Logo Przewdonik Katolicki

Rodziny proboszcza

Tomasz Królak
Fot. Magdalena Książek. Tomasz Królak wiceprezes KAI.

Wokół nas coraz więcej rozwodów. Rozpadają się związki z długim stażem, jak i te bardzo świeże. Mentalność rozwodowa kwitnie.

Samorealizacja – oto słowo naszych czasów, oto ubóstwiana i odmieniana przez wszystkie przypadki dewiza młodych Europejczyków. Samorealizacja podpowiada zaś przede wszystkim dążenie do posiadania i brak gotowości do wyrzeczenia się czegoś dla wyższego dobra. Małżeństwo nie jawi się jako dobro na tyle istotne, by wyrzekać się dlań poczucia „wolności” czy „niezależności”. Tak, współczesna kultura, która podpowiada, że wszystko jest tymczasowe i „na wymianę”, na tyle skutecznie skołatała młode umysły, że w podobnych kategoriach zaczyna w nich funkcjonować małżeństwo: jeśli zaczyna się psuć, to nie warto go reperować, lecz nastawić się na coś nowego.
Także w katolickiej Polsce coraz mocniej zakorzenia się opór przed sakramentalnym małżeństwem, rozpowszechnia zaś model partnerski, nawet wtedy, gdy nie ma przeszkód do zawarcia ślubu kościelnego.  A jeśli już, to po ślubie coraz częściej bywa – jak wspomniałem wyżej – niezbyt wesoło.
Badania Głównego Urzędu Statystycznego dowodzą, że od 1980 r. systematycznie spada liczba małżeństw (z 307 tys. do 189 tys. w 2015 r.) i wzrasta liczba rozwodów (od 39 tys. w roku 1980 do 67 tys. w 2015). Od 1980 r. wzrasta liczba dzieci pozamałżeńskich: trzydzieści sześć lat temu stanowiły one 4,8 proc. ogółu urodzonych,  natomiast w 2015 r. – już 24,6 proc. (co oznacza wzrost o 500 proc.).
Kryzys małżeństwa jest w Polsce faktem. Dobrze, że dwa niedawne, watykańskie synody o rodzinie uruchomiły niezbyt może głośną, ale widoczną jednak debatę o przygotowaniach do małżeństwa. Mam nadzieję, że do ożywienia dyskusji, a przede wszystkim wprowadzenia konkretnych zmian w tej dziedzinie, przyczynią się sobotnie słowa Franciszka. Przemawiając do proboszczów, którzy wzięli udział w kursie przygotowanym przez Trybunał Roty Rzymskiej, papież mówił m.in., że konieczne jest autentyczne wprowadzenie w sakrament małżeństwa, obejmujące przygotowanie do małżeństwa, jego celebrację i lata bezpośrednio po jego zawarciu.
Owszem, można się zastanawiać, na ile kursy przedmałżeńskie są w stanie wpłynąć na mentalność młodych ludzi wychowanych w dobie antymałżeńskiej kultury. Można też powątpiewać, czy tych kilkanaście świetnie nawet zaprogramowanych spotkań z duszpasterzami i doradcami życia rodzinnego stworzy wystarczającą duchową przeciwwagę dla tych zwłaszcza narzeczonych, którzy ze swoich domów wyszli z piętnem rodzinnej dysfunkcji. Ale wydaje się, że właśnie w czasach kryzysu rodziny rola kursów przedmałżeńskich znacząco wzrasta. Z tego też powodu na proboszczach spoczywa nie tylko wielka misja duszpasterska ale wręcz – cywilizacyjna. Jej celem jest przerwanie łańcucha fatalnych następstw: wzrostu rozpadających się małżeństw „owocujących” coraz większą liczbą zranionych dzieci, które z kolei niezdolne są do tworzenia trwałych związków. Nie wierzmy w taki determinizm. Zastanówmy się, jak pomóc proboszczom.
 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki