Logo Przewdonik Katolicki

Przepis na kardynała

Tomasz Królak
Fot. Martin Lejeune/epa_pap

Hasło „wychodzić na peryferie” stosuje Franciszek także do nominacji kardynalskich. Poszukując ewangelicznych radykałów, łamie schematy i zaskakuje.

Na trzecim konsystorzu papieża Bergoglia 19 listopada do kardynalskiego grona włączani są kolejni duchowni. Choć można wątpić, czy słowo „hierarcha” należy do jego ulubionych. Także to trzecie „rozdanie” dowodzi, że Franciszek nie szuka książąt Kościoła, lecz pasterzy znających zapach swoich owiec i towarzyszących im w drodze. Wydobywa ich z drugiego albo i trzeciego szeregu biskupów, czasami też mianuje „zwykłych” księży. Nie uznaje czegoś takiego jak stolice „tradycyjnie kardynalskie”, godnością tą obdarowując także biskupów z tych diecezji, w których nigdy nie było purpuratów. Dlatego i tym razem „swoich” kardynałów nie otrzymają Turyn czy Wenecja.
 
Błogosławione peryferie
Warto pamiętać, że to Jan Paweł II, który wyniósł do godności kardynalskiej 232 duchownych (najwyższą liczbę w dziejach Kościoła) – z blisko 70 krajów w wymiarze niespotykanym w dotychczasowych dziejach Kościoła „umiędzynarodowił” skład kolegium kardynalskiego. Można powiedzieć, że co najmniej tak samo szerokie spojrzenie na kwestie kardynalskich nominacji ma Franciszek.
Na pierwszym konsystorzu (22 lutego 2014 r.) Franciszek mianował kardynałami 19 duchownych z 12 krajów, w tym z takich państw jak Nikaragua, Wybrzeże Kości Słoniowej, Burkina Faso czy Haiti. Druga seria nominacji (14 lutego 2015 r.) była jeszcze bardziej „peryferyjna”: kardynałami zostało 20 duchownych z 18 krajów wszystkich kontynentów, w tym z Etiopii, Mjanmaru, Wysp Zielonego Przylądka czy Wysp Tonga. Trzeci konsystorz (19 listopada br.) wzbogaca kolegium kardynalskie o 17 duchownych z 11 krajów pięciu kontynentów, w tym m.in. z Bangladeszu, Maurtitiusa i Papui-Nowej Gwinei.
Niekiedy pojawiają się głosy, że nominując kardynałów, papież faworyzuje „peryferie” kosztem Europy. Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że słowo „peryferie” używane w tym kontekście brzmi irytująco i protekcjonalnie. Franciszkowi po prostu bardzo zależy na pokazaniu, że świadkowie Pana żyją na całym globie, także w miejscach, o których na co dzień rzadko mówią telewizje i zdają się zapomniane przez prącą do przodu cywilizację. Jego nominacje są w istocie, jak to sam ostatnio ujął, wyrazem powszechności Kościoła, który głosi Dobrą Nowinę Miłosierdzia Bożego w każdym zakątku ziemi.
Od pierwszego konsystorza widać wyraźnie, że Franciszek bardzo chce włączać owe peryferie w krwiobieg Kościoła powszechnego. Każdy z konsystorzy stwarzał okazję ku temu, by to one – a nie stolice „tradycyjnie” kardynalskie – choć na chwilę zajaśniały pełnym blaskiem, ukazując dobitnie, że wobec Boga wszyscy jesteśmy równi. Papież pokazuje, że dla Kościoła nie ma kontynentów mniej lub bardziej istotnych; że i w najodleglejszych zakątkach ziemi żyją pasterze bezgranicznie oddani sprawie Ewangelii. To dlatego „Franciszkowymi” kardynałami zostali na poprzednim konsystorzu np. o Soane Patita Paini Mafi – biskup z Wysp Tonga na Oceanie Spokojnym, gdzie żyje 14 tys. katolików, Arlindo Gomes Furtado – biskup Santiago de Cabo Verde z Zielonego Przylądka, archipelagu położonego 600 km od wybrzeży Zachodniej Afryki czy José Luis Lacunza Maestrojuán, biskup prowincjonalnego miasta David w Panamie.
 
Staruszka ma się nieźle
Czasami słychać opinie, że przygotowując nominacje kardynalskie, papież z Argentyny ma „miękkie czucie” do duchownych z Ameryki Łacińskiej. Czy rzeczywiście? W trzech dotychczasowych „seriach” Franciszek mianował kardynałami 56 duchownych, z czego z Ameryki Łacińskiej – 13. Z tego grona tylko ośmiu purpuratów w wieku „elektorskim” (poniżej 80. roku), a więc z prawem do uczestnictwa w konklawe. Dla porównania – z Europy papież mianował 19 kardynałów, z czego 13 to potencjalni elektorzy.
W sumie Ameryka Łacińska w gronie 120 elektorów będzie miała obecnie 23 kardynałów, podczas gdy Stary Kontynent – 55. Tak więc znaczenie Europy, tej „bezpłodnej staruszki”, jak lapidarnie, ale i wstrząsająco określił nasz kontynent papież Franciszek, jest wciąż wysokie. Biorąc jednak pod uwagę rozwój Kościoła w Ameryce Łacińskiej z jednej strony, z drugiej zaś postępującą sekularyzację naszego kontynentu, może się okazać, że europejski prymat w liczbie kardynałów wkrótce dobiegnie końca.
Tak czy inaczej, także europejskie nominacje dobitnie pokazują, jak ważnym kryterium przy doborze kandydatów do purpury jest głoszone czynem Boże miłosierdzie wobec tych, którzy cierpią z powodu samotności, biedy, głodu, prześladowań. Na poprzednim konsystorzu, z kilkoma nominacjami biskupów z „drugiego szeregu”, kardynałem został np. Francesco Montenegro, arcybiskup Agrigento na Sycylii, znany z zaangażowania społecznego, zwłaszcza na rzecz imigrantów. To do jego diecezji należy Lampedusa – ten szczególny skrawek europejskiego lądu, do którego starają się dotrzeć uchodźcy z Afryki.
 
Niespodziewane i znamienne
Także wśród najnowszych nominacji są i takie, które można uznać jednocześnie za niespodziewane i znamienne. Ogłaszając listę nowych purpuratów, Franciszek rozpoczął od 70-letniego Włocha, abp. Mario Zenariego. Jest on nuncjuszem apostolskim na najtrudniejszej obecnie watykańskiej placówce dyplomatycznej, w Syrii, pogrążonej w krwawej wojnie. Franciszek pogłębił zaskoczenie, informując, że przyszły kardynał pozostanie na swej misji w Damaszku. Tym samym będzie jedynym w świecie nuncjuszem w randze kardynała. Nominat wyznał agencji AsiaNews, że papieską decyzją był zupełnie zaskoczony, a dowiedział się od niej od szwagra, podczas obiadu w rodzinnym domu koło Werony, gdzie akurat przebywał. „Nic wcześniej nie wiedziałem, nie mogłem w to uwierzyć…”
Obserwatorzy odczytują decyzję Franciszka jako wyraz jego solidarności z cierpiącymi Syryjczykami. Sam abp Zenari uważa to za „gest miłości” i wsparcie dla watykańskich wysiłków dyplomatycznych. „Nawet jeśli jestem Włochem i nuncjuszem, moją ojczyzną jest Syria. Syn nie może odejść od łoża matki, gdy jest chora lub umierająca” – oświadczył włoskiej agencji SIR. Gdy czyta się takie wyznanie, nowego znaczenia nabiera fakt, iż kardynalska purpura ma symbolizować służbę Chrystusowi aż do przelania krwi, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Drugą nominacją, niespodziewaną i znamienną jednocześnie, jest kardynalski biret dla 88-letniego albańskiego księdza Ernesta Simoniego. W jego osobie papież chciał złożyć hołd narodowi albańskiemu, udręczonemu podczas komunistycznych prześladowań. Warto przypomnieć, że ateistyczny reżim Envera Hodży, który władzę w Albanii przejął z końcem 1944 r. i ogłosił ją pierwszym na świecie państwem ateistycznym, za jedno ze swych głównych zadań uważał wyniszczenie wiary oraz eliminację kleru.
Ks. Simoni otrzymał święcenia kapłańskie w 1956 r., po studiach teologicznych odbytych w podziemiu. Za swoją posługę kapłańską dwa razy został skazany na śmierć. Karę tę zamieniono na wieloletnie więzienie. Przez 18 lat był więziony, w tym dwanaście ciężko pracując w kopalni. Po uwolnieniu w 1981 r. wciąż uważano go za „wroga ludu” i zmuszono do prac kanalizacyjnych w Szkodrze. Jednocześnie, aż do upadku reżimu w 1990 r., potajemnie sprawował posługę kapłańską.
Ks. Simoni mówił o swoim kapłaństwie i prześladowaniach w świadectwie, jakie wygłosił na spotkaniu z Franciszkiem podczas jego wizyty w Tiranie w 2014 r. Czy ktokolwiek mógł przewidzieć, że finałem tego spotkania będzie kardynalski biret dla sędziwego kapłana?
 
Grappa na czczo…
Charakterystyczną cechą uroczystości wręczania kardynalskich biretów są Franciszkowe przestrogi kierowane do nowych purpuratów. Za pierwszym razem prosił ich, by unikali „mentalności światowej” i przekonywał: słudzy nieużyteczni jesteśmy. Zwracał uwagę na prymat pokory w życiu chrześcijanina i wyzwanie, jakie w tej mierze stanowi kardynalska nominacja.
Jeszcze mocniej wskazał na ten wątek przed drugim konsystorzem, w liście, jaki skierował do każdego z nominatów. „Wielu ludzi będzie się cieszyć z twego nowego powołania i jako dobrzy chrześcijanie będą świętować (bo radość i umiejętność świętowania są właściwe chrześcijaninowi). Przyjmij to z pokorą. Tylko rób tak, by w to świętowanie nie wpełzł duch światowości, który oszałamia bardziej niż grappa na czczo, dezorientuje i oddziela od krzyża Chrystusa” – przestrzegł Franciszek. Takich kardynałów chce papież Bergoglio. Oby się nie zawiódł.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki