplomacja polega na piętrowych grach, z bilansami zysków i strat. Czy ktoś to w rządzie liczy? Są natomiast rzucane ad hoc odpowiedzi. Marszałkowi Kuchcińskiemu ktoś przypomni: „A reparacje od Rosji”, to je dorzuca, chociaż Rosja była państwem zwycięskim w II wojnie. Kiedy ktoś powie, że warto mieć lepsze relacje z Zachodem niż Wschodem, rządzący pokrzykują, że to źle postawione pytanie, bo trzeba być suwerennym. Bywają sytuacje, gdy jest się skazanym na samotność, zawsze zwalczałem fantasmagorie historycznych teoryjek Piotra Zychowicza o marszu z Hitlerem. Niemniej, czy recepta to oderwanie się od geopolitycznych realiów?
Piszę w tonie zimnego realizmu, a biskupi wskazują na ludzki wymiar pojednania. I to ich rola. Tu także wypada dokonać rachunku. Pojednanie za wszelką cenę sensu nie ma. Ale czy w tej chwili stoimy wobec takiej groźby? Przy narastającej arogancji niemieckich elit chyba jeszcze nie.
Wracając do kalkulacji, inni mówią: antyniemiecka kampania skutkuje. Oto zaczęto w niemieckiej prasie przypominać znaczenie rocznicy 1 września i polskie straty wojenne. Oto Niemcy cofają się w podchodach pod polski rząd. To pierwsze być może. Cofania się nie widzę, raczej większą twardość Angeli Merkel, z którą w pewnych sprawach nam nie po drodze, ale w pewnych bardziej niż z Francją Macrona.
Dyplomacja ma to do siebie, że efekty pojawiają się po dłuższym czasie. Dlatego jestem wstrzemięźliwy w ocenach. A kiedy daleka od PiS Joanna Szczepkowska wspiera pomysł sięgania po reparacje, przypominając traumę swojej mamy, mam łzy w oczach.
Ale może to dobrze, że biskupi pilnują balansu między emocjami i rozsądkiem. A tak naprawdę hamują pęd polityki rozumianej jako agitacja obliczona na mobilizację elektoratu.
 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki