Nie dlatego, żeby dolewać oliwy do ognia partyjnych sporów i tym bardziej nie po to, żeby stawać po jednej ze stron. Jest mi do takich postaw bardzo daleko. Podczas konferencji premier Beaty Szydło, ministra SW Mariusza Błaszczaka i ks. prof. Waldemara Cisły padło jednak bardzo istotne pytanie dotyczące „korytarzy humanitarnych”, a więc sprawy ściśle kościelnej. Nie będę się szczegółowo odnosił do wypowiedzi polityków. Zresztą w tej sprawie pisałem już wielokrotnie. Odnosiłem się do nich tylko ze względu na opór, jaki rząd postawił idei „korytarzy humanitarnych” w Polsce. Przypomnę, że „korytarze”, o których tu jest mowa, to próba przeniesienia do Polski modelu włoskiego. Polega on na pomocy poszkodowanym przez wojnę nie tylko tam, gdzie są (szczególnie jeśli ich miasto znajduje się w całkowitej destrukcji), ale także w Europie. Przyznaje się najpierw legalne wizy humanitarne ludziom, którzy potrzebują pomocy (szczególnie tej medycznej), a następnie transportuje się ich do Europy. To dotyczy stosunkowo niewielkiej grupy ludzi, najbardziej poszkodowanej, aby zapewnić im konieczną pomoc. Obok włoskich katolików do projektu dołączył niedawno Kościół we Francji. Również polski episkopat zaproponował to rozwiązanie, ale strona rządowa nie zgodziła się, aby wprowadzić je w życie. Podczas wspomnianej konferencji pani premier powiedziała: „Najskuteczniejsza jest pomoc i najbardziej efektywna, jeśli udziela się jej tam, na miejscu”. Zdanie rządu jest nam już znane od dawna. Natomiast zdziwiły mnie słowa ks. prof. Cisły, który również zanegował ideę „korytarzy” w Polsce. To stoi w sprzeczności ze stanowiskiem polskich biskupów, nie wspominając samego papieża, który do tej konkretnej pomocy wzywał Kościół w Europie. W liście pasterskim do podjęcia tego zadania wezwał też kard. Nycz. Również w tej sprawie „Przewodnik Katolicki” stoi mocno po stronie Kościoła.