Ta wielka mistyfikacja w sposób dosłowny i symboliczny została zdekonspirowana na krótkim filmiku, który pokazał sekwencję następujących po sobie zdarzeń w trakcie nocnych zajść przed Sejmem. Najpierw pierwszy ktoś odpala świecę dymną, za chwilę w to miejsce podchodzi drugi ktoś i kładzie się na ziemi, udając ofiarę, za moment trzeci ktoś przebiega obok niego z biało-czerwoną flagą, parę sekund później czwarty ktoś, młoda dziewczyna, podbiega do leżącej ofiary i sprawdza, czy daje oznaki życia. Wszystko to filmuje kamera. Gdy ekipa filmowa kończy swoją misję, wszyscy ktosie, łącznie z ofiarą, przybijają sobie piątkę i odbiegają. Ale dzięki nim światowa opinia publiczna będzie mogła zobaczyć na własne oczy tę złą Polskę.
Nie dworuję sobie z tego. Zajścia w Sejmie sprokurowane na potrzeby zagranicy mają przecież swoją wewnętrzną dynamikę, która szuka spełnienia w realnym fizycznym konflikcie na ulicy. Co prawda wydaje się, że nie ma jeszcze specjalnych warunków dla takiego scenariusza i że ogień zostanie doraźnie ugaszony, to przecież drapieżniki poczuły już krew.
Ktoś powie, że to nic nowego, że dwa główne plemiona polityczne toczą swą wojnę już od dawna, w zasadzie prawie od początku swojego istnienia, i obydwa plemiona ten konflikt skwapliwie podtrzymują, bo dobrze on służy organizowaniu ich elektoratów.
Wszystko to prawda, ale ani to bezpieczne, ani dobre. Nie jest bezpieczne, bo to łatwo może się wyrwać spod kontroli. Nie jest dobre, bo tworzy głębokie podziały, które nie są do końca realne i autentyczne. Bo przecież ani z jednej strony nie są sami „ubecy” i „sprzedawczycy”, ani z drugiej sami „awanturnicy” i „aroganccy cynicy”. A przecież pogłębianie się tego podziału grozi wprost zachowaniu narodowej wspólnoty. I to o nią przede wszystkim chodzi, i o ten wybór Polaków sprzed roku, wybór Polaków, którzy głosowali za zmianą, i z wielką nadzieją na dobrą zmianę. Mówiąc więc najkrócej nie chodzi o obronę Rządu PIS-u, ale obronę wyboru Polaków i ich nadziei.
Prezydent Andrzej Duda rozpoczynając swoją misję, powiedział, że najważniejsze jest dla niego odbudowanie wspólnoty. Nie wiem, czy powiedział to z pełną świadomością tego, co go czeka, ale na pewno trafił w samo sedno. Oczywiście nie jest to tylko jego zadanie.