Założenie minimalizmu jest proste: należy wyrzucić większość posiadanych rzeczy, a zostawić tylko to, co jest autentycznie niezbędne do przeżycia, ewentualnie rzeczy mające głębszą, pozamaterialną wartość. Gdy poszukamy w internecie zdjęć pod hasłem „minimalistyczny dom”, pojawią się białe ściany, pojedyncze, za to gustowne meble, niewiele (lub wręcz brak) ozdób. Jednak minimalizm to coś więcej. Oznacza też maksymalne upraszczanie stylu życia, odrzucanie zajęć, które nie są konieczne ani znaczące. Powstał jako kontrpropozycja na konsumpcjonizm współczesnego świata.
Zalety minimalizmu
Główną zaletą minimalizmu jest tworzenie miejsca na to, co rzeczywiście ważne. Pozbycie się mnóstwa rzeczy, z których nigdy nie korzystamy, które są „zachomikowane”, stwarza okazję, by zatrzymać te naprawdę cenne lub użyteczne. Daje to też poczucie wolności. Nie martwimy się już, że kolejna rzecz się popsuła lub może ulec zniszczeniu albo że ktoś może nam ją ukraść. Łatwiej też i szybciej uporządkować taki minimalistyczny dom.
Gdy człowiek przestaje chodzić po sklepach, by urządzić swój dom według najnowszej mody i dotrzymać kroku Kowalskim z naprzeciwka, zaczyna mieć więcej czasu dla rodziny, na hobby i pasje. Wielu ludzi ma poczucie braku czasu, warto jednak przyjrzeć się temu, na co rzeczywiście poświęcamy swój czas.
Minimalizm nie powstał jako reaktywacja podejścia ascetycznego (choć znajdziemy w nim ślady praktyk ascetycznych), nie chodzi w nim o całkowite odrzucenie dóbr materialnych. Raczej o wprowadzenie zasady: kupuj rzeczy dobrej jakości, trwałe i rzeczywiście przydatne, im mniej, tym lepiej. Niektórzy z minimalistów chwalą się życiem z wykorzystaniem mniej niż 150 przedmiotów!
Wady minimalizmu
Mimo założenia o zerwaniu z przywiązaniem do rzeczy materialnych i przeciwstawieniu się konsumpcjonizmowi minimalistyczny styl życia może w rzeczywistości stać się wyrafinowaną formą konsumpcjonizmu. Pojedyncze drogie przedmioty wyeksponowane na tle pustej ściany, wyrzucane, gdy się znudzą, mogą być takim samym sposobem podkreślania swojej wyższości nad sąsiadami jak kupowanie nowego samochodu czy przemalowywanie fasady domu na aktualnie modny kolor.
Trzeba się też zastanowić nad wpływem tak ubogiego w bodźce otoczenia na rozwój dzieci. Białe ściany, monochromatyczne wyposażenie, sterylność nie dostarczają dzieciom wystarczająco stymulującego środowiska. Nie oznacza to oczywiście, że dzieci lepiej rozwijają się w bałaganie, jednak potrzebują bogactwa kolorów, faktur, a gdy są starsze, dostępu do książek, gier, albumów, muzyki itp. Minimalizm w czystej postaci wydaje się zbyt ascetyczny dla dzieci.
Minimalistyczne rodzicielstwo
Christine Koh i Asha Dornest, autorki książki Minimalist parenting (minimalistyczne rodzicielstwo), proponują współczesnym rodzicom ciekawe podejście do wychowania. Namawiają do eliminowania z wychowania i życia rodzinnego zbędnych elementów.
Rzeczywiście, część rodziców poświęca wiele godzin, a nawet dni wyborowi na przykład najlepszego możliwie wózka za najkorzystniejszą cenę. Podobnie wygląda wybór ofert zajęć dodatkowych dla dzieci, ubrań i szeregu gadżetów polecanych w artykułach sponsorowanych w pismach dla mam. Christine i Asha namawiają, by ograniczyć ilość materialnych rzeczy kupowanych dziecku. Może zamiast sprawiać mu kolejne zabawki wybrzękujące kołysanki, lepiej je samemu pośpiewać? To samo dotyczy zajęć dodatkowych. Czy naprawdę musimy dziecko od wczesnych lat trenować do wzięcia udziału w wyścigu szczurów, jakim jest pogoń za awansami, pieniędzmi i karierą?
Autorki polecają, by zadać sobie na początek szereg kluczowych pytań: Za co jestem wdzięczny moim rodzicom? Co chciałbym robić inaczej niż moi rodzice? Jakie wartości są najważniejsze w mojej rodzinie? Na czym mi najbardziej zależy w wychowaniu moich dzieci? W co chciałbym je wyposażyć, gdy będą wchodzić w dorosłość? Jak na te pytania odpowiada moja żona (mój mąż)?
Najważniejsze cele, dobry plan
Porównując wizje obu małżonków, możemy dojść do tego, co jest najważniejsze dla nas jako rodziny, co jest naszym wspólnym systemem wartości. A wtedy, mając te najważniejsze cele i wartości przed oczyma, możemy zacząć lepiej zarządzać czasem.
Jak dokonywać wyborów? Oprzeć się na swojej intuicji i dwóch, trzech zaufanych opiniach. Jak planować czas? Zamiast zastanawiać się, jak zmieścić wszystko w czasie, zadawać sobie pytanie: co z tego, co mam w planach jest naprawdę ważne dla mnie i mojej rodziny? Rezygnować z reszty. Może się okazać, że zamiast spędzać dwie godziny dziennie na dowożeniu syna na drugi koniec miasta na zajęcia w klubie gier logicznych bardziej opłaca się zaprosić kilku kolegów z klasy syna i zrobić taki klub u siebie w domu?
Nie istnieje idealny dla każdego poziom planowania. Christine i Asha proponują, by przejrzeć swój kalendarz z ubiegłego miesiąca (a jeśli nie notowaliśmy zobowiązań i wydarzeń, zacząć je zapisywać przez najbliższy miesiąc). Następnie należy zastanowić się, które z dni (lub tygodni) wydawały się zbyt przeładowane, które nudne, które zapełnione w sam raz zajęciami. W ten sposób uzyskujemy wiedzę na temat tego ile spraw planować dla rodziny.
Odpoczynek i upraszczanie
Warto przyjrzeć się też swojemu sposobowi odpoczynku. Czy naprawdę odpoczywany, czy oddajemy się czynnościom, które ani nie relaksują, ani nie są pożyteczne? Autorki nazywają to „śmieciowymi rozrywkami” (na wzór „śmieciowego jedzenia”) i postulują, by zamiast na przykład przeglądania godzinami mediów społecznościowych i przerzucania kanałów w telewizji, planować czas wolny, tak by naprawdę odpocząć (i na przykład podbudować relacje z rodziną). Zamiast gry online – rozgrywka planszówki z dziećmi, zamiast przerzucania kanałów – bieg po parku itp.
Planując czas poświęcany dzieciom, należy też zastanowić się nad tym, jak one lubią spędzać wolne chwile. Czy wolą ustrukturyzowaną zabawę według planu, czy radosną improwizację? Czy wolą zajmować się długo jedną rzeczą, czy przerzucają łatwo uwagę na kolejne propozycje? W jakiej porze dnia są najbardziej skłonne do zabaw czy rozmów z rodzicami?
Przy planowaniu warto też zautomatyzować przypomnienia rutynowo wykonywanych obowiązków. Dzięki temu przestajemy się tym niepokoić. Powiedzmy, że masz dużą rodzinę i często gromadzą się stosy brudnych rzeczy, a potem pranie zajmuje wiele godzin. Może warto włączać jedno pranie dziennie, np. w czasie przygotowywania obiadu, a potem po obiedzie dzieci wywieszają wyprane rzeczy, segregując i składając wysuszone z dnia poprzedniego?
Autorki proponują jak największe upraszczanie zadań rutynowych, porządkowych, tak by mieć więcej czasu na rzeczy ważne – budowanie więzi, zabawę, śmiech, rozmowy, modlitwę i co tylko dla danej rodziny jest istotne.