W kręgach intelektualnych elit przedrewolucyjnej Rosji, otwartych na idee płynące z Zachodu, fascynacja katolicyzmem nie była czymś wyjątkowym. Z czasem doprowadziła ona do powstania nielicznej, lecz wpływowej grupy Rosjan–katolików. Prawie bez wyjątku stanowili ją myśliciele religijni, filozofowie, pisarze i poeci. Ludzie ci działali głównie na emigracji, ale także w samej Rosji. Szerzenie katolicyzmu wśród rdzennych Rosjan, początkowo zabronione i prześladowane, w ostatnich latach istnienia carskiego imperium praktycznie nie napotykało oporu. Młody, szerzący się ruch religijny zdusiły dopiero represje w państwie sowieckim.
Duchowe zagubienie
Charakterystyczną cechą rosyjskiego katolicyzmu owych czasów był jego arystokratyzm. Nic w tym dziwnego: przedstawiciele starych, kniaziowskich rodów reprezentowali w tamtym systemie najwyższy poziom edukacji, a jednocześnie, jako klasa, mieli oni najlepsze możliwości kontaktów z zachodem Europy. W pierwszej połowie XIX w. zainteresowanie katolicyzmem było w tym środowisku odpowiedzią na rozbudzoną potrzebę intelektualnego pogłębienia duchowości. Od czasów Piotra Wielkiego Rosja, owszem, intensywnie importowała cywilizacyjne rozwiązania z Zachodu, ale te miały w głównej mierze charakter techniczny. Z drugiej strony rosyjskie prawosławie reprezentowało wówczas postawę nieufności wobec intelektu, traktowanego jako narzędzie poznania Boga.
Kościół katolicki tej epoki zwycięsko wyszedł z kryzysu, jakim było dlań prześladowanie w czasach rewolucji francuskiej oraz doby napoleońskiej. Nadal co prawda silnie związany był z samą instytucją państwa, jednak w porównaniu z epoką poprzednią związki te zostały bardzo osłabione. Co więcej, siły które Kościół prześladowały, zniknęły z politycznego horyzontu. Wspólnota katolicka, na czele z papieżem, pokazała się jako trwalsza od potęg tego świata i względnie od nich niezależna. To właśnie pociągało w katolicyzmie przedstawicieli pierwszych pokoleń rosyjskich kręgów intelektualnych.
Owo pierwsze pokolenie rosyjskich katolików narodziło się z ducha oporu przeciw samodzierżawiu. Panowanie imperatora Mikołaja I (1825–1855) naznaczone było krępowaniem wolnej myśli, wzmożoną kontrolą obywateli przez państwo, a także utrzymaniem ścisłego związku Cerkwi prawosławnej – a przynajmniej jej oficjalnej hierarchii – z carską koroną. Dla Michała Łunina, adiutanta wielkiego księcia Konstantego i przyjaciela Polaków, przyjęcie katolicyzmu było nie tylko aktem protestu, ale też wyborem moralnym. Zapłacił zań zesłaniem na Sybir i skrytobójczą śmiercią po dziewięciu latach niewoli, w 1845 r.
Najwybitniejszym przedstawicielem tego pokolenia straceńców był Piotr Czaadajew (1794–1856). Ten pierwszy w Rosji znawca nurtów myśli Zachodu przeprowadził w swoich Listach filozoficznych dogłębną krytykę wartości, na których oparto istnienie państwa carów. „Prawdą jest, że my, Rosjanie, zawsze mało interesowaliśmy tym, czym jest prawda, a czym fałsz” – pisał w jednym z Listów. Rosja, według Czaadajewa, była krajem duchowo zagubionym, rzuconym między Wschód a Zachód i nie reprezentującym kulturowo ani jednego, ani drugiego skrzydła gmachu europejskiej cywilizacji. Na tym rozdrożu jedynym właściwym kierunkiem byłby pełny zwrot ku Zachodowi, a konkretnie – ku katolicyzmowi, który Czaadajew uznawał za najdoskonalszy wytwór ludzkiego ducha. Opublikowanie tych poglądów w 1836 r. doprowadziło do skandalu. Czaadajewa, na osobiste życzenie cara, uznano za niepoczytalnego i poddano przymusowemu leczeniu psychiatrycznemu. Katolicki myśliciel okazał się tutaj prekursorem całego szeregu dwudziestowiecznych dysydentów, osadzanych w sowieckich „psychuszkach”.
Na wygnaniu
Dla ludzi pokroju Czaadajewa czy Łunina katolicyzm był jednak bardziej zewnętrznym wzorem, niż wewnętrzną, pogłębioną rzeczywistością. Kolejne pokolenie Rosjan–katolików przekroczyło i tę barierę. Książę Iwan Gagarin, pisarz i dyplomata, przyjął katolicyzm we Francji, gdzie utrzymywał kontakty z liderami myśli katolickiej w osobach Karola Montalemberta i księdza Hugona de Lamennais. W 1842 r. dokonał w Paryżu konwersji na katolicyzm i wstąpił do zakonu jezuitów. Pod zakonnym imieniem Ksawery przez lata orędował za zwołaniem wspólnego soboru, który miałby zaowocować pojednaniem i unią katolicko–prawosławną.
Złożenie ślubów u jezuitów to krok radykalny, jak na Rosjanina: w ojczyźnie Gagarina zakonnicy ci byli wówczas synonimem chytrych misjonarzy, który podstępem „wykradają dusze” prawosławnym. Jednak wbrew tej czarnej legendzie, do Towarzystwa Jezusowego wzorem Gagarina, wstępować zaczęli kolejni Rosjanie, tacy jak Iwan Martynow czy Jewgienij Bałabin. Jako jezuici, nie mieli oni szansy działać w Rosji: Bałabin, autor głośnej broszury Czy Rosja stanie się katolicką?, pozbawiony praw obywatelskich w ojczyźnie, osiadł na misji w Kairze; Martynow pracował w Rzymie jako konsultant Kongregacji Rozkrzewiania Wiary. Iwan Ksawery Gagarin, po latach spędzonych w Paryżu, wyjechał do Bejrutu.
Bolszewicka rewolucja
Sytuacja zmieniła się na lepsze na początku XX w. Carat, osłabiony przegraną wojną z Japonią oraz rewolucją 1905 r., poszedł na ustępstwa i zliberalizował ustrój wewnętrzny. Jednym z przejawów tej liberalizacji było zalegalizowanie w 1908 r. rosyjskiej wspólnoty katolickiej. W owym czasie inspirowane myślą katolicką idee stanowiły czynnik intelektualnego fermentu w kręgach literacko–artystycznych i naukowych Petersburga oraz Moskwy. Symbolem może być tu postawa najwybitniejszego myśliciela prawosławnego owych czasów, Władimira Sołowjowa, który na krótko przed śmiercią przyjął katolickie sakramenty.
Ten rozbudzony ruch, w kilka lat po dojściu do władzy, zahamowali bolszewicy. Panująca w państwie sowieckim obsesja szpiegostwa siłą rzeczy obróciła się także przeciw ludziom, którzy deklarowali posłuszeństwo w wierze papieżowi w „kapitalistycznym” Rzymie. Z tego powodu w 1923 r. aresztowano w Moskwie żeńską wspólnotę trzeciego zakonu dominikańskiego, założoną 6 lat wcześniej przez młodą Rosjankę Annę Abrikosową. Założycielka, znana w Moskwie jako Matka Katarzyna, zmarła w 1936 r. w więzieniu na Butyrkach. Rok wcześniej umarł na zesłaniu w Kirowie Leonid Fiodorow, pierwszy egzarcha (biskup) rosyjskiego Kościoła katolickiego obrządku bizantyjskiego, w 2001 r. ogłoszony błogosławionym przez Jana Pawła II. W obliczu prześladowań rosyjskich katolików prawosławny ksiądz Siergiej Sołowjow, bratanek Władimira, zmienił wyznanie i jako duchowny katolicki przejął opiekę nad osieroconą moskiewską wspólnotą.
Środowisko Rosjan-katolików bez przeszkód rozwijało się na emigracji. W 1925 r. w Paryżu powstała rosyjska parafia katolicka. W pięć lat później dokonał konwersji były carski dyplomata Aleksandr Wołkoński: jako ksiądz pełnił on ważne funkcje w agendach Watykanu zajmujących się szerzeniem chrześcijaństwa na wschodzie Europy. Swoją publicystyką Wołkoński bronił racji istnienia rosyjskiego katolicyzmu przed zarzutami prawosławnych o narodową zdradę, jakie wysuwały niektóre kręgi emigracji. „Czyż nie pochodzimy wszyscy od tego samego upadłego Adama?” – pytał retorycznie w jednym z artykułów. Emigrancki krąg katolików wykruszył się z czasem, wraz z naturalnym procesem wymierania pokolenia „białych” uchodźców. Tymczasem w Rosji sowieckiej życie wspólnoty przycichło i zeszło do podziemia – lecz nie zamarło. Zabrakło tam jednak intelektualnych liderów: ci przepadli w łagrach i więzieniach. Ks. Siergiej Sołowjow, raz po raz aresztowany i zamykany w „psychuszce”, dokonał żywota w 1942 r.
Współczesny Kościół katolicki języka rosyjskiego, jaki legalnie funkcjonuje w Federacji Rosyjskiej, nie przypomina swojej przedrewolucyjnej kolebki. Nie jest już Kościołem intelektualnych elit, tworzą go środowiska zróżnicowane pod względem wykształcenia, jak również profesji.