Logo Przewdonik Katolicki

Nie walczymy z islamem, ale z jego radykalnym odłamem

Michał Szułdrzyński
FOT. MAGDALENA KSIĄŻEK. Michał Szułdrzyński zastępca redaktora naczelnego „Rzeczypospolitej”.

Kilka dni temu uczestniczyłem w Warszawie w konferencji poświęconej problemowi uchodźców.

Prócz ekspertów głos zabierało sporo osób duchownych i hierarchów, między innymi bp Krzysztof Zadarko, delegat Episkopatu Polski ds. imigracji, czy kard. Kazimierz Nycz, metropolita warszawski.
Najciekawszym tematem wydała mi się sprawa języka. Politycy zwykli bowiem nas uchodźcami straszyć, przedstawiać ich jako zagrożenie. Po każdym zamachu terrorystycznym w Europie przeciwnicy przyjmowania uchodźców triumfują, przekonując, że terroryzm jest uzasadnieniem, by zamykać nasze granice, zaś islam jest źródłem tego terroryzmu. Przy okazji słyszymy mnóstwo argumentów, o tym, że rzekomo głównym zadaniem muzułmanów jest mordowanie chrześcijan i zniszczenie naszej cywilizacji. Część z tych argumentów prócz zwykłej niechęci czy nienawiści nie zawiera żadnej treści.
Warto więc sprawę uporządkować. Po pierwsze, stale mylimy uchodźców ze zwykłymi imigrantami. Uchodźcą jest ten, kogo wojna lub prześladowanie zmusza do opuszczenia domu i szukania bezpiecznego schronienia gdzie indziej, jak na przykład wielu chrześcijan z Syrii, którzy uciekają przed zbrodniami ISIS. Inną sprawą jest imigracja. W każdych czasach istnieją tereny bogatsze i uboższe. Te drugie ludzie porzucają po to, by szukać miejsca, gdzie będą mogli polepszyć swój los. Jeśli papież Franciszek mówi nam o pomocy uchodźcom, chodzi mu o tych pierwszych.
Owszem, terroryzm jest poważnym problemem, jednym z większych wyzwań, przed którymi stoi Europa. Owszem, dżihadyzm czy islamizm, czyli skrajnie ideologiczna wersja islamu, z nauki Mahometa wyciąga wniosek o konieczności świętej wojny, zabijania „niewiernych” itd. Ale znajmy proporcję. W 2008 r. wyznawcy islamu stanowili 19 proc. mieszkańców naszego globu (katolików było nieco mniej – 17 proc.). Co oznacza, że muzułmanami jest około 1,5 mld osób. Dziesiątki milionów muzułmanów żyją w państwach Zachodu i pokojowo współistnieją ze swoimi sąsiadami chrześcijanami lub ateistami. Problemem nie jest więc islam jako taki, ale jego radykalne odłamy.
Osobnym zagadnieniem jest islamski terroryzm, którego sprawcami najczęściej są dzieci imigrantów, którzy przed laty przybyli do Europy. Jego źródłem jest raczej fatalna polityka imigracyjna wielu państw Zachodu, które nie poradziły sobie z integracją przybyszów. W efekcie ich dzieci się radykalizują, trafiają pod wpływ radykalnych imamów, którzy zamiast miłosierdzia uczą nienawiści.
Paradoksalnie jednak odmawiając przyjęcia wszystkim uchodźcom, realizujemy cel, który stawiają sobie właśnie islamiści. Ci, którzy uciekają przed wojną, zamiast ewangelicznego przyjęcia, trafiają na mur lęku, niechęci, a czasem nawet nienawiści. Tak, Europa ma obowiązek się bronić, nie może przyjąć wszystkich. Ale pamiętajmy, że islam zagrozi naszemu kontynentowi nie wtedy, jeśli pomożemy tym, którzy uciekają przed wojną, ale wtedy, gdy wyrzekniemy się własnej chrześcijańskiej tożsamości. Brak pomocy bliźniemu w potrzebie z chrześcijaństwem ma niewiele wspólnego. 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki