Logo Przewdonik Katolicki

Komplementy dla Maryi

Magdalena Guziak-Nowak
FOT. MARCIN JOŃCZYK (STACJA7). s. Anna Maria PudełkoNależy do Instytutu Królowej Apostołów dla Powołań (apostolinek).

Z s. Anną Marią Pudełko, apostolinką, o najbardziej kobiecej Kobiecie świata rozmawia Magdalena Guziak-Nowak

Maj to dobry moment na takie pytanie. Jak się modlić do Matki Bożej, aby stała się bliższa, taka na tu i teraz? Z jednej strony pamięć o Jej „zasługach” budzi szacunek i czasem dystans, z drugiej tak bardzo chcemy mieć w Niej kogoś bliskiego, osiągalnego.
– Ależ Maryja jest bardzo osiągalna! Ona była prosta i zwyczajna. To my dodaliśmy Jej splendoru i majestatu, w którym być może trudno Jej się odnaleźć. Przebywając w niebie, jest taka sama, jaką była w Nazarecie, gdy nie stwarzała barier, dystansu i nikt się nie bał do Niej podejść.
 
Znam Siostry rozważania dostępne w internecie. O wiele częściej niż „Matka Boża” mówi Siostra „Maryja”. Brzmi bardziej przyjacielsko.
– Bo my się przyjaźnimy, a w przyjaźni nie ma dystansu. Przyjaźń to jedność dusz, bliskość serc. Zwyczajność.
 
Ta zwyczajność sprawiła, że chciała się Siostra z Nią zaprzyjaźnić?
– Tak, a ponadto Jej piękno, miłość, czułość przy jednoczesnej wielkiej, wewnętrznej odwadze i wolności. Zachwyca mnie to, że Maryja łączy w sobie cechy, które często uważamy za wzajemnie się wykluczające: jest niesamowicie prosta i mądra, pokorna i pełna godności, czuła i zaradna życiowo, ciepła i stawiająca wymagania, kontemplująca i działająca.
Co więcej, to Ona bardziej niż my zabiega o przyjaźń z nami. Jest szczęśliwa, że może być naszą przyjaciółką, bo w tej relacji przybliża nam Jezusa, który pierwszy nazwał nas przyjaciółmi. Parafrazując Ewangelię św. Jana możemy powiedzieć, że każdą z nas zapewnia: „Nazywam was moimi przyjaciółkami”.
 
A wracając do pierwszego pytania o to, jak skracać dystans między nami a Maryją?
– Mnie osobiście bardzo pomaga słowo Boże, potem modlitwa różańcowa i litania loretańska. Ale potrzebowałam czasu, aby odkryć piękno i prostotę tych modlitw.
 
To najpierw różaniec.
– Bardzo głębokie i proste nabożeństwo do Maryi miała moja babcia Marianna. Często widywałam ją z różańcem. Jedną ręką mieszała zupę, a drugą przesuwała paciorki.
 
Mieszała zupę… Moja koleżanka należy do czterech róż różańcowych. Ja do jednej – i czasem w tej jednej trudno mi wytrwać. Zapytałam kiedyś: „Jak to robisz?”. Odpowiedziała: „Normalnie. Myję zęby i się modlę”.
– Przeczytałam kiedyś komentarz do mojego rozważania w internecie: „Modlitwa to nie wypełnianie pustego czasu”. Oczywiście to wspaniale, gdy możemy pójść w tygodniu na Mszę św. albo adorację i mieć godzinę tylko dla Pana Boga. To uprzywilejowane chwile, kiedy jesteśmy na Niego szczególnie uważne. Kiedy robimy coś tylko z myślą o Nim. Ale czy jest to możliwe codziennie? Popatrzmy z innej perspektywy. Czy pani, będąc żoną, siedzi na krześle i nie robi nic innego, tylko myśli o mężu, poświęcając w ten sposób czas waszemu małżeństwu? Prawdopodobnie nie. Natomiast z pewnością myśli pani o nim, gotując dla niego obiad. Z Panem Bogiem jest tak samo, z modlitwą jest tak samo! Można wkładać pranie do pralki i równocześnie rozmawiać z Maryją o mężu. A w tajemnicy ofiarowania Pana Jezusa w świątyni powieszać to pranie i polecać chore dziecko.
 
Siostra też modli się „przy okazji”?
– Oczywiście. Różaniec mam zawsze przy sobie. I odmawiam, gdy gdzieś jadę, idę albo stoję w kolejce. To mój sposób na niezagospodarowane chwile, które pozornie są stratą czasu. Dlaczego nie miałabym wtedy otulać innych modlitwą wstawienniczą czy dziękczynienia? To jasne, że jestem wtedy mniej skupiona niż podczas półtoragodzinnej adoracji w intencji powołań, którą w naszym zgromadzeniu mamy w „programie” każdego dnia. Ale nawet taka modlitwa sprawia, że zanurzam się w miłości. Sądzimy, że czas spędzony w kościele jest „najlepszy”, a modlitwa w ciągu dnia – „gorsza”. Tymczasem ona jest „gorsza” tylko zewnętrznie.
 
Na temat różańca nagrała Siostra audiobook Maryja wie lepiej. Co wie lepiej?
– Wszystko! Maryja wszystko wie lepiej, dlatego naprawdę wszystkiego, jako kobiety, możemy się od Niej uczyć. Budowania osobistej relacji z Bogiem, życia miłością, bycia oblubienicą, matką, przyjaciółką, bycia kobietą zakochaną w Bogu. Maryja uczy nas, jak żyć pięknie, sensownie, jak kochać, przebaczać, cierpieć, cieszyć się, służyć innym, być uważną, cierpliwą, piękną, odważną, silną, jak być kobietą komunii, dialogu, jak być kobietą wolną. Mogłabym tu wymieniać w nieskończoność, bo nie ma takiej cechy, w której Maryja nie mogłaby nas czegoś nauczyć, podpowiedzieć, zainspirować. Ten audiobook to spokojny, długi spacer z Maryją Mamą i Przyjaciółką. Spacer po dwudziestu tajemnicach z życia Jej i Jezusa, a jednocześnie odkrywanie dwudziestu cech kobiecości, których możemy uczyć się od Maryi i pielęgnować przy Jej pomocy.
 
Podoba mi się sposób, w jaki wyjaśnia Siostra, czym są tajemnice różańcowe.
– Często sądzimy, że tajemnica to enigma, zagadka nie do rozwiązania. Pan Bóg myśli o tajemnicy inaczej – to prawda, która odsłania się przed nami krok po kroku, warstwa po warstwie. Tajemnica to przesłonięte światło. Tak jak nie możemy patrzeć na słońce bez kliszy czy ciemnych okularów, bo z powodu intensywności światła groziłaby nam nawet utrata wzroku, tak samo nie możemy od razu pojąć życia Jezusa i Jego Matki. Było w nim zbyt dużo światła, abyśmy mogły je zobaczyć w pełni bez przygotowania. Tajemnice różańcowe są kawałkami, urywkami, które możemy powoli odkrywać, smakować i delektować się nimi. Jestem pewna, że gdyby każda z nas rozważyła codziennie każdą z nich, to do końca życia nie skończyłaby się nimi zachwycać. Tyle w nich głębi i treści.
Wracając do mojej babci Marianny – to ona mnie z nimi zapoznała. Regularnie opowiadała mi bajki, a pewnego dnia opowiedziała też o zwiastowaniu, nawiedzeniu św. Elżbiety, Bożym Narodzeniu, ofiarowaniu… Patrzyłam na jej wielki drewniany różaniec i słuchałam tych rozważań jak wspaniałych historii.
 
Dzięki opowieściom babci macie z Maryją bliską relację.
– Z pewnością. Babcia uczyła mnie prostej, ufnej, dziecięcej miłości. Potem ta miłość dorastała razem ze mną. W dniu pierwszych ślubów zakonnych mama opowiedziała mi, że zaraz po urodzeniu ofiarowała mnie Maryi, gdyż moje życie było poważnie zagrożone i to właśnie Ona je ocaliła. Może właśnie stąd wypływa wielkie, wewnętrzne przylgnięcie do Niej, jakie odczuwam odkąd pamiętam! Najpierw była dla mnie jak Mama, potem jak Przyjaciółka, Siostra, Powierniczka tajemnic, Inspiratorka, Kobieta, którą pragnę naśladować w moim życiu…
 
Mogłaby Siostra ułożyć swoją litanię loretańską! Tyle komplementów dla Matki Bożej. Powierniczka, Siostra, Inspiratorka… I pewnie wiele innych, których Siostra nie wymieniła, bo weszłam w słowo…
– O tak, mam jeszcze inne komplementy.
 
To może napisała już Siostra swoją litanię?
– Skierniewicką zamiast loretańskiej? Jeszcze nie, ale to bardzo inspirujący pomysł. Litania loretańska jest oficjalna, zatwierdzona przez Kościół. Ale przecież każda z nas może tak komplementować Maryję, aby poczuć Ją bliżej w swoim sercu. I to jest doskonałe zadanie na maj: medytując loretańską, stwórz własną! Niesamowite jest to, że każda litania byłaby inna i jedyna w swoim rodzaju, bo każda kobieta ma z Maryją niepowtarzalną relację. Moje „Mamo” jest jedno, nie ma drugiego takiego samego.
 
To mamy różaniec i litanię. Trzeci sposób na relację z Matką Bożą to dla Siostry Pismo Święte…
– Wszystko się ze sobą łączy. Różaniec to synteza Ewangelii. Rozważając tajemnice, wchodzę w życie Jezusa opisane na kartach Pisma Świętego. I w Jego życiu odczytuję swoje. Modlitwa różańcowa, podczas której kontemplujemy słowo Boże, jest jak Wi-Fi z Maryją. Mamy stały kontakt. Z niesamowitą kobietą.
 
Maryja-kobieta… Jak dotąd mamy tylko jedno tłumaczenie Pisma Świętego, w którym Maryja jest „kobietą”, a nie „niewiastą”. Tymczasem „kobieta” jest bliższa. „Niewiasta” sugeruje, że możemy do Niej przyjść tylko z wielkimi sprawami, a detalami życia codziennego nie powinnyśmy zawracać Jej głowy.
– Maryja pomoże i w pierwszych, i w drugich. Jest specjalistką od misji specjalnych i załatwiania spraw wysokiej rangi. Widzimy to w Wieczerniku, gdy modli się z apostołami. Powiedzmy sobie szczerze, że to nie był łatwy klimat – a Ona dała radę, udźwignęła tę sytuację. Pamiętajmy jednak, że jednocześnie była zwykłą żoną, mamą, sąsiadką czy, jak już mówiłyśmy, przyjaciółką. Potrafiła prać i sprzątać! Wyobraźmy Ją sobie w jej domu w Nazarecie, jak krząta się przy nakrywaniu do stołu. Jak łączy kontemplację i pieluchy. Czy nadal będzie nam się wydawać, że nie można do Niej przyjść ze zwyczajnymi sprawami?
 
A kiedy trudno do Niej przyjść? Jak odnowić relację, która kiedyś może i była, ale niepielęgnowana – wymarła, zniknęła, osłabła?
– Po troszeczku. Na przykład poświęcić Maryi jedną chwilę w ciągu dnia, czyli zatrzymać się na moment i pobyć tylko z Nią. Możemy popatrzeć na przemawiające do naszego serca wyobrażenie: ikonę, obraz, figurę. Możemy otworzyć Pismo Święte i o Niej poczytać. Albo wziąć dobrą książkę, opracowanie, żeby Ją lepiej poznać. Nie trzeba odmówić od razu całego różańca.
 
Mówi Siostra, że Maryja jest jedyną kobietą, która nie straciła wewnętrznej harmonii, bo nie była skażona grzechem pierworodnym. Co to znaczy, że nam, kobietom, brakuje harmonii?
– Oznacza to, że do końca życia będzie w nas trwała walka pomiędzy miłością a egoizmem, pomiędzy wyjściem do innych a „zatrzaśnięciem się” w sobie. Skutkiem grzechu jest również to, że mamy trudność z odkryciem naszych możliwości i pragnień. Maryja uczy nas, że aby je poznać, potrzebujemy spotkania z miłością Tego, który nas sobie wymarzył, ukochał, powołał do życia. Opierając się na Bożej miłości, stajemy się coraz bardziej spójne, harmonijne, spełnione, wolne, odważne, „przebojowe” – bo Jego miłość ku nam jest stała, pewna, stabilna, nieodwołalna!
 
Ile przymiotników! I to na jednym wdechu.
– To kalka językowa. Przez dwanaście lat mieszkałam we Włoszech, a włoski jest bardzo bogaty w synonimy (uśmiech). Dzięki temu łatwiej opisywać rzeczywistość.
 
Maryja jest oczywiście przykładem wyćwiczenia tych cech w stopniu doskonałym.
– Jak najbardziej. Maryja jest właśnie taka, jaką powinna być każda kobieta, bo tak nas sobie wymarzył Bóg. W odkrywaniu bogactwa zasobów własnej kobiecości i w zaprzyjaźnianiu się z Maryją bardzo pomogła mi intuicja św. Jana Pawła II, wyrażona w Mulieris dignitatem, że pełnia łaski, która została udzielona Maryi z Nazaretu, oznacza „pełnię doskonałości tego, co kobiece”. Od tego momentu zaczęło się moje pełne pasji poszukiwanie i odkrywanie własnej i innych kobiecości w „pełni Maryi”. Bo Maryja najpełniej z nas jest Kobietą. To krystaliczne piękno kobiecości.
 
To jeszcze te komplementy, których nie zdążyła Siostra wymienić…
– Dla Maryi? Zawsze! Ona jest spójna, naturalna, autentyczna, przejrzysta, pełna miłości, czystości, prawdy, piękna… Uczmy się od Niej.
 


s. Anna Maria Pudełko
Należy do Instytutu Królowej Apostołów dla Powołań (apostolinek), czyli zgromadzenia pomagającego młodym odkrywać sens życia i powołanie oraz wspierającego kapłanów i osoby konsekrowane. Jest autorką audiobooków: Maryja wie lepiej. Rozważania różańcowe dla każdej kobiety i Kobieta w pełni szczęśliwa. Rozważania na podstawie litanii loretańskiej do NMP. Towarzyszy kobietom i pomaga im zaprzyjaźnić się z Maryją. Mieszka w Skierniewicach. Więcej na apostolinki.pl
 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki