Od początku czerwca obowiązuje nowy kodeks drogowy. Zaostrza kary za przestępstwa (m.in. sprawca śmiertelnego wypadku, który w chwili wypadku był pijany lub pod wpływem środków odurzających, na co najmniej dwa lata trafi do więzienia), a wykroczenia będą przedawniać się nie po dwóch, a trzech latach.
– Przepisy są ważne, ale nie najważniejsze. Liczy się ich egzekwowanie i poczucie nieuchronności kary u sprawców. A z tym, zwłaszcza u siadających za kierownicą po spożyciu alkoholu, jest różnie. Od lat co weekend zatrzymywanych jest około tysiąca kierowców jadących na podwójnym gazie.
Nic dziwnego. Na każdym kroku reklamy przekonują, że bez alkoholu nie ma dobrej zabawy.
– A o szkodliwych skutkach picia młodzi ludzie praktycznie nie wiedzą. Czasami dopiero w ośrodkach szkolenia kierowców słyszą o tym, że alkohol obniża ich percepcję. Ponadto nie zdajemy sobie sprawy, że następnego dnia również nie powinniśmy siadać za kółkiem. Byłem jednym z inicjatorów umieszczania ostrzeżeń na puszkach wyrobów browarniczych. Coś takiego powinno się również znaleźć na butelkach mocniejszych trunków. Dokładnie tak, jak zrobiono to w przypadku papierosów. Być może wtedy bylibyśmy mniej beztroscy.
Są tacy, którzy uważają, że alkohol wcale nie jest największym problemem. Według statystyk Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego w 2016 r. doszło w Polsce do ponad 33,5 tys. wypadków. Nietrzeźwi użytkownicy dróg uczestniczyli w niespełna 3 tys. z nich.
– A ile osób w nich zginęło?
383.
– W takim razie proszę to powiedzieć ich bliskim. To jak zaklinanie rzeczywistości w skeczu kabaretu Tey: nie mówmy, że w traktorze zepsuło się jedno koło, mówmy, że trzy są dobre, no bo jak to brzmi!
Na początku ubiegłego roku zakazano gminom używania fotoradarów, a z dróg zniknęło 400 takich urządzeń. Instytut Transportu Samochodowego przebadał 43 miejscowości, z których zniknęły fotoradary. Liczba ofiar śmiertelnych wypadków w tych miejscach wzrosła aż o 46 proc.
– To było do przewidzenia. Decyzja poprzedniego Sejmu o likwidacji fotoradarów była błędem. Mam nadzieję, że wyniki tego „eksperymentu” przekonają wszystkich, że instalowanie takich urządzeń jak fotoradary jest konieczne dla poprawy bezpieczeństwa. A że kierowcy ich nie lubią? Przepraszam bardzo, ale dlaczego o moim życiu ma decydować pirat drogowy łamiący wszelkie przepisy.
Według statystyk od 2011 r. na polskich drogach zmniejsza się liczba wypadków.
– Owszem, ale nieznacznie. Nie mamy się czym chwalić, bo w całej Unii Europejskiej mniej bezpiecznie jest tylko na drogach Łotwy, Rumunii i Bułgarii.
Co robimy nie tak?
– Przeciętny mężczyzna prędzej przyzna się do tego, że ma problemy z potencją niż do tego, że jest kiepskim kierowcą. A prawda jest taka, że brakuje nam wiedzy, umiejętności i wyobraźni. W ubiegłym roku dwa z trzech tysięcy ofiar śmiertelnych straciło życie w wypadkach, do których doszło na prostym odcinku drogi.
W jednej czwartej wypadków brali udział piesi. 868 z nich straciło życie.
– Gros osób ginie na pasach, bo utarło się, że pieszy na przejściu ma pierwszeństwo i nic mu nie grozi. Często przechodzą, rozmawiając przez telefon, patrząc w ekran czy słuchając muzyki. Raz jeszcze powtarzam: brakuje nam edukacji. Zupełnie nie wykorzystujemy potencjału szkół, w których dzieci i młodzież mogłyby uczyć się zasad bezpiecznego ruchu drogowego, np. rozwiązując na fizyce zadania pokazujące drogę hamowania pędzącego samochodu przed pasami. Coś takiego zostaje w pamięci.
Ryszard Fonżychowski założyciel i prezes stowarzyszenia Droga i Bezpieczeństwo