Urodził się 15 września 1858 r. w Strasburgu, w arystokratycznej rodzinie katolickiej. W wieku sześciu lat zostaje sierotą. Dziadek, którego bardzo kocha, zabiera go do siebie. Od niego uczy się życzliwości i wspaniałomyślności, ukochania rodziny i ojczyzny. Jemu też zawdzięcza pociąg do nauki i przyrody.
Uczęszcza do liceum w Nancy. Powoli oddala się od wiary. W 1874 r. zamieszkuje u jezuitów w Paryżu, żeby studiować filozofię. Chce poświęcić się karierze wojskowej i wstępuje do szkoły Saint-Cyr. Są to lata obojętności. Nie uczy się. Prowadzi życie samotnika, włóczy się, rozczytuje w literaturze. Nie znajduje sensu życia. „W wieku siedemnastu lat byłem wielkim egoistą, kompletnie bezbożny, całym sobą pragnący zła”, napisze po latach.
„A jeśli Bóg istnieje?”
Ma 19 lat, kiedy umiera dziadek. Przeżywa to głęboko i boleśnie. Staje na bezdrożu, zaniedbuje się. Bawi się i używa, trwoni rodzinne dobra. Kończy jednak szkołę kawalerii w Saumur w wieku 20 lat W szkole oficerskiej znany był z lenistwa, rozrzutności, hucznych zabaw, które organizował. I z przedwczesnej otyłości, co przy niezbyt wysokim wzroście (167 cm) nie przydawało mu szczególnego powabu.
W wieku 23 lat, będąc już żołnierzem w randze podporucznika, trafił do Algierii, gdzie po raz pierwszy spotkał się z pustynią i z islamem. Był niezwykle poruszony, zarówno krajobrazem, jak i dyscypliną modlitewną muzułmanów, która pięć razy dziennie każe im padać na kolana i zanosić modły do Allaha. To wtedy zaczęło nurtować go pytanie, które miało zmienić wszystko: „A jeśli Bóg istnieje?”.
Zafascynowany kulturą arabską podporucznik Foucauld w 1882 r. opuszcza wojsko. Umawia się z rabinem Mardocheuszem, który się zgadza zostać jego przewodnikiem i w przebraniu wędrownego kupca żydowskiego przemierza Maroko. Wówczas był to kraj dla chrześcijan zamknięty. Reportaże z tej pełnej niebezpieczeństw podróży przyniosły mu duży rozgłos, a Towarzystwo Geograficzne w Paryżu honoruje go złotym medalem.
Karol ma więc za sobą wejście w świat islamu i judaizmu. Ale chrześcijaństwo, religia, z której wyrósł, wciąż czeka na dojrzałe odkrycie.
Jak w Nazarecie
Po powrocie do Paryża w 1886 r., za radą swojej kuzynki Marii, kontaktuje się z charyzmatycznym księdzem Huvelin, cenionym kierownikiem duchownym. Jest to spotkanie decydujące, Karol się nawraca. „Skłaniając mnie do podejścia do konfesjonału, udzieliłeś mi wszelkich dóbr, mój Boże! (...) Prosiłem o naukę religii, a on kazał mi uklęknąć, wyspowiadać się i zaraz przyjąć Komunię Świętą”.
Za radą ks. Huvelin pielgrzymuje do Ziemi Świętej, odwiedza Betlejem i Jerozolimę. Szczególne wrażenie wywiera jednak na nim duch Nazaretu i życie, które wiódł tam jego Mistrz: „Nie czułem się powołany do naśladowania Jego Życia publicznego, głoszenia Ewangelii, lecz do naśladowania życia ukrytego życia pokornego i ubogiego cieśli z Nazaretu”.
W czerwcu 1890 r. przeniósł się do ubogiego klasztoru filialnego Matki Bożej Śnieżnej w Akbes w Syrii, gdzie spędził sześć lat. Przebywał na rekolekcjach w klasztorach trapistów i benedyktynów. Ostatecznie w 1890 r. wstąpił do zakonu trapistów i przyjął imię Maria Alberyk. Czuje się szczęśliwy, ale tęsknota za naśladowaniem Jezusa z Nazaretu wciąż rośnie. Opuszcza trapistów i udaje się do Nazaretu, gdzie trzy lata pod imieniem Karola od Jezusa prowadzi życie kontemplacyjne przy klasztorze klarysek i posługuje jako służący, mieszkając w szopie i żyjąc bardzo ubogo. Godzinami trwa w cichej adoracji Najświętszego Sakramentu i rozmyślaniu nad Pismem Świętym. Marzy o powołaniu nowego zgromadzenia. ,,Żadnego szczególnego ubioru – jak Jezus w Nazarecie; nie mniej niż osiem godzin pracy dziennie (o ile możności ręcznej) – jak Jezus w Nazarecie; ani rozległych posiadłości, ani okazałych siedzib, ani wielkich wydatków, ani nawet hojnych jałmużn, ale skrajne ubóstwo we wszystkim – jak Jezus w Nazarecie. Jednym słowem we wszystkim twym wzorem – Jezus w Nazarecie”.
Brat chrześcijan, żydów, muzułmanów
Po powrocie do Francji, mając 43 lata, przyjął w 1901 r. święcenia kapłańskie, a następnie wyjechał do Beni-Abbes na południu Algierii, niedaleko granicy marokańskiej, służąc tubylcom pomocą. Podjął się pracy charytatywnej, walczył z niewolnictwem praktykowanym przez miejscową ludność. „Chcę przyzwyczaić wszystkich mieszkańców – chrześcijan, muzułmanów, żydów do tego, by mnie uważali za brata”.
W 1904 r. osiadł wśród Tuaregów, muzułmańskiego ludu koczowników i wśród nich, w masywie górskim Ahaggar w środkowej Saharze, zbudował pustelnię w Tamanrasset. Karol poznaje kulturę Tuaregów, z biegiem lat umacnia się przyjaźń miedzy nimi. Przekłada też Ewangelię na ich język. Uważa ich za braci i żyjąc wśród nich, staje się jednym z nich. Notuje: „To życie Nazaretu trzeba prowadzić nie w ukochanej Ziemi Świętej, ale wśród dusz najbardziej chorych, owieczek najbardziej opuszczonych. Tę Boską Ucztę, której kapłanem się staję nie powinno się odprawić dla braci, rodziców, bogatych sąsiadów, lecz dla kulawych, ślepych, ubogich, najbardziej opuszczonych, którym brak kapłanów”.
Błogosławiony
Zginął 1 grudnia 1916 r. w swojej pustelni zastrzelony przez członka muzułmańskiej sekty sufickiej sanusijja. Nie było jednoznacznych podstaw kanonicznych, by uznać jego śmierć za męczeństwo – był to raczej tragiczny incydent wojenny.
Na ołtarze wyniósł go Benedykt XVI w 2005 r. W uroczystości wzięła udział pochodząca z diecezji mediolańskiej cudownie uzdrowiona za jego wstawiennictwem kobieta.
Siedemnaście lat po śmierci Karola de Foucauld, w 1933 r. pięciu paryskich seminarzystów i księży udało się na Saharę, by tam prowadzić życie monastyczne oparte na regule, przyjmując nazwę Zgromadzenie Małych Braci Jezusa. Są obecni dziś w 44 krajach świata, a do Polski przybyli w 1972 r.
Duchowość Karola de Foucauld inspirowana jest ideą życia na pustyni. Filarami tej wewnętrznej drogi są: samotność, surowa asceza i kontemplacja, mające prowadzić do zjednoczenia z Bogiem. Charakteryzuje ją jednocześnie aktywność misyjna i świadectwo życia konsekrowanego, głównie przez pracę fizyczną, braterstwo i przyjaźń z ludźmi przy dostosowaniu się do stylu życia ubogich. Praca na własne utrzymanie ma być realizacją ślubu ubóstwa i naśladowaniem ukrytego życia Jezusa w Nazarecie.
Obecnie na całym świecie działa jedenaście zgromadzeń zakonnych, męskich i żeńskich oraz dziesiątki instytutów życia konsekrowanego i apostolskiego, które odwołują się do duchowości Błogosławionego. Są one obecne również w Polsce.
Memento
Bł. Karol napisał: „Wydaje mi się, że w Ewangelii nie ma słów, które by zrobiły na mnie głębsze wrażenie i bardziej przemieniły moje życie niż te: «Wszystko co uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, mnie uczyniliście» (Mt 25, 40)”. Tak, to te same słowa, które dziś tak często przywołuje papież, powtarzając, że to właśnie na tej podstawie będziemy kiedyś sądzeni…
Dla nas, Polaków, cenna wydaje się wskazówka Brata Morisa, żyjącego w naszym kraju duchowego brata Karola de Foucauld. Opierając się na obserwacji polskiej religijności, zwraca uwagę, że „wiara i życie chrześcijańskie nie opiera się tylko, ani przede wszystkim, na tradycjach przekazywanych w rodzinie, na rycie, który trzeba wypełnić, na jakiejś moralności, której staramy się przestrzegać. To wszystko jest z pewnością dobre, ale nasza wiara zakorzenia się przede wszystkim w Osobie Jezusa Chrystusa, Jezusa z Nazaretu, w Żyjącym, który zaprasza nas na spotkanie, aby Go ciągle lepiej poznawać, bardziej Go kochać, żyć z Nim, dla Niego, jak On”.
Droga, którą przebył Karol de Foucauld, wzrusza, intryguje i porywa. A także inspiruje w myśleniu o tym, jaki ton nadać dziś dialogowi między religiami, zwłaszcza z muzułmanami. Ale też coraz mocniej prowokuje nasz świat. Im bardziej pogrąża się on w egoizmie, tym jaśniej świeci gwiazda tego ewangelicznego radykała.