Gdy kilka tygodni temu pojawiła się informacja, że znana wokalistka rozstała się z mężem, w internecie rozpoczęły się dyskusje nad kilkoma tematami. Między innymi usiłowano ustalić, co się kryje za słowem „rozstanie” – rozwód czy separacja. Inni uwagę koncentrowali na powodach rozejścia się znanych małżonków. Ktoś zniecierpliwiony tego rodzaju dywagacjami napisał: „A jakie to ma znaczenie? Ich małżeństwo się skończyło i tyle”. Otóż niekoniecznie. Zarówno pierwsza, jak i druga kwestia jest istotna. Ponieważ obydwie mają wpływ na to, czy tę rodzinę (jest w niej kilkoro dzieci) da się uratować.
Alarm i nadzieja
Statystyki dotyczące rozwodów w Polsce są alarmujące. Ich liczba systematycznie wzrasta. Według danych ogłoszonych w listopadzie ubiegłego roku przez Główny Urząd Statystyczny, na tysiąc nowo zawartych małżeństw przypada ponad 350 rozwodów. W miastach ta proporcja wygląda jeszcze gorzej. Na każdy tysiąc nowych małżeństw prawie 440 kończy się rozwodem. W sumie w 2015 r. orzeczono w naszym kraju ponad 67 tys. rozwodów. GUS zbadał także przyczyny rozkładu pożycia małżeńskiego, które prowadziły w 2015 r. do rozwodów. Najwięcej zanotowano orzeczonych przez sąd przypadków niezgodności charakterów, następnie niedochowania wierności, nadużywania alkoholu, dłuższej nieobecności, nagannego stosunku do rodziny, nieporozumienia na tle finansowym oraz różnic światopoglądowych czy niedoboru seksualnego. Sytuacja jest niepokojąca, istnieje jednak iskierka nadziei, na którą zwróciła niedawno uwagę Fundacja Mamy i Taty. Fundacja przedstawiła rezultaty badań przeprowadzonych przez dr hab. Dominikę Maison, dziekan Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. Według nich 85 proc. ankietowanych deklaruje, że wierzy w miłość na całe życie (ale „nie za wszelką cenę”). Większość badanych uważa, że rozwód jest dopuszczalny, jeżeli w małżeństwie „coś się nie układa”. Jednak – co ważne – 71 proc. respondentów uznaje rozwód za porażkę, a 70 proc. za „wirus, który trawi polskie społeczeństwo”. I sprawa najważniejsza: 30 proc. ankietowanych po rozwodzie odpowiedziało, że ma poczucie, że ich małżeństwo dałoby się uratować, gdyby na wczesnym etapie kryzysu otrzymali wsparcie i pomoc z zewnątrz.
Myśl o rozwodzie
Niespełna dwa lata temu na forum jednego z katolickich serwisów pojawił się wpis młodej mężatki. Zaczynał się tak: „Piszę z prośbą o poradę, bo już pogubiłam się w swoim życiu. Jestem żoną od niespełna roku i matką pięciomiesięcznego synka. Od trzech miesięcy nie układa mi się z mężem i nie wiem, co robić, brakuje mi miłości z jego strony, bliskości i poczucia bezpieczeństwa, a najgorsze to to, że nie dba o moje zdrowie i samopoczucie, a jedynie o swoich rodziców. Myślę nawet o rozwodzie...”. Dalej następował obszerny opis sytuacji, w jakiej znalazła się rodzina, wzajemnych pretensji, nieporozumień i oczekiwań. Wśród odpowiedzi na ten wpis pojawiło się kilka wskazówek, które można streścić krótko: „trzeba rozmawiać”. Ktoś młodej matce doradził, aby zadbała o siebie, ktoś inny zaatakował ją, zarzucając jej egoizm i skupienie na sobie. Ktoś wspomniał o separacji. Tylko jedna osoba doradziła kontakt ze wspólnotą trudnych małżeństw. Ten przykład świetnie pokazuje bezradność wielu małżonków wobec problemów pojawiających się w ich związku, a także łatwość, z jaką widzi się ich rozwiązanie w akcie tak drastycznym i bolesnym dla wszystkich członków rodziny, jakim jest rozwód. Czy rzeczywiście nie ma w takich sytuacjach innego wyjścia niż rozwód? Zdaniem Fundacji Mamy i Taty takie wyjście jest. Można je wprowadzić w sposób systemowy po to, aby skutecznie zmniejszyć liczbę rozwodów i uratować co najmniej trzydzieści procent małżeństw. Fundacja nazwała to rozwiązanie Strategią Odbudowy Rodziny.
Temat tabu
Dominika Maison zauważyła, że w polskim społeczeństwie rozwód nie jest już tematem tabu. Jest nim coś innego. Wielu osobom wciąż trudno jest przyznać, że przeżywają kryzys w małżeństwie. „To dlatego nie proszą o pomoc na wczesnym etapie kryzysu. Kiedy sytuacja staje się niemożliwa do rozwiązania, decydują się na rozwód” – twierdzi dziekan Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. Według prezesa Fundacji Mamy i Taty Marka Grabowskiego liczbę rozwodów da się znacząco zmniejszyć, pod warunkiem że wiele instytucji połączy swoje siły. Z jednej strony chodzi o intensywne działania na rzecz promocji małżeństwa i rodziny, w które powinny się zaangażować zarówno władze państwa, jak i organizacje pozarządowe (w tym również Kościół). Z drugiej niezbędne jest wprowadzenie regulacji i praktyk, powodujących, że trwałość małżeństw wzrośnie, a rozwód nie będzie przedstawiany jako najłatwiejsze wyjście z problemów.
– Jest szereg działań, które mogłyby pomóc małżeństwom być bardziej trwałe, np. kursy małżeńskie, mediacje, terapie małżeńskie czy przywrócenie nie bezpośrednio rozwodu, tylko separacji – wskazuje Grabowski. Fundacja Mamy i Taty postuluje jednak coś znacznie większego. Sugeruje reorganizację polityki państwa na tzw. family mainstreaming. Nowa strategia ma polegać na rozpatrywaniu każdego z aktów prawnych nie tylko pod kątem tego, jak wpływa na współczynnik dzietności, lecz tego, jak wpływa na rodzinę.
Zdążyć z pomocą
Strategia Odbudowy Rodziny zakłada równoległe działania na bardzo szerokim polu. Mówi o zachętach do zawierania małżeństw, budowaniu pozytywnej kultury prorodzinnej, a także o zatrzymaniu emigracji. Duży nacisk kładzie też na wzmacnianie ojcostwa, m.in. przez przezwyciężenie negatywnego wizerunku ojców, upowszechnianego przez media i promowanie pozytywnych wzorców oraz wspieranie instytucji pozarządowych kształtujących mężczyzn (takich jak harcerstwo, organizacje sportowe, Kościół). Prezes Fundacji uważa, że liczbę rozwodów da się zmniejszyć poprzez wprowadzenie obowiązku mediacji oraz obowiązkowych kursów przedmałżeńskich dla osób zawierających związki cywilne. Kolejne propozycje dotyczą wprowadzenia ulg podatkowych za staż małżeński, promocji małżeństwa i rodziny w mediach oraz wspierania budownictwa mieszkaniowego skierowanego do rodzin. Marek Grabowski proponuje także wprowadzenie do edukacji szkolnej takich przedmiotów jak komunikacja interpersonalna oraz promowanie w szkole pozytywnych wzorców rodziny. – Z badań wynika, że największe problemy w małżeństwie powoduje brak komunikacji pomiędzy małżonkami. Zawierając związek małżeński, ludzie nie są świadomi, z jakimi wyzwaniami będą się mierzyć i jak sobie z nimi radzić. Warto, by szkoła uczyła tych umiejętności – wyjaśnia. Fundacja zwraca uwagę na niską świadomość możliwości skorzystania z pomocy zewnętrznej, gdy pojawiają się problemy w małżeństwie, na nieznajomość metod jej udzielania oraz brak wiedzy o miejscach, do których można się po nią zwrócić. W rezultacie pomoc dociera do osób jej potrzebujących sporadycznie, za późno lub nie dociera wcale. Zdaniem Fundacji Polacy oczekują działań w celu zmniejszenia liczby rozwodów w Polsce, zarówno o charakterze edukacyjnym (nauczanie umiejętności rozwiązywania konfliktów między partnerami), jak i prawnym (mediacje, refundowana terapia, przywrócenie instytucji separacji). Wielu, także duszpasterzy, zaskoczyło ogromne zainteresowanie i znakomity (oraz trwały) odbiór prostych wskazówek dla małżonków, jakich w lipcu ubiegłego roku udzielił papież Franciszek z okna na Franciszkańskiej. To dowód, że istnieje duże zapotrzebowanie na wszelkie formy działania pomagające wzmocnić trwałość małżeństw i rodzin. Bo chociaż rozwód przestał być tabu, to jednak wciąż jest on postrzegany przede wszystkim jako klęska, jako brak sukcesu w niezwykle ważnej sferze życia, a świadomość jego negatywnych skutków dla wszystkich (w tym dla dzieci) jest powszechna. W licznych przeżywających problemy i kryzysy związkach widać nie tylko oczekiwanie na pomoc, ale również gotowość jej przyjęcia. Rzecz w tym, aby była ona szybko i łatwo dostępna.