Stanowią one część jednego z czytań z liturgicznego lekcjonarza ślubnego, które od jakiegoś czasu omawiamy. Od tego fragmentu zaczyna się druga część arcydzieła św. Pawła: po doniosłej teologicznej refleksji na temat grzechu, wiary i łaski Apostoł koncentruje się na życiu moralnym, na obowiązku człowieka, który odpowiada na Boży dar, żyjąc prawem Ducha.
Możemy zatem odkryć w tych wersetach program chrześcijańskiego życia, przedstawiony za pomocą szeregu nakazów, czyli wezwań do sumienia wierzącego. Upraszczając nieco, ale pozostając w zgodzie z treścią tych imperatywów, możemy ich wymienić dwanaście. Kreślą one jakby rysy duchowego oblicza tego, kto chce być prawdziwym uczniem Chrystusa w ramach swego osobistego i rodzinnego powołania.
Pierwsze wezwanie (I) jest swego rodzaju bramą do wszystkich kolejnych, a Paweł formułuje je w bardzo mocny i sugestywny sposób: „proszę, (…) abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną”. Pojęcia ciała nie można rozumieć w opozycji do „duszy”, czego dowodzi nazwanie przez Apostoła ofiary „ciała” „służbą Bożą”. W języku Biblii „ciało” jest synonimem osoby, jest integralną ludzką istotą, pozostaje w relacjach z innymi, cierpi, cieszy się, kocha, nienawidzi, żyje. Prawdziwy kult chrześcijański zatem to nie rytualne złożenie zwierzęcia czy innej ofiary, lecz własnego życia, uczynków i czasu, w prawdzie i sprawiedliwości.
Po sformułowaniu tej ogólnej zasady pojawiają się przeróżne poszczególne zadania, które zawsze są bardzo bliskie naszemu codziennemu doświadczeniu. Św. Paweł napomina nas, byśmy nie „brali wzoru z tego świata” z dominującym w nim, powierzchownym myśleniem, ale „przemieniali się” , kształtując się wewnętrznie w zgodzie z wielkimi wartościami dobra, prawdy, sprawiedliwości, doskonałości (II). Taka postawa zakłada zdecydowany i precyzyjny wybór: unikanie zła i podążanie za dobrem jest syntezą całej moralności (III). W tym ogólnym wyborze uprzywilejowaną pozycję zajmuje miłość, nieustannie rozpatrywana w tym passusie pod różnymi kątami: jako miłość prawdziwa, a nie obłudna, braterstwo, które zobowiązuje do oddawania siebie drugiemu, wzajemny szacunek pozbawiony zawiści (IV).
Chrześcijanin musi być duchowo żywy, ożywiany wewnętrzną świeżością, musi walczyć z duchowym lenistwem i (V) i mieć zapał. Mając takiego ducha, można „pełnić służyć Panu”. Czasownik „służyć” jest w Biblii synonimem przylgnięcia w wierze i miłości, na co dowodem jest „Sługa Jahwe” w pełnym tego słowa znaczeniu, czyli Mesjasz (VI).
Kiedy horyzont jest jasny, chrześcijanin jest radosny i przepełniony nadzieją, kiedy pojawia się ucisk, jest silny i spokojny (VII). Umie połączyć wertykalną linię wytrwałej modlitwy z horyzontalnym wymiarem wrażliwości na potrzeby braci (VIII). Błogosławi nawet swoich prześladowców, jego wargi nie znają nienawiści i przekleństwa (IX). Ma udział w weselu i bólu swoich braci w całkowitej harmonii i szczerości (X).
Chrześcijanin nie jest wyniosły i zarozumiały. Tak jak jego Pan i Nauczyciel, gotowy jest służyć, a nie oczekuje, by jemu służono, poświęca się nawet dla najmniejszych spraw (XI). Ostatnim zaś obowiązkiem wynikającym z tej „konstytucji chrześcijańskiego życia” jest miłość we wszystkich swoich przejawach, także skromnych i codziennych (XII). Szczególne znaczenie dla życia małżeńskiego i rodzinnego mają ostatnie słowa św. Pawła, przepojone zdrowym rozsądkiem i tolerancją: „Jeżeli to jest możliwe, o ile to od was zależy, żyjcie w zgodzie ze wszystkimi ludźmi!”
Tłumaczenie Dorota Stanicka-Apostoł