Już kiedyś próbowano: „miasto know-how”. No cóż, jeśli ktoś chciał, aby Poznań był kojarzony jako miejsce korporacyjnego wyścigu szczurów, to z takim hasłem na pewno mu się udało. Dziś mamy następną próbę: „Wolne Miasto Poznań”. Ostatnio Urząd Miejski ogłosił nawet konkurs na logo tego hasła, deklarując, iż chce w ten sposób budować: „skojarzenia miasta Poznania jako miejsca wolnego od rasizmu, nietolerancji czy różnych form cenzury”. Trudno nie przyklasnąć, szczególnie wobec wielu przykrych zdarzeń, które mogliśmy w naszym mieście obserwować na przestrzeni ostatniego czasu. Niestety ja nie potrafię!
Każdy, kto dysponuje choćby elementarną wiedzą historyczną, zapytany o pierwsze skojarzenie z określeniem „Wolne Miasto…” odpowie zapewne: „Wolne Miasto Gdańsk”. Przypomnę krótko, zostało ono utworzone decyzją mocarstw zwycięskich w I wojnie światowej jako swego rodzaju salomonowe rozstrzygniecie polsko-niemieckiego sporu. Samodzielne miasto-państwo, którego „wolności” nie chciała zarówno większość jego mieszkańców, jak również Polska i Niemcy. Zarzewie ciągłych sporów, ostateczny powód wybuchu II wojny światowej.
Historia się nie powtarza w taki sposób, jak sądzi wielu z nas. Wydarzenia z przeszłości nie odzwierciedlają się w teraźniejszości w skali jeden do jeden. Tym niemniej, jeśli używamy słów, które mają wyraźne i powszechnie kojarzone historyczne odniesienia, to musimy mieć świadomość, że jest to pewna deklaracja naszych zamierzeń i celów. Co – mimowolnie, jak wierzę – sugerują autorzy i propagatorzy hasła kojarzącego współczesną stolicę Wielkopolski i międzywojenny Gdańsk? Czy pragną dla miasta i regionu jakiejś formy autonomii, której przecież w historii nie posiadały? Czy sugerują, że mają one jakąś zasadniczo różną od reszty Polski tożsamość? Gdańsk w granicach Rzeczypospolitej szlacheckiej był ciałem do pewnego stopnia obcym, związanym z nią poprzez swój interes ekonomiczny, ale nie poprzez język, kulturę i mentalność swych mieszkańców. Dzisiejszy Poznań jest integralną częścią Polski, jego specyfika ma wymiar czysto regionalny. Miasto potrzebuje nośnego hasła, wolność jest dobrą marką, może więc po prostu wystarczy zmienić szyk zdania, aby uniknąć wątpliwych analogii historycznych: „Poznań – wolne miasto”, to brzmi lepiej!