Logo Przewdonik Katolicki

W imieniu obywateli

Michał Szułdrzyński
FOT. MAGDALENA KSIĄŻEK. Michał Szułdrzyński zastępca redaktora naczelnego „Rzeczypospolitej”.

Rząd PiS działa w imieniu obywateli naszego kraju. 74 proc. Polaków jest przeciwnych przyjmowaniu uchodźców – mówił kilka dni temu minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak, uzasadniając, dlaczego Polska nie zamierza przyjmować osób, które uciekają przed śmiercią, głodem, wojną i przemocą ze swoich krajów do Europy

Kłopot w tym, że trudno na serio traktować argument użyty przez ministra.
Bardzo często, gdy wyniki badań opinii publicznej idą wbrew oczekiwaniom partii rządzącej, słyszymy, że sondaż każdy może sobie kupić, że nie wolno im wierzyć itd. Dlatego też, gdy w ostatnich miesiącach wielokrotnie ukazywały się badania opinii publicznej, PiS wcale nie podchodził do nich serio. W sierpniu 2016 r. 70 proc. Polaków uważało, że rząd Beaty Szydło powinien opublikować niekorzystne dla siebie wyroki Trybunału Konstytucyjnego. Wówczas rząd nieszczególnie przejął się zdaniem „obywateli naszego kraju”. W marcu sporo ponad 50 proc. ankietowanych uważało, że rząd powinien wspierać Donalda Tuska w walce o reelekcję na stanowisko szefa Rady Europejskiej. Obóz rządzący był wówczas przeciwny. W jednym z ostatnich sondaży 62 proc. Polaków wskazało, że w Polsce potrzebne jest referendum w sprawie likwidacji gimnazjów. PiS uznał, że ani ten sondaż, ani niemal milion podpisów pod wnioskiem w tej sprawie niczego nie zmienią.
W przypadku uchodźców polski rząd jedynie zasłania swój brak woli badaniami opinii publicznej. Wygodnie mu jest ulegać antyimigranckiej modzie, kierować się antyislamskimi uprzedzeniami i lękiem Polaków przed przybyszami z Bliskiego Wschodu. Dlatego przekonuje, że to tylko realizacja woli obywateli.
Ale warto pamiętać, że choć politycy niekiedy odwołują się do badań opinii publicznej, muszą mieć świadomość, że ich wypowiedzi mogą mieć ogromny wpływ na zdanie społeczeństwa. Tak jest z uchodźcami. W czerwcu 2015 r., a więc tuż przed wygraną PiS w wyborach, przeciw przyjmowaniu uchodźców było 53 proc. Polaków (zdecydowane „nie” przyjmowaniu ofiar konfliktów na Bliskim Wschodzie mówiło 21 proc. ankietowanych). W kwietniu tego roku przeciw przyjmowaniu uchodźców było już 74 proc. Polaków (aż 43 proc. w sposób zdecydowany). Nie tylko więc wzrosła liczba przeciwników przyjmowania uchodźców, ale zradykalizowała się też niechęć Polaków wobec nich – zdecydowanych przeciwników jest dziś dwukrotnie więcej niż przed dwoma laty. Straszenie uchodźcami przez polityków oraz przez część mediów przyniosło efekty.
I tu dochodzimy do kwestii moralnej odpowiedzialności polityków. Nie chodzi mi o ich zachowanie w życiu prywatnym, ale o podejmowane przez nich decyzje. W Polsce rządzi wszak partia, która w otwarty sposób przyznaje się do Kościoła katolickiego. Stanowisko głowy Kościoła, papieża Franciszka, jest w sprawie uchodźców jednoznaczne. Polscy biskupi również w tej sprawie zabrali głos. A mimo to nawet symboliczny gest w postaci korytarzy humanitarnych nie mógł zostać przez rząd zrealizowany. Może więc PiS tak samo wybiórczo traktuje sondaże, jak wybiórczo podchodzi do nauczania Kościoła?
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki