Logo Przewdonik Katolicki

Wzajemność między mężczyzną i kobietą

kard. Gianfranco Ravasi
Oblubienica, Dante Gabriel Rossetti / fot. Wikipedia

Niemiecki pisarz Friedrich von Schlegel (1772–1829), jeden z najwybitniejszych teoretyków poetyki romantycznej, w swoich uczonych Ideach stwierdza: „Rodzina może powstać tylko wokół kochającej kobiety”.

Po oczyszczeniu tego zdania z romantycznego zabarwienia i z podejrzanej żarliwości, z którą później broni mężczyzn (jego miłość być może nie jest tak bardzo potrzebna?), możemy uznać, że kobieca obecność w rodzinie jest z całą pewnością fundamentalna, żeby nauczyć się miłości i zdobyć pełne uczucia, czułości i wewnętrznej siły małżeńskie i rodzicielskie doświadczenie. Raz w roku obchodzimy dzień tradycyjnie poświęcony kobietom – będący świętem naznaczonym konkretną retoryką, chociaż równocześnie bez przeszkód trwa manifestacja męskiej przemocy – który skłania do zastanowienia się nad dość specyficznym tematem.
Przerwiemy zatem naszą analizę biblijnej koncepcji rodziny, takiej, jaką ukazuje liturgiczny  lekcjonarz ślubny, na rzecz bardziej ogólnej refleksji na temat relacji kobiety i mężczyzny. Dawno już zapomniano, przynajmniej w społeczeństwach zachodnich, o idei podporządkowania kobiety mężczyźnie, co było  modelem świeckim, którego przewrotne skutki jeszcze nie minęły.  Nie zapominajmy, że swojego czasu właśnie na tych stronicach wyjaśnialiśmy, że wg Księgi Rodzaju (1, 27) „obrazem” Boga są „mężczyzna i niewiasta”, złączeni w zdolności rodzenia i kochania, a nie sam mężczyzna, jak rozumiała to późniejsza żydowska interpretacja, przyjęta również przez św. Pawła w Pierwszym Liście do Koryntian (11, 7).
Ten sam apostoł przyzna jednak w Liście do Galatów, że wszyscy są „kimś jednym w Chrystusie Jezusie”, dla którego „nie ma już mężczyzny ani kobiety” (Ga 3, 28). Trzeba również pamiętać, że radykalny feminizm, chociaż stoi na antypodach, także tkwił w tej samej logice „podporządkowania”, głosząc prymat kobiety przed mężczyzną. Obecnie możemy stwierdzić, że także ta wizja została pokonana, ponieważ nowsza teologia feministyczna i w  ogóle nowy kierunek myślenia poszedł dalej. Obalono również drugi model proklamujący absolutną równość. Co prawda przetrwał on jeszcze w mechanicznym stosowaniu parytetu, niemniej widać skłonność do odchodzenia od czysto ilościowej i powierzchownie pojmowanej zasady równości, która powinna upaść także na szczeblu społeczno-politycznym.
Tym sposobem powstał nowy paradygmat wzajemności w równości i różnicach. Taką właśnie wzajemność sugeruje kobieta z Pieśni nad pieśniami: „Mój miły jest mój, a ja jestem jego (…)  Jam miłego mego, a mój miły jest mój ” (2, 16; 6, 3). Relacja kobiety i mężczyzny powinna zakładać, że każde ludzkie stworzenie jest konieczne przez to, że ma, tak!, taką samą naturę, ale z własnymi zmiennymi. Chodzi – jak pisze teolog Rosino Gibellini – o „praktyczne zadanie przezwyciężenia i przemiany zarówno tradycyjnego stosunku niższość/dopełnianie się, jak i feministycznego równość/abstrakcyjna identyczność w stosunek wzajemności w oparciu o równorzędność. Pierwsza jest potrzebna drugiej i odwrotnie, by zaistniała rzeczywista pełnia osoby i prawdziwej miłości.

Tłum. Dorota Stanicka-Apostoł

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki