Logo Przewdonik Katolicki

Święty od internetu

Joanna Mazur

Martwisz się, że twój nastolatek całymi godzinami przesiaduje przed komputerem? A może poszedł w ślady sługi Bożego Carlo Acutisa i głosi Ewangelię aż po krańce internetu?

Z pozoru nie różnił się od swoich rówieśników. Jak wielu z nich był aktywnym uczniem, miał zgraną paczkę przyjaciół, interesował się informatyką i internetem. Uwielbiał oglądać kreskówki i grać w gry wideo. Sam kręcił filmy, rysował komiksy i tworzył strony internetowe. Próbował swoich sił w grze na saksofonie. Uwielbiał zwierzęta – hodował cztery psy, dwa koty i rybki. Było jednak coś, co odróżniało go od przeciętnego nastolatka. Wiedział, że dla Boga każdy jest wyjątkowy. „Wszyscy rodzą się jako oryginały, ale wielu umiera jako fotokopie” – to zdanie powtarzał często. Carlo nie zatrzymał się na powierzchni zainteresowań i hobby, ale zapragnął żyć czymś o wiele głębszym i piękniejszym – Ewangelią. A konkretniej – żył spotkaniem z żywym Bogiem. Często powtarzał: „Być zawsze zjednoczonym z Jezusem, oto mój plan na życie”.
 
Ewangelizacja online
Jego talent informatyczny zadziwiał wielu. Pewien włoski programista, z którym współpracował powiedział o nim: „Miał takie zdolności do pisania programów komputerowych, że prawie mnie zawstydzał”. Carlo wiedział, że za pośrednictwem internetu można zmienić czyjeś życie na lepsze. Zdawał sobie sprawę, że dzięki niemu ktoś może uwierzyć w Jezusa, dlatego właśnie Jemu oddał swój talent, aby go pomnożyć, a nie zakopywać w ziemi. Stworzył stronę, na której w piękny i nowoczesny sposób przedstawił wszystkie potwierdzone przez Kościół cuda eucharystyczne. Zaprojektował też wystawę o aniołach i demonach, niebie, piekle i czyśćcu. Swoim talentem służył przy tworzeniu watykańskiej strony internetowej. „Wykorzystywał jeden z nowoczesnych środków komunikacji międzyludzkiej, jakim jest internet, gdyż posiadał nadzwyczajną wiedzę informatyczną. Pomógł nam, z wielkim zaangażowaniem i poświęceniem, stworzyć stronę Vatican.va” – wspomina sekretarz Papieskiej Akademii Kultu Męczenników. Ks. Dario Edoardo Viganò, prefekt Sekretariatu ds. Komunikacji, powiedział o Carlo takie słowa: „Ten chłopiec sprawił, że jeszcze lepiej zrozumiałem, jak bardzo ważne jest dzisiaj współdziałanie cyfrowe”.
Carlo zdawał sobie sprawę, jak potężnym narzędziem ewangelizacji jest internet. Wiedział, że nawet jeden post w mediach społecznościowych jest w stanie odmienić czyjeś życie. Dla niego jednak najważniejszymi znajomymi i siecią kontaktów pozostawali święci, którzy według niego byli „najbardziej wyspecjalizowanymi przyjaciółmi”. Często odwoływał się do przykładu błogosławionej Chiary Luce Badano, Cecyli Eusepi i Mari Isoardo. Rozczytywał się także w dziełach św. Franciszka, św. Antoniego i św. Ojca Pio.
 
Autostrada do nieba
Carlo był zakochany w Eucharystii – uczestniczył w niej codziennie od siódmego roku życia, kiedy to przyjął Komunię św. po raz pierwszy (trzy lata wcześniej niż inne dzieci we Włoszech). Uważał, że jest to jego „autostrada do nieba”. Spowiadał się co tydzień, jak gorliwy zakonnik. Miał sobie za złe rozproszenia podczas codziennego odmawiania różańca. Długie godziny spędzał także na adoracji Najświętszego Sakramentu. Twierdził, że „stojąc przed Jezusem w Eucharystii, stajemy się święci”. Żył w nieustannym zadziwieniu faktem przeistoczenia, co komentował – „Jezus postępuje bardzo oryginalnie, ponieważ chowa się w malutkim kawałeczku Chleba. Tylko Bóg może zrobić coś tak niewiarygodnego”.
Carlo w swoim otoczeniu miał wiele osób o odmiennych poglądach religijnych. Rajesh, wyznawca hinduizmu, pod wpływem świadectwa chłopca przyjął chrzest. Wspomina: „Carlo mawiał, że moja przyszłość będzie szczęśliwsza, jeśli zbliżę się do Jezusa. Uczył mnie, korzystając z Biblii i katechizmu. Wszystkie kwestie wyjaśniał tak błyskotliwie, że wzbudził we mnie entuzjazm dla zagadnienia sakramentów. Zaraził mnie swoją głęboką wiarą i rozpalił ją w mojej duszy”. Za jego przykładem poszło wielu innych wyznawców tej religii.
Jego życie wiarą przejawiało się nie tylko pragnieniem przebywania przy Bogu, ale miało też bardzo praktyczny wymiar. Carlo posługiwał w stołówce dla ubogich oraz wspierał bezdomnych, którzy mieszkali w jego okolicy. Codziennie przygotowywał dla nich kanapki, aby rozdać je w drodze do szkoły. Podobnie robił z jałmużną, którą uważał za jeden z filarów życia duchowego. Wielu rówieśnikom dawał bezpłatne korepetycje i zachęcał do włączania się w wolontariat na rzecz ubogich.
Jego życie poświęcone w całości Panu Bogu skończyło się bardzo szybko, bo już w wieku 15 lat. Na początku października 2006 r. zdiagnozowano u Carla białaczkę 3 typu, choć początkowo podejrzewano zwykłe przeziębienie. Chłopiec nie załamał się, ale ofiarował swoje cierpienie za Kościół i papieża. Choroba postępowała bardzo szybko i zmarł już 12 października. Jeszcze przed śmiercią powiedział: „Cieszę się, że umieram tak wcześnie, bo nie zmarnowałem ani minuty życia na rzeczy, które nie podobałyby się Bogu”. Zgodnie ze swoim życzeniem został pochowany w Asyżu.
 
Proces beatyfikacyjny
24 listopada w Mediolanie został zamknięty diecezjalny etap procesu beatyfikacyjnego. Cała dokumentacja trafiła już do Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, gdzie zostanie dokładnie rozpatrzona. Carlo może stać się już za kilka lat patronem internetu. Jest nim już co prawda św. Izydor, ale on żył w czasach, gdzie o internecie jeszcze nikt nie śnił.
Życie Carlo to dowód na to, że Bóg nie ogranicza świętości do osób, które izolują się od świata i żyją w zupełnej ascezie. On powołuje także tych, którzy potrafią wykorzystywać najnowsze zdobycze techniki na Jego większą chwałę. I nie potrzeba wcale czynić wielkich dzieł, ale wystarczyć być sobą, rozwijać talenty i wiernie wypełnić to, do czego Bóg nas zaprosił. Także online.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki