Logo Przewdonik Katolicki

Błogosławił protestujących

Ks. Artur Stopka
ks. Roman Kotlarz / rys. A. Kurasińska

Przeciwstawiał się komunistom, bronił godności protestujących robotników, swoje życie poświęcił służbie Bogu i bliźnim. Kim był ten zapomniany bohater?

„Człowiek nie chce być robotem, człowiek chce być człowiekiem. To jest teoria? Nie, to jest życie. To jest prawda wygłoszona wczorajszego dnia. To jest prawda dzisiaj odczytana przez Kościół, którą my dzisiaj czytamy przed obliczem i oczyma waszymi, przed ludem naszym, te problemy rozważamy, bo któż wam to powie, któż wam to odczyta, któż wypowie to, co trzymacie w korcu głęboko, bo nie macie może odwagi odczytać światu, tego co was boli, co dręczy wasze serca, wasze sumienia”.
Czyje to słowa? Brzmią podobnie do tych, które Jan Paweł II wygłosił w Gdańsku do ludzi pracy podczas swej pielgrzymki do Ojczyzny w roku 1987. Mówił wtedy, że w Polsce podjęto ogromny wysiłek, zmierzający do tego, by ludzkiej pracy przywrócić jej pełny wymiar osobowy i społeczny. A potem dodał: „Starałem się w swoich słowach mówić o was i mówić za was”.
 
Zapomniana ofiara
Zacytowane wyżej słowa zostały wypowiedziane ponad dziesięć lat wcześniej. To fragment kazania wygłoszonego przez ks. Romana Kotlarza. Księdza, o którym jego biograf, Szczepan Kowalik, napisał m.in. artykuł: Zapomniana ofiara bezpieki. Teraz jego postać zostanie przypomniana. Powstanie o nim film fabularny. Zdjęcia rozpoczną się już w czerwcu, w 40. rocznicę tragicznych wydarzeń, które miały miejsce w Radomiu w 1976 r. Z tymi wydarzeniami związana jest śmierć ks. Kotlarza, której okoliczności wciąż czekają na wyjaśnienie. Zmarł w wieku 48 lat. Niespełna dwa miesiące po tym, jak ze stopni kościoła Świętej Trójcy w Radomiu pobłogosławił protestujących robotników.
Ks. Kotlarz urodził się w roku 1928 w Koniemłotach koło Staszowa. Do seminarium duchownego w Sandomierzu wstąpił w roku 1948, kierowany, jak sam napisał, „troską o własną duszę i najbliższe mi, a także wszystkie inne”. Sześć lat później przyjął święcenia z rąk bp. Jana Kantego Lorka. Jego przełożeni zauważyli, że miał talent plastyczny. Prowadził albumy, w których w formie rysunkowej odnotowywał i komentował wydarzenia, które uważał za ważne. Np. 17 stycznia 1960 r. odnotował wyrzucenie katechezy ze szkół. „Szkoła Osiny, Tychów Stary. Lekcje religii na wygnaniu” – zapisał.
Okazał się dobrym i chętnie słuchanym kaznodzieją. Szczepan Kowalik zwrócił uwagę, że ks. Kotlarz mówił emocjonalnie, prostym językiem, bez owijania w bawełnę, odnosząc się do otaczającej go rzeczywistości. Np. w 1954 r. tak zwracał się do młodych: „Nie wierzcie w to, co wam mówią w szkołach, że Boga nie ma i nie było na ziemi. Bóg był, jest i będzie, a historia jest zmienna. Jaki by nie był rząd, który prześladuje Kościół katolicki, długo nie powojuje... Państwo, które wojuje z Bogiem, upaść musi tak jak Hitler”.
 
