O tym socjologu, filozofie, teologu, wykładowcy słyszało wielu, ale niewielu dogłębnie zna jego twórczość. Jego pisarstwo nie należy do najłatwiejszych i trudno jest człowiekowi nieobeznanemu z filozoficzno-teologicznymi esejami docenić głębię ukrytej w nich myśli. Przyznaję: byłam wśród tych, którzy ze wstydem i żalem odkładali książki Halíka na półkę. Dwóch ostatnich na półkę odłożyć się nie da.
Żyć z tajemnicą i Żyć w dialogu powstały, gdy ich autor postanowił przejrzeć na nowo swoją twórczość, wybierając z niej myśli i porządkując je wokół kilkunastu tematów. Ks. Halík nie prowadzi nas przez świat wiary, pełen lukrowanych aniołków i uśmiechniętych świętych, ale pełen zwątpienia, ciemności, zniechęceń. I przekonuje, że tak właśnie ma być, że w naszych ciemnościach jesteśmy bezpieczni.
Nie jesteś pewien? Świetnie!
Wiara jest tajemnicą – to jedna z najważniejszych tez w myśli Halíka. „Tajemnica” oznacza, że niczego nie możemy być w niej pewni. Nie zaspokaja naszego poczucia bezpieczeństwa. Nie odpowiada na pytania, przeciwnie, stawia pytania, na które odpowiedzi nie znajdziemy. Nie daje się zamknąć w żadnych zewnętrznych czy wewnętrznych zakazach i nakazach. Nigdy nie będzie zaspokojona, nie zyska pewności. „Żywa wiara, wiara w żywego Boga – w odróżnieniu od czci oddawanej bożkom – ma zawsze postać pytania o Boga, a zarazem szukania siebie samego, próby zrozumienia samego siebie – pisze Halík. – Niepokój tych pytań jest pulsem naszego pobytu na ziemi: tutaj nic nie może go uspokoić, uspokoi go dopiero Bóg swoją wiecznością; chęć zatrzymania tego pulsu – również za pomocą «religijnych pewności» – oznacza zejście z drogi wiary”.
Cuda się nie dzieją? O to chodzi!
Żywa wiara nigdy nie będzie łatwa: podlega zranieniom i kryzysom. Dopiero wtedy jest wiarygodna, gdy widać w niej „blizny po gwoździach”. „Tym właściwym miejscem dla wiary nie jest cud, ale nieobecność cudu – pisze Halík. – Wiara wzbudzona lub przywołana cudem nie wydaje mi się zbyt ciekawa. Wiara staje się prawdziwie wiarą tam, gdzie cuda (nawet gdybyśmy ich gorąco pragnęli) się nie dzieją. (…) Prawdziwym wyzwaniem dla wiary jest raczej odwrotność cudu; sytuacja, w której sprawy toczą się w przeciwnym kierunku, niżbyśmy to sobie wyobrażali i życzyli. Dopiero wtedy bowiem stoimy na skrzyżowaniu decyzji, czy skłonić się ku wierze, że «Boga nie ma» albo że człowiek jest Mu obojętny – czy też zrozumieć, iż najwłaściwszą szansą dla owego «kryzysu religijnego» byłoby otwarcie się naprawdę, że Bóg jest całkiem inny, niż wyobrażaliśmy Go sobie do tej pory”.
Wątpisz? Nie bój się!
Wątpliwości są według ks. Halíka niezbędne prawdziwej wierze. Wiara bez wątpliwości stałaby się bezduszną praktyką i ideologią. Trzeba mieć świadomość, że zwątpienie pojawi się wszędzie tam, gdzie jest człowiek niepewny tego, czy potrafi właściwie przyjąć i zrozumieć Boże Objawienie. „Obawiam się i unikam «niezachwianych», ponieważ czuję od nich chłód śmierci i wrogość wobec życia, wobec jego dynamiki, ciepła i różnorodności; unikam ich, bo po prostu nie wierzę w deklarowaną pewność ich wiary. Nic na to nie mogę poradzić: za murem ich niezłomności wyczuwam kurczowo tłumione pytania i nierozwikłane problemy, nierozstrzygnięte wewnętrzne konflikty, przed którymi daremnie szukają ucieczki w walce z «inaczej myślącymi»” – pisze ks. Halík, podkreślając, że nasze wątpliwości nigdy na ziemi się nie skończą. Bóg nie jest przedmiotem, który można znaleźć i posiadać, ale Tajemnicą, która nie ma końca.
„Bóg umarł”? Bardzo dobrze!
Halík nie boi się głosów o „śmierci Boga”. „«Bóg umarł» w naszej kulturze, w języku ludzi współczesnych; „myśmy Go zabili”, banalizując Jego imię i czyniąc je niewiarygodnym, wypisując je na naszych bojowych sztandarach, przemycając jako trik reklamowy do politycznej propagandy naszych mocarstwowych interesów, kalając Go w broszurkach natrętnej „dowodliwości” i bigoteryjnej mazi wyświechtanych sentymentalnych określeń” – pisze. „Śmierć Boga” jest śmiercią banalnego boga nowożytności – i wydarzenie to może być dla wiary chrześcijańskiej wyzwalające. Wyzwolenie to dalekie jest jednak od jakiegokolwiek triumfu, jest raczej wezwaniem do poszukiwania, do pracy intelektualnej, zachętą do „wypłynięcia na głębię”.
Bóg nie wysłuchał? Doskonale!
Halík w swoim pisaniu o wierze doprowadza nas niezwykle daleko poza granicę zwyczajnego zaufania. Pisze nawet o „błogosławieństwie niewysłuchanej modlitwy”. „Dopiero poprzez to doświadczenie człowiek staje na prawdziwym progu wiary. Jeśli (nierzadko w skrytości i bez przyznania się) uważał Boga za automat, pełniący posłusznie i bezbłędnie jego życzenia, to teraz przekonał się, że w taki sposób «Bóg nie funkcjonuje», że taki bóg, jako niezawodnie działający sprzęt w gospodarstwie domowym, naprawdę nie istnieje. Jeśli więc takiego boga i taką religię odrzuci, uczyni bardzo dobrze. Dopiero wtedy otwiera się szansa zrozumienia – która jednak nie jest i nie będzie szeroką drogą, jaką kroczy wielu – że w wierze i w modlitwie chodzi raczej o to, abyśmy to my naprawdę starali się zrozumieć Boże życzenie oraz czerpać siłę, mądrość i wielkoduszny zapał i umieli dawać im pierwszeństwo przed naszymi własnymi życzeniami i żądaniami”.
Książki Halíka to nie jest prosta konkordancja jego twórczości. To książki dla księży, którzy szukają pomysłu na wielkopostne rekolekcje. To książki dla świeckich, którym solidnych rekolekcji brakuje – akurat na Wielki Post.