Rozmawiałam niedawno z mamą, której córka koniecznie chce zostać tzw. youtuberką, czyli osobą umieszczającą filmy w serwisie YouTube. Dziewczynka zafascynowała się postacią pewnej (dziś piętnastoletniej) Amerykanki Ashley, która zaczynała swoją karierę trzy lata temu od umieszczania filmów instruktażowych dotyczących plecenia bransoletek z gumy. Dziś nastolatka ma niemal 300 tys. subskrybentów. Choć instrukcje typu „zrób to sam” pojawiają się od czasu do czasu, dziś głównie dzieli się swoimi przemyśleniami na różne tematy. Bardzo zaimponowało to 12-letniej Julce, która nie jest zbyt popularną osobą w klasie. Ale potrafi robić piękne rzeczy z origami, umie też tłumaczyć innym, jak je wykonać, więc pewnie jej filmy instruktażowe byłyby wartościowe. Mamie Julki pomysł nie za bardzo się podobał, ale potrafiła do końca sprecyzować dlaczego. Jak podejść do sprawy?
Co mówią badania?
Większość badań prowadzonych nad zachowaniami dzieci i młodzieży w internecie koncentruje się na zachowaniach negatywnych, takich jak uzależnienia, cyberprzemoc itp. To może nam z lekka demonizować obraz internetu. Na tym tle ciekawe są przemyślenia prof. Jacka Pyżalskiego z UAM. W 2012 r. opublikował badania dotyczące polskich gimnazjalistów. Okazało się, że 46,9 proc. z nich potrafi stworzyć stronę internetową, a 25,9 proc. prowadzi bloga. To, co ważne – zachowania młodzieży w świecie wirtualnym i rzeczywistym są ze sobą ściśle związane. To znaczy z jednej strony ci, którzy dopuszczali się cyberprzemocy, stosują też przemoc słowną lub fizyczną wobec kolegów w relacjach „twarzą w twarz”. Z drugiej strony młodzież, która tworzy treści internetowe w postaci blogów czy wideoblogów, to osoby działające aktywnie w świecie rzeczywistym.
W czasie konferencji Saferinternet w roku 2015 profesor przedstawił z kolei wyniki swoich najnowszych badań. Stwierdził, że prawie 40 prof. młodych blogerów prowadzi też tradycyjne pamiętniki (tylko 9 proc. Tych, którzy blogerami nie są, pisze pamiętnik papierowy). Z kolei 48 proc. aktywnych administratorów w sieci (prowadzących np. grupy czy fanpage na Facebooku lub moderujących fora internetowe) pełni też role przywódcze w świecie rzeczywistym (zastępowi, przewodniczący klasy itp.). Z kolei tylko 31 proc. osób, które nie angażują się w „przywództwo” internetowe, pełni rolę liderów w codziennym życiu. I ostatnia interesująca informacja z badań prof. Pyżalskiego: 51 proc. wolontariuszy internetowych działa też w tradycyjnym wolontariacie (wśród osób niezaangażowanych w wolontariat internetowy tylko 25 proc. jest wolontariuszami w świecie pozawirtualnym).
Pasja w realu, pasja w internecie
Jak to wygląda w praktyce? Widzimy nastolatka z drużyny koszykarskiej, który jednocześnie prowadzi bloga poświęconego efektywnym treningom sportowym. Widzimy dziewczynę promującą działania pro-life online, jednocześnie zaangażowaną w wolontariat pomocy samotnym matkom. Innymi słowy – pozytywna twórczość internetowa jest uzupełnieniem zaangażowania i zainteresowań rozwijanych poza internetem.
Wynika z tego, że tworzenie treści internetowych wcale nie oznacza ucieczki od rzeczywistości. Jest raczej wykorzystaniem narzędzi medialnych do rozwoju swoich pasji. A zatem obawa, że na przykład tworzenie bloga tak wciągnie dziecko, że przestanie mieć normalne relacje z rówieśnikami na rzecz wirtualnych niekoniecznie jest uzasadniona.
Na co zwrócić uwagę?
Podstawowa sprawa to ograniczenia wiekowe. Na przykład (choć to nie jest informacja łatwa do znalezienia) firma Google będąca właścicielem YouTube pozwala na tworzenie kont osobom, które ukończyły 13 lat. W przypadku zatem 12-letniej Julki należałoby poczekać jeszcze rok, zanim będzie mogła swoje produkcje umieszczać w internecie.
Ważny jest rodzaj treści. Odradzam typowe „poszukiwanie atencji” w postaci publikowania swoich opinii na różne tematy, wzorem modnych blogerów. Przy nagraniach tego typu szczególnie łatwo o poniżające komentarze, z drugiej strony uczą one dziecko poszukiwania potwierdzania swojej wartości w internecie, przez wystawianie się na oceny nieznanych osób. Jeśli chodzi o dziewczęta, taki typ wideobloga szczególnie naraża ją na seksualizację, gdy użytkownicy internetu zaczynają komentować ich wygląd – biust, nogi itp. – i zachęcać na przykład do rozbierania się.
Dlatego jeżeli nastolatek zaczyna publikować coś w internecie, lepiej, by były to wideoblogi instruktażowe (właśnie np. jak zrobić origami), reportaże, przedstawienia. Należy też zwrócić dziecku uwagę na ochronę danych osobowych. Nagrania i opisy nie mogą zawierać takich danych jak adres, numer telefonu itp. Pomysłem godnym rozważenia jest prowadzenie wideobloga przez kilkoro przyjaciół. Dzięki temu łatwiej oprzeć się pokusie, by dzielenie się wartościowymi pomysłami zmieniło się w narcystyczne poszukiwanie potwierdzenia własnej wartości.
Inna ciekawa propozycja to programy i witryny pozwalające na tworzenie kreskówek, w których dziecko czy nastolatek może popróbować swoich zdolności pisarskich, reżyserskich i scenograficznych. Tworzenie kreskówek ma tę zaletę, że może przedstawiać realne problemy czy dylematy w formie gry wyobraźni. Nie narusza niczyjej prywatności (postacie w animacji nie powinny mieć imion prawdziwych znajomych twórcy), a może wręcz pełnić funkcje terapeutyczne.
Samodzielność kontrolowana
W przypadku osób nieletnich kontem powinna zarządzać osoba dorosła. Przede wszystkim ze względu na cyberprzemoc i seksualizację, której ofiarą może stać się dziecko. Dlatego rodzic powinien wyłączyć automatyczne publikowanie komentarzy, a włączyć opcję moderacji komentarzy przed opublikowaniem i samemu je sprawdzać. Dzięki temu będzie mógł wyeliminować agresywne i wulgarne wpisy, a ich użytkowników zablokować.
Również dodawanie filmów powinno odbywać się pod nadzorem dorosłego. Najnowsze badania prof. Pyżalskiego (omawiane podczas konferencji Saferinternet w 2016 r.) wskazują na przykład na impulsywność, bezrefleksyjność nastolatków w dodawaniu wpisów. Dlatego jeżeli godzimy się na prowadzenie wideobloga przez dziecko, powinno być to obwarowane szeregiem zasad, których naruszenie oznacza zawieszenie konta. Oznacza to też wyznaczenie limitu czasu, jaki dziecko może poświęcić tygodniowo na to hobby.
Wracając do Julki. Najlepszym rozwiązaniem sytuacji, w której myśli o prowadzeniu wideobloga, by poprawić swoją popularność w szkole (co wystawia ją na ryzyko uzależnienia samooceny od opinii innych ludzi, liczby polubień filmu itp.), jest zastanowienie się, jak inaczej może podnieść swoją samoocenę. W niektórych parafiach są np. świetlice dla dzieci, których rodzice pracują do późna. Wolontariuszka, która w takim miejscu uczyłaby dzieci origami (np. raz w tygodniu), byłaby z pewnością mile widziana. A gdy Julka skończy 13 lat, może jej motywacja dojrzeje na tyle, by mogła dzielić się bezpiecznie z całym światem swoją pasją?