Pokojowy protest grupy młodzieży przerodził się w ogólnonarodową „rewolucję godności”, ogarniającą całą Ukrainę. Od tamtego czasu śmierć poniosło wiele osób, nie tylko podczas samego protestu w Kijowie, ale w trwających od trzech lat działaniach wojennych we wschodniej Ukrainie. W podsumowaniach tego tragicznego i wciąż trwającego okresu coraz częściej przeważa podkreślanie militarnego i ekonomicznego charakteru kryzysu. Duchowy wymiar „rewolucji godności” zaczyna zanikać. Dlatego trzeba powrócić do duchowych korzeni tego wydarzenia. W ten sposób być może i sama polityka stanie się choć odrobinę bardziej ludzka.
Duchowy ekumenizm
Od samego początku wydarzeń na Majdanie mówiono o „Kościele na Majdanie”, choć podczas protestów obecne były tam wszystkie wspólnoty religijne Ukrainy, zatem nie tylko chrześcijanie, ale i muzułmanie i wyznawcy judaizmu. Irina Maksymenko, rzymska katoliczka, koordynatorka Centrum Katechetycznego, zauważa: „Były jakby dwa Majdany. Pierwszy związany z koniecznością politycznych zmian w kraju. Drugi osobisty, związany z odrodzeniem w społeczeństwie takich pojęć jak «duchowość» czy «modlitwa». Kościół pojawił się na Majdanie, aby podtrzymywać ten drugi wymiar”. Obecność Kościoła przejawiała się w trzech płaszczyznach.
Najbardziej charakterystyczną przestrzenią jego była kaplica, w której prawie od samego początku protestów sprawowano liturgię i się modlono. Charakterystyczne, że podczas tych kilku miesięcy była ona miejscem ekumenicznej modlitwy. Nikt nie pytał, z jakiego ktoś jest patriarchatu czy „jakiej jest jurysdykcji”. Jakby na ten czas pewne wymagania prawa kanonicznego zostały zawieszone i nie stanowiły problemu. Prawosławni do dziś nie mogą modlić się wspólnie z katolikami. W tym sensie kaplica na Majdanie była miejscem realizacji duchowego ekumenizmu. Modlitwa nie ograniczała się jednak tylko do kaplicy. Modlono się również na scenie, na której występowali wszyscy, którzy chcieli zabrać głos. Jak duże znaczenie odegrała ta modlitwa, świadczy zachowanie podczas najbardziej tragicznych dni, kiedy zaczęto strzelać do ludzi. W tym czasie na scenie przestali pojawiać się politycy, a pozostali na niej tylko duchowni, którzy modlitwą umacniali protestujących.
Kościół szpitalem polowym
Drugi wymiar obecności Kościoła na Majdanie dotyczył pomocy potrzebującym. Najbardziej symboliczną decyzją było otwarcie drzwi kościołów nie tylko po to, by dać schronienie protestującym. Prawosławna cerkiew św. Michała Archanioła i katolicki kościół św. Aleksandra, które leżą najbliżej Majdanu, były przez pewien czas szpitalami polowymi. Ranni leżeli na ławkach kościelnych, albo pomiędzy świecznikami i prawosławnymi ikonami. Znana metafora papieża Franciszka o Kościele jako szpitalu polowym wcielała się wtedy w życie.
Trzeci wymiar obecności Kościoła na Majdanie dotyczył formowania sumień. Przenikał on zarówno wspólną modlitwę, jak i pomoc charytatywną, jednak posiadał jeszcze szczególną specyfikę. Chodzi mianowicie o podkreślanie pokojowego charakteru protestu. Majdan był przede wszystkim „rewolucją godności” i dlatego protestujący odżegnywali się od przemocy, nienawiści i zemsty. Fakt, że przez te kilka miesięcy nie dokonały się samosądy nad osobami współpracującymi z reżimem ówczesnego prezydenta Wiktora Janukowycza, był w dużej mierze zasługą Kościoła, który nawoływał do tego, angażując w to swój autorytet. Jednocześnie ten duchowy wymiar obecności Kościoła na Majdanie jest najbardziej podatny na zapomnienie. Doraźna walka polityczna i ciągła walka z rosyjską agresją na terenie Ukrainy nie pomagają w jego realizacji.
Wspólne wartości
Po trzech latach od rozpoczęcia protestów w Kijowie możemy zadać sobie pytanie o skutki obecności Kościoła na Majdanie. Przede wszystkim ujawniła się wtedy wzajemna współpraca wszystkich chrześcijańskich konfesji, jak również przedstawicieli innych religii. Jest to chyba bezprecedensowe zjawisko na skalę światową. Wartości, które wyznawali protestujący, takie jak godność i sprawiedliwość, są tymi, które w naturalny sposób współgrają z orędziem chrześcijańskim. Z podobnym doświadczeniem mieliśmy do czynienia w Polsce podczas strajków w Stoczni Gdańskiej. Jednak tam duchowy wymiar protestu przybierał w sposób naturalny katolicki charakter. W Kijowie, z racji religijnego zróżnicowania społeczeństwa, nieoczekiwanie byliśmy świadkami niespotykanego ekumenicznego doświadczenia. Jedyną wspólnotą religijną, dystansującą się w jakiś sposób od tych wydarzeń, był Patriarchat Moskiewski. Prawosławna Katerina Klyuzko – obecnie pracująca w Fundacji „Dzieci Nadziei”, pomagającej dzieciom i ich rodzinom, które uciekły z Donbasu – mówi, że „obecność na Majdanie Kościoła była cudem. Ukraina, wolność i wola zmian, nie mają wartości bez Boga. (...) Dla mnie, jako prawosławnej chrześcijanki, było to również bolesne wydarzenie, przede wszystkim z powodu niezrozumienia postawy jaką przyjęła moja Cerkiew, która nie odważyła się powiedzieć prawdy”. Mimo to znaleźli się wierni i duchowni, którzy odważnie określili swoje stanowisko. Prawie wszystkie gazety pokazywały zdjęcie prawosławnych mnichów z Kijowsko-Pieczerskiej Ławry, którzy stali z krzyżem i ikonami, pomiędzy protestującymi i zbrojnymi oddziałami milicji.
Zmiana perspektywy
Czy zjednoczenie to przyniosło jakieś trwałe owoce? Obserwując obecną sytuację, wydaje się, że nie. Bardzo szybko w łonie samego prawosławia doszło do polaryzacji – za lub przeciw Moskwie. Po części jest to zrozumiała sytuacja. Jedność wszystkich konfesji była powodowana istnieniem wspólnego wroga, a przede wszystkim istnieniem realnego zagrożenia życia protestujących ludzi. Ekumenizm i dialog międzyreligijny mają przed sobą jeszcze długą drogę. Majdan niósł w sobie ogromny potencjał, jednak nie został w pełni wykorzystany. Nie z racji popełnionych błędów, ale ze względu na swoją naturę. Jedność, która powstaje w opozycji do wroga, słabnie albo nawet znika wraz z odniesionym zwycięstwem. Trudno ten typ jedności przekuć na codzienne relacje.
Natomiast dają się zauważyć pozytywne owoce w przestrzeni społecznej. Kościół zaczyna się jawić jako nośnik wartości, które pozytywnie wpływają na przemiany w społeczeństwie. Jeszcze trzy lata temu bardzo często Kościół, a szczególnie Cerkiew prawosławną, kojarzono albo z zupełną obojętnością na sprawy ziemskie, albo z wręcz chorobliwym przywiązaniem do pieniędzy. Dopiero Majdan dobitnie pokazał, że Kościół – zarówno prawosławny, jak i katolicki – jest zainteresowany istnieniem sprawiedliwego społeczeństwa. Być może jest to najbardziej trwała lekcja Majdanu, która przyniesie owoce, pod warunkiem, że świadomość ta, będzie pielęgnowana i systematycznie rozwijana.