Szkodliwy dla państwa
Jego temperament i ogromne zaangażowanie, z jakim podchodził do każdego zadania, nie zawsze znajdowały zrozumienie u innych duchownych. Zachowała się prośba jednego z jego proboszczów, aby biskup „nie czekał do wiosny, ale skorzystał już z tej sposobności, że ksiądz Kotlarz zachorował, by dał go na parafię łatwiejszą z energiczniejszym proboszczem”.
Szybko naraził się ówczesnym władzom państwowym, które stanowczo sprzeciwiły się „dalszemu kierowaniu ks. Kotlarza w środowisko miejskie, podmiejskie lub do osady” i dopuszczały co najwyżej, by był wikariuszem w parafii wiejskiej „jeżeli Ksiądz Biskup uzna, że nie będzie tam prowadził szkodliwej działalności dla państwa”. W ciągu pierwszych siedmiu lat kapłaństwa ks. Kotlarz pracował w sześciu parafiach. Wreszcie trafił do Pelagowa pod Radomiem, gdzie zastępował chorego proboszcza.
Prowadził bardzo skromne życie, ale w czasie jego pobytu pelagowska parafia znana była z bardzo uroczystych procesji i dożynek. Władze państwowe nie były zadowolone. W roku 1970 poinformowały kurię o wszczęciu postępowania „w sprawie szkodliwej dla państwa działalności ks. Romana Kotlarza z Pelagowa”.
 
To nie przypadek
25 czerwca 1976 r. przed południem ks. Roman Kotlarz znalazł się w Radomiu. Tego dnia doszło w mieście do wielkiej akcji protestacyjnej, w której wzięło udział około 20 tys. osób, wśród których znaleźli się pracownicy kilkudziesięciu przedsiębiorstw, studenci i uczniowie. Bezpośrednią przyczyną strajku i zamieszek była zapowiedź drastycznej podwyżki cen żywności. W niektórych życiorysach ks. Kotlarza można przeczytać, że znalazł się wśród protestujących przypadkiem. On sam jednak, w liście adresowanym do prymasa Polski Stefana Wyszyńskiego stwierdził stanowczo, że o 9.35 znalazł się „świadomie i dobrowolnie w ogromnej rzeszy strajkujących z Zakładów Metalowych Waltera”. Wyjaśniał dalej: „Przez kilka chwil, w sutannie, maszerowałem środkiem ulicy, raz po raz pozdrawiano mnie: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Dziękujemy księdzu! Bóg zapłać! Odpowiadałem: Na wieki wieków! Szczęść Boże!”. Potem pobłogosławił protestujących ze schodów kościoła pw. Świętej Trójcy.
Gdy dowiedział się o represjach, jakie spotkały uczestników radomskich protestów, zaczął o tym mówić podczas niedzielnych kazań. Został wezwany na rozmowę ostrzegawczą do prokuratury w Radomiu. Nie pomogło. Wkrótce na plebanii zaczęli się pojawiać nocą „nieznani sprawcy”, którzy kilkakrotnie pobili ks. Kotlarza. Stan jego zdrowia w ciągu kilku tygodni bardzo się pogorszył. 15 sierpnia 1976 r. zasłabł podczas Mszy św. Został odwieziony do szpitala, gdzie trzy dni później zmarł. Lekarz przeprowadzający sekcję zwłok jako przyczynę śmierci podał „obustronne krwotoczne zapalenie płuc”.
W 1991 r. Jan Paweł II w Radomiu stwierdził m.in.: „Można powiedzieć, że rok 1976 stał się wstępem do dalszych wydarzeń lat osiemdziesiątych. Kosztowały one wiele ofiar, aresztowań, upokorzeń, tortur (zwłaszcza praktykowanych pod nazwą „ścieżki zdrowia”), śmierci (między innymi jednego z sandomierskich duszpasterzy) – poprzez to wszystko torowały drogę ludzkiemu pragnieniu sprawiedliwości”. Choć nie użył nazwiska, nikt nie miał wątpliwości, o jakim „sandomierskim duszpasterzu” mówił papież. O ks. Romanie Kotlarzu.
 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

  • awatar
    Zyszek
    18.02.2016 r., godz. 18:13

    Slyszalem o nim pocichu sie mowilo super ze piszecie

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki