Logo Przewdonik Katolicki

Muzyka ze Świętej Góry

Szymon Bojdo
Festiwal Musica Sacromontana / fot. archiwum organizatora

Muzyka sakralna cieszyła się zawsze ogromną popularnością. Pod okiem Maryi Świętogórskiej Róży Duchownej odbywa się jednak festiwal, który nie tylko popularyzuje muzykę, ale też angażuje lokalną społeczność.

Cała historia sanktuarium Matki Bożej w podgostyńskim Głogówku przedstawia wyjątkowe dzieje współpracy Kościoła, jako mecenasa sztuki, z artystami, którzy niejednokrotnie poświęcili swój talent na opiewanie sławy tego niezwykłego miejsca. Najbardziej okazałym tego dowodem jest wpisana w krajobraz południowej Wielkopolski, gigantyczna kopuła kościoła autorstwa Pompeo Ferrariego. Ten sprowadzony do Polski z Włoch architekt wybudował w Wielkopolsce kilkadziesiąt gmachów, z których większość zachowała się do dziś. Obok niego pracowali również słynni bracia Catenazzi, Jan i Jerzy, pochodzący z Szwajcarii. Dodając do tego liczne dzieła malarskie i rzeźbiarskie, na czele ze słynącym cudami obrazem Maryi – Róży Duchownej (w którego tle dostrzeżemy pamiątkę wyjątkową: wyobrażenie okolic sanktuarium z czasu powstania obrazu w XVI w.). Święta Góra w Gostyniu miała i ma niebywałe szczęście do przyciągania wybitnych muzyków. Czy to zasługa słynących z muzycznej pobożności filipinów, którzy opiekują się tym miejscem niemal nieprzerwanie od 1668 r. Zapewne tak, ale także dlatego, że biskupi poznańscy i wielkopolska szlachta nie szczędzili środków, by piękno służyło Bożej sprawie.

Klasztorne kapele
Filipini, którzy śpiew czy w ogóle muzykę, uczynili jednym z narzędzi duszpasterstwa, zawsze dbali, by w ich otoczeniu muzycy czuli się dobrze. Dość powiedzieć, że jeden z najbliższych współpracowników św. Filipa Neri, a potem kard. Cesare Baronio, organizował wraz z młodszymi księżmi, jesienią i zimą, koncerty muzyki sakralnej, właśnie w kościele filipinów w Rzymie. Wiemy przecież, że od nazwy tego zakonu – Oratorium św. Filipa Neri – pochodzi nazwa całego gatunku muzycznego: oratorium. Bo to właśnie w ten sposób, przez tematyczne koncerty, podczas których muzyka ilustrowała jakieś zagadnienie z Pisma Świętego czy historii Kościoła, filipini przyciągali do swoich kościołów tłumy. I do Gostynia zawitała ta muzyczna moda, gdy w połowie XVII w. dotarli tu synowie Nereusza, niemal od razu zawiązała się klasztorna kapela. A nawet nieco wcześniej, bo zespół składający się z muzyków i śpiewaków działał już przy gostyńskiej farze, a gdy filipini dotarli do miejscowości, zostali uroczyście wprowadzeni na nowe miejsce, przy dźwiękach muzyki. Dźwięki te, w wykonaniu kapeli, towarzyszyły większym i mniejszym uroczystościom, aż do pruskiej kasaty klasztoru w drugiej połowie XIX w. I już wtedy objawili się muzyczni mecenasi: Adam Konarzewski na działalność samej tylko kapeli przeznaczył 5 tys. złotych polskich, a w 1718 r. Helena Rogalińska miała w tym względzie nawet specjalne życzenie: swoje tysiąc złotych przeznaczyła na to, by kapela w każdą sobotę odśpiewywała maryjne pieśni i litanię. Można by wymieniać szlachetnych donatorów, ale nie o to chodzi – warto sobie przypomnieć po prostu, że gdy stworzy się dobry klimat dla uprawiania sztuki, to z korzyścią dla artystów i odbiorców będzie się ona rozwijać. Potwierdzają to dzieje świętogórskiej kapeli. Przy klasztorze zaczęto uczyć muzyki, żaby artystów nigdy nie zabrakło, a do Gostynia zjeżdżali z całej niemal Polski, ale także z Czech kompozytorzy, instrumentaliści, wokaliści. Żeby mieć z czego się uczyć, przy klasztorze zorganizowano bibliotekę muzyczną. To dzięki niej dziś możemy korzystać z nutowych zapisów takich artystów, jak: Novotny, Koželuch, Loos, Stamitz, a z Polaków Habla, Franciszka Ścigalskiego, Józefa Bolechowskiego i Maksymiliana Koperskiego. No i oczywiście Zeidlera, który stał się inspiracją dla świętogórskiego festiwalu.
 
Muzyczne zabytki
Józef Zeidler, który patronuje stowarzyszeniu organizującemu festiwal Musica Sacromontana, to żywy przykład jak na Świętej Górze działał mecenat muzyczny. Przybył do filipinów, by dołączyć do klasztornej kapeli. Stworzył, żyjąc w Gostyniu aż do śmierci, kilkadziesiąt utworów, w tym msze i oratoria. I choć do niedawna był nieco zapomniany, to jako jednego z najwybitniejszych kompozytorów polskiego klasycyzmu wydobyły go dla odbiorców polscy badacze Danuta Idaszak i Paweł Podejka. I właśnie w duchu odnajdywania i pokazywania muzycznych zabytków upłynie kolejny świętogórski festiwal. Na przykład: na potrzeby wydarzenia zrekonstruowano mszę pogrzebową wielkiego dobroczyńcy Świętej Góry – Adama Konarzewskiego. A zadanie to niełatwe, bo pogrzeb odbył się 350 lat temu. Poradzą sobie jednak z nim soliści, chór sarmacki i Olgierd Łukasiewicz, odpowiedzialny za recytacje. Ciekawe jest nawiązanie w tym koncercie do Roku Miłosierdzia, poprzez przypomnienie, że fundator nie tylko na sztukę łożył, ale też na pomoc ubogim. I tu dalej nawiązanie do papieża Franciszka: Misa Tango z Buenos Aires. Na 1050-lecie chrztu Polski artyści przygotowali wybór zabytkowych pieśni inspirowanych ponoć przez samego Filipa Nereusza. Koncert Laudi Spirituali ma pokazać, że muzyka może przybliżać radość Ewangelii, która jest ponadczasowa. Na koniec cymesy odnalezione przez werbistę o. Piotra Nawrota – barokowe utwory misyjne z Boliwii. Wszystko w pięknych i niezwykle akustycznych przestrzeniach bazyliki (w której notabene trwa rekonstrukcja 25 głosowych organów, których pełne brzmienie usłyszymy najpewniej w przyszłym roku). Organizatorzy pokażą zatem zabytki, a więc bogactwo nie tylko polskie, ale z całego świata. I być może z zachwytu nad sztuką i przy wsparciu Kościoła i mecenasów, w Wielkopolsce narodzi się jakiś nowy Zeidler?

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki