Logo Przewdonik Katolicki

Podatki są potrzebne

Michał Szułdrzyński

Płacenie rozsądnych podatków jest nie tylko prawnym, ale też moralnym obowiązkiem. Ten, kto uchyla się od ich płacenia wcale nie jest sprytny, lecz okrada innych, którzy muszą zapłacić więcej

Przy okazji obniżania przez Sejm kwoty wolnej od podatku części Polakom znów przez nasz kraj przetoczyła się dyskusja dotycząca tego, dlaczego właściwie obywatele przekazują państwu część swoich dochodów. I jak zawsze obecne były w niej poglądy skrajne.
Radykalni liberałowie więc krytykowali w ogóle podatki, oburzając się jakimkolwiek pomysłom na podwyższenie płaconych przez obywateli danin. Argumentowali więc, że prawo własności jest święte, że państwo nie ma żadnych własnych pieniędzy, a to, co ma, kradnie obywatelom. Z drugiej strony odezwały się głosy mówiące o tym, że trzeba radykalnie podnieść podatki Polakom, szczególnie tym, którzy zarabiają nawet trochę lepiej niż średnia krajowa, ponieważ obowiązkiem państwa jest przymuszanie obywateli, których horyzont nie sięga poza czubek własnego nosa, do tego, by podzielili się swym majątkiem z najuboższymi.
Dyskusje podatkowe to jedne z najbardziej dogmatycznych debat, jakie toczą się w krajach Zachodu. Zarówno podatkowa prawica, jak i podatkowa lewica bardzo mocno wierzą w swoje słuszne poglądy i trudno dotrzeć do ich zwolenników z kontrargumentami. Dlatego, by sprawę trochę uporządkować, warto zauważyć, że materia podatkowa to sfera, w której poglądy, a nawet dogmaty muszą zderzać się z rzeczywistością.
Po pierwsze, warto odpowiedzieć zwolennikom skrajnego liberalizmu, że państwo ściągając podatki, nie okrada obywateli z pieniędzy, które należą tylko do nich, ponieważ gdyby nie było państwa, prawdopodobnie nie mieliby oni żadnego majątku. Tak się bowiem składa, że kapitalizm, czyli system gospodarczy oparty na prywatnej własności, w którym możliwe jest niemal nieograniczone pomnażanie majątku, możliwy był tylko w państwach, w których istniały silne władze i przejrzyste, ale też ściśle egzekwowane prawo. Dzięki temu, ludzkość przeszła z etapu, w którym jedynym sposobem na bogacenie się było podbijanie, czyli okradanie innych, ku epoce, w której można się bogacić, gdy inni również się bogacą. Ale bez państwa to nie byłoby możliwe. To państwo tworząc pewne ramy – na przykład dając prawo, sądy czy troszcząc się o wartość pieniądza – w ogóle umożliwia indywidualną aktywność gospodarczą. A zatem państwo nie okrada obywatela przez podatki, lecz ono w ogóle stwarza ramy, dzięki którym można się bogacić. Państwo umożliwia więc wolną i nieskrępowaną działalność biznesową i przez to ma prawo pobierać podatki na własne utrzymanie. Ale tutaj znów dochodzimy do innej sprzeczności.
Pojawiają się bowiem z drugiej strony skrajne tendencje by maksymalnie więc podnosić podatki. To jednak ma co najmniej dwie wady. Po pierwsze, gdy państwo odbiera obywatelowi zbyt dużo, ci bardziej aktywni tracą wszelką motywację do tego, by pracować i się bogacić. Innym ryzykiem jest to, że na ogół – a tak się dzieje w Polsce – ci naprawdę najbogatsi zrobią wszystko, by w ogóle nie płacić podatków. W efekcie system staje się jeszcze bardziej niesprawiedliwy, bo miliarderzy uciekają z systemu, chroniąc się w rajach podatkowych. A państwo, w którym mieszkają, nie ma zupełnie nic z ich bogactwa. Jak wszędzie, potrzebny jest więc złoty środek.
W tej sprawie sporym rozczarowaniem było dla mnie milczenie moralnych autorytetów. Przy okazji takich dyskusji warto bowiem przypominać, że płacenie rozsądnych podatków jest nie tylko prawnym, ale też moralnym obowiązkiem. Ten, kto uchyla się od ich płacenia, wcale nie jest sprytny, lecz okrada innych, bo przez niego, pozostali muszą zapłacić więcej, by państwo mogło działać. Przy takich okazjach warto sobie w ogóle przypomnieć, że podatki bywają potrzebne.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki