Tekst, któremu przyjrzymy się dzisiaj, to wiersze 7–12 z rozdziału 4, stanowiące jeden z najżarliwszych passusów Janowego listu i prawdziwy przewodnik chrześcijańskiej miłości. Czasownik „miłować” i jego pochodne występują tu 13 razy w zaledwie kilku wersetach i stanowią jakby muzyczny i duchowy refren. Janowa wizja miłości ma dwa nierozerwalnie powiązane wymiary.
Pierwszym i fundamentalnym jest wymiar „pionowy”. „Miłość jest z Boga”, a zatem z definicji „Bóg jest miłością”. Jego istotowym działaniem jest miłość. Jego miłość poprzedza każdą inną, to On kocha pierwszy, a Jego miłość jest widoczna, doświadczalna, namacalna – podkreśla św. Jan (1 J 1, 1–2), ona stała się osobą w Jego Synu Jezusie. W komentarzu do tego listu św. Jana św. Augustyn, który w swoich pismach użył sformułowania „Bóg jest miłością” aż 58 razy, stwierdza: „Jeśli nic innego na pochwałę miłości nie zostałoby napisane w tym liście, albo nawet w całym Piśmie Świętym, i usłyszelibyśmy od Ducha Świętego tylko stwierdzenie, że «Bóg jest miłością», nie musielibyśmy szukać niczego innego”. Ta miłość została objawiona w Synu Bożym. Objawienie się Bożej miłości w Jezusie nie oznacza, że przed zstąpieniem Chrystusa pośród nas w Bogu nie było miłości. Bóg jest zawsze miłością. Nie staje się nią wraz z Wcieleniem Jezusa, ale we Wcieleniu Bóg objawia w sposób bezpośredni i jasny, że zawsze Jest, był i będzie.
Drugi wymiar ma charakter horyzontalny i rodzi się z poprzedniego. Ten, kto kocha, pokazuje, że został umiłowany przez Boga, a kto jest kochany przez Niego, jest jakby przez Niego zrodzony, jest Jego dzieckiem, a między nimi istnieje relacja zażyłości. Kto zaś jest kochany, ten sam z kolei kocha: „Jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy się wzajemnie miłować”. Miłość Boga wcielona w Jezusa musi wcielać się także w chrześcijan. To bardzo interesujące, że apostoł nie zadowala się zamknięciem kręgu miłości w Bogu („jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy miłować Boga”), ale otwiera go, rozciąga aż po nowy horyzont, którym są bracia. Pozostaje to w doskonałej harmonii z testamentem jaki pozostawił Pan Jezus ostatniego wieczoru swego ziemskiego życia: „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem”(J 15, 12).
Tak opisaną miłość można symbolicznie przedstawić jako ogromny krzyż. Wierzchołek pionowej osi sięga nieba, ginie w nieskończoności, ale drugi jej koniec jest wbity w ziemię, na Kalwarii: Boża miłość schodzi pośród ludzi w czasie i przestrzeni i przebywa w Jezusie. Pozioma oś to ramiona, które obejmują cały świat, to braterska miłość bez granic, różnic i zastrzeżeń. Miłość małżeńska ma również udział w tym wspaniałym krzyżu: jest iskrą zapaloną przez Boga w ludzkim sercu i konkretną komunią serc, istnień i ziemskich losów. Kolejny raz ludzka miłość staje się paradygmatem poznania Boga, a On ją wybiera, widzialną i dotykalną w Synu, jako najlepszą definicję samego siebie. Św. Izajasz głosił: „Bo jak młodzieniec poślubia dziewicę, tak twój Budowniczy ciebie poślubi, i jak oblubieniec weseli się z oblubienicy, tak Bóg twój tobą się rozraduje” (62, 5)
Tłumaczenie Dorota Stanicka-Apostoł